Rozdział VI

1K 57 79
                                    



Rakata Prime
34 ABY



Lewa, prawa.

Lewa, prawa.

Lewa, prawa.

Hux zrobił w tył zwrot i od nowa, po raz kolejny tego dnia, rozpoczął wędrówkę po swoim gabinecie.

Na biurku, pozostawione same sobie, leżały trzy teczki z raportami. Każdy z dokumentów traktował o innym aspekcie związanym z funkcjonowaniem Najwyższego Porządku i żaden z nich nie niósł ze sobą dobrych wieści.

Generał był załamany ich treścią. Kiedy po raz pierwszy zakończył lekturę, miał ochotę się popłakać. Jego skarb, dzieło jego życia, perfekcyjnie działająca wojskowa maszyna, był teraz na skraju załamania. I nic nie wskazywało na to, żeby w najbliższym czasie sytuacja miała ulec poprawie.

Pierwszym problemem były straty poniesione w ostatnich miesiącach. Przygotowany przez Hakariego dokument jasno stwierdzał, że w trakcie ataków Ruchu Oporu na bazy i jednostki Najwyższego Porządku, Najwyższy Porządek stracił dwadzieścia dwa tysiące żołnierzy oraz sprzęt o wartości przekraczającej pięć miliardów kredytów. Samo to nie byłoby w sobie złe, gdyż żołnierzy zawsze można zastąpić, a sprzęt odbudować. Oczywiście mogło mieć to miejsce wtedy i tylko wtedy, gdy Najwyższy Przywódca zgodzi się w swej łaskawości przyklepać odpowiednie plany i rozporządzenia. Denerwował jednak fakt, że straty po drugiej stronie barykady były znacznie mniejsze. Szczególnie jeśli chodziło o ubytki w ludziach. Fakt, że teraz Ruch Oporu stanowiło kilkunastu żołnierzy na krzyż, nie poprawiał Huxowi nastroju, gdyż Generał był przekonany, że nawet tak niewielkie siły, jeśli dobrze się zorganizują, będą w stanie zaszkodzić poważnie Najwyższemu Porządkowi.

Drugim problemem była utrata wpływów Najwyższego Porządku. Informacja o śmierci Snoke'a - jakimś cudem - dotarła już w najdalsze zakątki Galaktyki. Wielu przywódców w systemach, które przyjęły zwierzchnictwo Najwyższego Porządku, zażądała spotkania z nowym Najwyższym Przywódcą celem odnowienia sojuszy i utrzymania dotychczasowych postanowień o wzajemnej pomocy. Tutaj problemem stanowił sam Kylo. Hux nie widział zupełnie, jak mężczyzna miałby się sprawdzić w trakcie takich spotkań. Ren był człowiekiem porywczym i brutalnym. Hux potrafił sobie wyobrazić, jak Kylo daje rozkaz zniszczenia całego układu, gdyż ktoś zachował się nie po jego myśli. Jakkolwiek by się jednak nie starał, Generał nie mógł zwizualizować sobie Rena siadającego do stołu negocjacyjnego, gdzie trzeba się wykazać pewną subtelnością i przebiegłością.

Trzecim problemem było to, że wróg nie spał. Wiele układów znajdujących się na Rubieżach Galaktyki i współpracujących z Najwyższym Porządkiem, zaczęło zgłaszać ataki wojowniczych klanów, które to dowiedziawszy się o słabości wielkiej organizacji, postanowiły podjąć próbę wyszarpania czegoś dla siebie. To oczywiście groziło dalszym i jeszcze poważniejszym osłabieniem pozycji Najwyższego Porządku w Galaktyce oraz spadkiem dochodów wielkiej organizacji. Konieczna wydawała się zbrojna interwencja. Jednak jak przekonać Kylo co do jej zasadności, jeśli jedyną konfrontacją, w jakiej Ren chciał brać udział, była ta z Ruchem Oporu.

Usiadł w głębokim fotelu. Zgarnął papiery i schował je do szuflady.

Będzie musiał zająć się tymi wszystkimi problemami. Nie da rady udawać, że one nie istnieją. Prawdopodobnie konieczne będzie poinformowanie o nich wszystkich członków Najwyższego Dowództwa w trakcie spotkania, które, zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami Kylo, miało się odbyć za niecałe trzy dni.

Mistrzyni Zakonu RenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz