- A co z moim jedzeniem? - George jak zawsze myślał o jednym
- Na litość boską, czy ty naprawdę jesteś taki głupi czy tylko udajesz? To jest pies, nie zje twojego
obiadu jeśli tylko będziesz go dobrze pilnował. - Powiedział Starr stawiając psa na ziemi, i w tym
momencie pozostali zobaczyli pyszczek biednego psiaka. Być może nie był zbyt piękny ale w jego
oczach tańczyły iskierki radości. Ringo przykucnął koło psiaka i zrobił słodkie psie oczy – To co
może tu zostać?
- Haha paczcie nawet z pyska jest podobny do ciebie, też ma taki wielki kinol – Lennon nie mugł
się powstrzymać żeby nie dociąć przyjacielowi. Po chwili jednak wszystkim zrobiło się żal
zwierzaka i zgodzili się.
- Ale masz go pilnować, Martha ma cieczkę i nie chcę mieć żadnych niespodziewanych problemów,
rozumiemy się? - Paul pogroził koledze palcem.
- Tak, tak jasne, dziękuję wam. A teraz jeśli wybaczycie pójdę wykąpać mojego przyjaciela. Paul
nie zechciał byś mi pomuc, masz już pewną wprawę w opiece nad psami...
- O nie, nie przyłożę do tego ręki, chciałeś psa to masz bądź odpowiedzialny i naucz się radzić sobie
tak jak ja. - Ringo opuścił pokój zabierając ze sobą nowego towarzysza.
- To się nie skończy dobrze, mówię wam. - Lennon nie był pewien co właśnie się stało.
- Na pewno nie.
- Panowie szykujmy się na kłopoty.
Przez kolejne pół godziny nabijali się z przyjaciela który sądząc po głośnych pluskach,
przekleństwach i w końcu błaganiach miał problem z wykąpaniem swojego pupila. Wreszcie Paul
zdecydował ze pomoże swojemu przyjacielowi a tym samym udowodni że jest lepszym opiekunem
dla zwierzęcia. Uchylił lekko drzwi łazienki. Wszędzie było pełno wody.
- Jak ci idzie Ritchi?
- Och świetnie to naprawdę nic trudnego. - Odrzekł Ringo którego głowa pojawiła się w dziwach na
sekundę po czym dosłownie została ściągnięta w dół.
McCartney z trudem powstrzymał śmiech
- To mnie bardzo cieszy, właśnie zamierzałem ci pomóc ale skoro dajesz sobie radę... - Odwrócił się
zrobił dwa kroki i czekał
- Zaczekaj Paul, nie odchodź, ten pies to istny szatan, pomóż mi, proszę – Macca uśmiechnął się z
satysfakcją – Dwa razy wrzucił mnie do wanny a bestia nadal jest sucha.
Kiedy Paul wszedł do łazienki zamurowało go, wszystko było dosłownie zdemolowane, jak po
trzęsieniu ziem. Chwycił psa za szyję i ściągnął go z leżącego na ziemi przyjaciela. Nawet we
dwójkę nie mogli nad nim zapanować, kundel robił z nimi co chciał.
- Zaczekaj mam pomysł. - Powiedział McCartney – Wpakujemy do go wanny, wtedy ja na nim
usiądę tak żeby nie mógł się ruszyć a ty wkroczysz z prysznicem i szamponem.
YOU ARE READING
Martha My Dear (Ringo gdzie twój pies?) {The Beatles Fanfic PL}
FanfictionKiedy Lennon, McCartney i Harrison odpoczywali po ciężkim dniu prób do swojej kolejnej płyty nie podejrzewali nawet, że ich błogi spokój zostanie zmącony przez kolegę z zespołu. Ringo Star, perkusista Beatlesów, wrócił do domu z nowym mieszkańcem, k...
Martha My Dear (Ringo gdzie twój pies?) {The Beatles Fanfic PL}
Start from the beginning