3

463 62 12
                                    

- Baekhyun - 


Obcy (choć nie aż tak bardzo) głos rozbrzmiał nad moją głową, wybudzając z tak przyjemnego snu. Właśnie dlatego mruknąłem pod nosem niewyraźne "Idź stąd" i przekręciłem się na bok, chcąc wrócić do odpoczynku. Czułem, że nie będzie to już tak proste, szczególnie, że światło słoneczne, które świeciło zza okna, padało prosto na moją twarz... a czyjeś palce zaczęły łaskotać mnie w najwrażliwszym miejscu. Automatycznie wygiąłem plecy, starając się odsunąć od źródła problemu, ale ręce natrętnej osoby były dłuższe i nic nie dało nawet odsunięcie się na drugi koniec dwuosobowego łóżka. W końcu zmuszony do tego podniosłem się do siadu, od razu rozglądając wokół, kompletnie nie kojarząc miejsca, w którym się znajdowałem. Mój pokój to na pewno nie był, nie przypominał także żadnego z pokoi moich znajomych... No i wtedy poczułem nieprzyjemny chłód na skórze, który wręcz zmusił mnie do okrycia się pierzyną. Dopiero wtedy spojrzałem na osobę obok, szerzej otwierając oczy ze zdziwienia. To było jego mieszkanie, chłopaka z klubu, bo właściwie ciężko jest mi przypomnieć sobie jego imię.. Sebum? Sejun? Ach, Sehun. Tak mi się wydaje. 

- Okej, mogą być płatki, ale co ja tu robię i czemu nie mam ubrań? - spytałem, wpatrując się w twarz chłopaka, mocniej zakrywając się kołdrą. Wywróciłem tylko oczami, kiedy się odezwał, po  czym sięgnąłem po miskę z mlekiem i płatkami. Cicho wzdychając zacząłem jeść, co chwilę zerkając na Sehuna, czując się niezbyt komfortowo bez ubrań, gdy patrzył się na mnie w ten sposób. W końcu zirytowany przerwałem i wytarłem usta dłonią. 

- Możesz przestać? - spytałem, opierając białe naczynie o swoje okryte materiałem nogi. Zmarszczyłem brwi, gdy zrobił minę, która mówiła "Ale co", jednak nim wypowiedział podobne słowa wywróciłem oczami i zasłoniłem jedną dłonią jego oczy. - Przestań tak na mnie patrzeć. Wygląda jakbyś chciał mnie jeszcze bardziej rozebrać, a gdy jestem w samej bieliźnie, jest ci to łatwiej zrobić. - mruknąłem i zabrałem rękę, by móc dalej jeść. Jego śmiech, który rozbrzmiał po pomieszczeniu, odbijając się od ścian tylko bardziej mnie zestresował, jednak przestałem zwracać na to uwagę, wzrok przemieszczając gdzieś na ścianę za chłopakiem. 

- Aż tak cię stresuję, że nie możesz na mnie patrzeć? Gdybym chciał cię przelecieć zrobiłbym to jak wróciliśmy. Choć nie ukrywam, że ciało masz ładne. - Odezwał się, podnosząc. Za chwilę jego dłonie wylądowały na materacu koło moich bioder, a jego twarz była zdecydowanie zbyt blisko mojej. Musiało to wyglądać zabawnie z perspektywy trzeciej osoby przy moim wystraszonym wzroku i ustami pełnymi mleka i płatków. Nawet bym się zaśmiał z wyobrażenia tej sceny, jednak aktualnie moje myśli były zajęte wymyślaniem tego, jak odepchnąć go od siebie, jednocześnie nie robiąc tego tak, by mnie wyrzucił. Wtedy zdarzył się cud. Jakiś pies wbiegł do pokoju, całego mnie wąchając... Szkoda, że później przyczepił się do moich płatków, które naprawdę chciałem zjeść. 

