Rozdział 11.

111 10 5
                                    

Bendy pov.

Jechałem na moim kładzie w stronę rozwalonego budynku patrząc czy mój szef przypadkiem nie idzie mi wpierdolić.

Gdy zaparkowałem i wysiadłem z transportu- rozejrzałem się co całym tym miejscu wzrokiem by dostrzec mojego szefa.

-Bendy!- krzyknął mój szef zza pleców.

-obecny- powiedziałem podnosząc leniwie rękę.

-masz dziewczynę hmm? Czym ona się interesuje? Hip-hopem? Nie... A może break dance tańczy? Też nie! Ona kurwa tańczy Jazz! Ona powinna być twoim wrogiem nr 1# !- najpierw mówił ze spokojem i irytacją, a potem z czystym wkurwieniem.

-no i co? Mój life, moje decyzje. Jeśli chcę chodzić z Jazz'owiczką to będę to robił! I faktycznie... POWINNA... ale nią nie jest.-powiedziałem obojętnie.

Próbował zatrzymać w sobie złość lecz słabo mu to szło.

-Masz z nią zerwać albo więcej w tym gangu miejsca mieć nie będziesz.- Powiedział skrzypiąc zębami.

-to wtedy ty ucierpisz bo to ja jestem najlepszym tancerzem w gangu.- Jego twarz była cała czerwona z wkurwienia.

-Dobra poddaję się! Możesz się spotykać z tą laską ale nie macie prawa się pokazywać na oczy innym!- krzyczał wkurwiony.

-luzik arbuzik Zenek 😈- po tych słowach myślałem że rzuci się na mnie z nożem.

Ciekawe co u niej powiedzieli?




~~~~~

Hejo mordki❤

Powracam do życia xD i wiem że nikt tego nie czyta ale ct? 😁 nie długo pojawi się epilog więc można powiedzieć że mamy 90% książki

To tyle i bye!








Bendy and Alice Angel Love story [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now