- No cóż... Smacznego. - zaśmiałem się, wpatrując się w psa, który na szczęście rozdzielił nas. Kątem oka widziałem jak chłopak odsuwa się i siada na ziemi, opierając plecami o ścianę. W środku naprawdę cieszyłem się jak dziecko, że taka odległość nas dzieliła, ponieważ nie mogłem pozwolić na to, by mnie zaliczył. Po pierwsze, nie dam się tak szybko, a po drugie zazwyczaj tacy od razu zostawiają, a wtedy nie wygram zakładu. - Ty nie jesz? - spytałem nagle, gdy pies w końcu zjadł resztę mojego śniadania. Skinąłem tylko lekko głową, kiedy i on to zrobił, nic więcej nie mówiąc. Odłożyłem miskę, nie wiedząc jak się zachować, co zrobić. Wstać i pójść po ubrania, czy jednak czekać, aż sam o nich pomyśli. Miał mi wszystko powiedzieć, jak zjem i może nie ja skończyłem moje śniadanie, ale ponad połowę zjadłem, więc chciałbym jakiś wyjaśnień...

- Więc... jak to się stało, że obudziłem się u ciebie w mieszkaniu, w twoim łóżku, jedynie w bokserkach? - spytałem, zsuwając się na krawędź łóżka, by siedzieć na nim ze zwisającymi nogami. Chłopak cicho westchnął i zamiast odpowiedzieć wstał i okrążył łóżko. Po chwili w jego dłoniach znalazły się moje ubrania, które ubrałem, gdy tylko mi je podał. W tym czasie on zdążył zająć miejsce obok mnie. 

- Nie ma tutaj dużo do mówienia. Po prostu wczoraj się upiłeś, nie byłeś w stanie stać normalnie na nogach, a nie mogłem znaleźć twojego znajomego. Gdybym cię zostawił ktoś na pewno by to wykorzystał, więc wróciłeś ze mną taksówką. Wniosłem cię do siebie, położyłem na łóżku i rozebrałem, bo nikt nie lubi spać w ubraniach. Tyle. - wzruszył ramionami, a ja pokiwałem głową z cichym "dziękuję". To w sumie miłe... Nie zostawił mnie, choć mógł to zrobić, będąc zirytowanym moim zachowaniem, bo od innych wiem, że pijany jestem okropny. 

- Powinienem się niedługo zbierać... - westchnąłem po dłuższej chwili ciszy, chcąc wstać i zacząć się zbierać, jednak właśnie w tej chwili zawroty głowy stały się mocniejsze, a do tego doszły mdłości zapewne przez kaca. - To będzie cięższe niż myślałem. - zaśmiałem się, opierając dłońmi o materac łóżka ze spuszczoną głową. Wziąłem głębszy oddech i w końcu wstałem łapiąc się za brzuch. To było to okropne uczucie, kiedy czujesz, że ci niedobrze, ale mimo to nie zwymiotujesz. Czułem to za każdym razem, kiedy zbyt dużo wypiłem... Czas na cały dzień złego samopoczucia. 

- Nie wolisz zostać? Mogę oddać ci swój pokój aż do wieczora. Nie wiem gdzie mieszkasz, a nie czujesz się jak widać zbyt dobrze. - Odezwał się Hun, a kiedy tylko skończył, z ulgą opadłem na materac, stwierdzając, że nawet to było złym pomysłem. 

- Kiedyś się na pewno odwdzięczę. - odparłem, zamykając oczy, czując jak słońce przestaje na mnie świecić, a po pokoju rozbrzmiał dźwięk zasuwanych rolet. Po chwili moje nogi znalazły się całkiem na łóżku, a mój policzek wtulał się w miękką poduszkę. 
- Liczę na to. - powiedział chłopak nim wyszedł. 

Przez chwilę leżałem tak z zamkniętymi oczami, starając się ponownie nie zasnąć, a zacząć planować zbliżenie się do jeszcze nieznajomego mi Sehuna. Bałem się jedynie tego, że po tej sytuacji nie będzie chciał się już spotkać, dlatego musiałem wymyślić, co dzisiaj zrobić, by zapragnął znów się ze mną zobaczyć. Nie mogłem w takim razie całego dnia spędzić na spaniu, czy siedzeniu tutaj w pokoju. Muszę zacząć go do siebie przyciągać, nie mogę za nim biegać, to on ma zacząć to robić i to szybko, bo jak na razie to on za mną nie biega, a ciągnie mnie za sobą

Zwykły zakład || SeBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz