*4*

203 14 1
                                    




Obudziłam się, leżąc pod jakimś drzewem. Przez chwilę nie mogłam się zorientować co tam robiłam, jednak po chwili wszystko mi się przypomniało. Natychmiast wstałam i mimo że nie mogłam złapać równowagi, zaczęłam rozglądać się na wszystkie strony. Wokół mnie były tylko drzewa i krzewy. Jednak z oddali usłyszałam jakiś huk. Nie myśląc, podbiegłam w tamtym kierunku. Gdy dotarłam na miejsce, z którego dochodził hałas zobaczyłam wampira wymachującego patykiem przed wielkim blackdogiem. Chciałam pomóc chłopakowi, dlatego zaczęłam rozmyślać, jak mogłabym mu pomóc. Przypomniałam sobie o moim naszyjniku. Dostałam go od rodziców, gdy miałam 8 lat. Powiedzieli, że będę mogła tego użyć, tylko w kryzysowej sytuacji. Teraz była kryzysowa sytuacja.
Kiedy już wiedziałam co robić, zdjęłam naszyjnik z szyi i rzuciłam nim w stronę blackdog'a. Wokół niego pojawił się niebieski dym, a bestia zaczęła tracić koncentracje. W pewnym momencie po prostu zaczęła uciekać gdzieś w głąb lasu, a po chwili jej już nie było. Ja jednak dalej martwiłam się o chłopaka. Podeszłam do niego i zauważyłam ranę na jego twarzy. Można by powiedzieć, że tak jakby przecinała jego oko. Poszłam po plecak, który leżał trochę dalej, pomiędzy drzewami. Wyjęłam z niego wodę i trochę bandaży. Znów podeszłam do chłopaka i spojrzałam na niego. Chyba zrozumiał o co mi chodzi, ponieważ usiadł pod drzewem i westchnął. Stanęłam koło niego i kucnęłam. Gdy miałam zamiar obmyć ranę chłopak się odezwał.
-Dzięki za pomoc. -powiedział to dosyć łagodnym głosem. W odpowiedzi po prostu się do niego uśmiechnęłam. Przez chwilę utrzymywaliśmy ciszę, jednak on znów się odezwał.
-Ładnie się uśmiechasz wiesz? -chłopak się uśmiechnął, a ja się mocno zdziwiłam. Nie wiem w co on sobie pogrywa, ale nie bardzo mi się to podoba.
-I rumienisz też. -wampir się zaśmiał. Widać, że humor go nie opuszcza nawet w takich chwilach. Postanowiłam, że będę go ignorować i dokończę swoją pracę. Gdy już wszystko było gotowe, wstałam i spakowałam wszystko do plecaka. Kiedy już miałam zamiar kierować się w stronę wyjścia z lasu Nevra złapał mnie za rękę i do siebie przyciągnął. Dzieliło nas dosłownie kilka centymetrów. Po chwili chłopak objął mnie w pasie, zmniejszył dystans po między nami. zaczął szeptać mi coś do ucha.
-Mam pomysł. -po tym tonie głosu mogłam wyczuć, że na jego twarzy pojawił się cwany uśmieszek. -Wiesz, z racji takiej, że mi pomogłaś powinienem się tobie odwdzięczyć. Co ty na to?
Zamarłam. Nie dość, że pomiędzy nami nie było żadnej przestrzeni, ja czułam jak moje policzki dosłownie płoną czerwienią, to on jeszcze się głupio uśmiechał. Mimo że go nie widziałam, wiedziałam to doskonale.
-Uznam tą ciszę za zgodę.
Nawet nie zauważyłam kiedy wampir wziął mnie na swoje ręce w stylu panny młodej i zaczął iść do Kwatery. Próbowałam się wyszarpać, jednak on był o wiele silniejszy. Po dłuższej walce z ramionami Nevry zdecydowałam, że nie ma sensu się dalej wyrywać. Ułożyłam się wygodniej i zamknęłam oczy. Nie chciałam zasypiać. Wampirek jeszcze by pomyślał, że mi wygodnie w jego ramionach, jednak to było silniejsze. 
                                ***
Obudziłam się w swoim pokoju. Nie wiem, która była godzina, ale podejrzewam, że musiał być wieczór, gdyż za oknem widniał zachód słońca. Szczerze nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Nie chciało mi się już spać, a przecież nie wyjdę teraz z pokoju i nie będę się błąkać po całej kg. Poza tym mogłabym spotkać kogoś, kto chciałby nawiązać jakąś rozmowę, a jak już kiedyś wspomniałam, gdybym temu komuś nie odpowiedziała wziąłby mnie pewnie za jakąś niepełnosprawną psychicznie. Leżałam na łóżku i patrzyłam się w sufit. Rozmyślałam nad tym czy ucieczka byłaby dobrym rozwiązaniem. W końcu nie musiałabym się narażać na osoby chętne do rozmowy, czy na tego chorego wampirka. Jeśli myśli, że ten jego charakter jest chociaż w minimalnym stopniu ,,fajny" to się grubo myli. Eh... chciałabym aby wszystko było tak jak kiedyś.. Gdy nasza wioska była pełna wiwern. Każda miała swoją jedną ograniczoną moc, a ja? Ja muszę się zmagać z wszystkimi na raz. Czemu to akurat ja musiałam odziedziczyć po rodzicach, dziadkach, wujkach i innych wszystkie rodzaje mocy, zamiast dostać jedną po matce lub ojcu i wieść normalne życie tak jak inni moi przyjaciele z dzieciństwa? Cóż, co się stało to się nie odstanie. Muszę się po prostu pogodzić z tym, że raczej nigdy nie opanuje tych mocy i że najlepiej będzie, gdy zniknę gdzieś daleko od wszystkich. Wtedy nie będę mogła już nikogo skrzywdzić.
Moje rozmyślania przerwało czyjeś pukanie. Oby to nie był Nevra. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Moim oczom ukazała się Miiko.
-Witaj. Mogę wejść? -W odpowiedzi kiwnęłam do niej głową.
-Eh... jakby to zacząć. -Przerwała, a jej mina wyglądała tak, jakby dobierała w myślach odpowiednie słowa.
-Może opowiem ci wszystko od początku. W KG istnieje nijaka Straż Eel. W niej znajdują się cztery straże. Pierwsza i najważniejsza Lśniąca straż. Należą do niej ważne osobistości u nas  takie jak...
Miiko długo opowiadała o tych wszystkich strażach. Powiedziała, że będę musiała do jednej z nich dołączyć. Cały czas kiwałam głową na wznak, że rozumiem. Jednak nie byłam szczęśliwa z tego powodu. Jeśli dołączę do jednej ze straży nie będę mogła już zniknąć. Ech...
-Będziesz miała przeprowadzony test na straż. Z racji, że.. hm.. No wiesz. Nie chcesz się do nas odzywać. -Tu zrobiła pauzę, a ja wymownie na nią spojrzałam. To nie tak, że nie chciałam. Po prostu nie mogłam. Chyba zauważyła mój wzrok, ponieważ próbowała się wybronić z tego co przed chwilą powiedziała.
-Oczywiście na pewno masz swoje powody. Wracając, dostaniesz kartkę z pytaniami i odpowiedziami typu a, b i c. Będziesz musiała zaznaczyć po prostu jedną z trzech odpowiedzi. Za jakiś czas przyjdzie tu Kero lub Ykhar i ci przekaże ten test. -Nastała cisza, jednak po chwili uśmiechnęła się i powiedziała szeptem.
-Radzę ci wybierać odpowiedzi nie związane z alchemią jeśli nie chcesz tutaj zwariować oraz nie wybierać odpowiedzi związanych z walką, jeśli chcesz przeżyć. -Spojrzałam na nią przerażonym wzrokiem, na co ta się tylko zaśmiała.
-Ja już pójdę. Wyczekuj pukania do drzwi. Ktoś powinien przyjść za jakiś czas. -powiedziała szybko i wyszła.
Nie wiem o co jej chodziło z tymi odpowiedziami ale chyba wolę się jej posłuchać. To że nie chcę tutaj być, nie znaczy że chcę umrzeć albo zbzikować. Miiko wspomniała też o tym, że każda straż ma swojego szefa. Jednak nie wspomniała ich imion ani nic.
Po dłuższym rozmyślaniu na temat straży w Eel usłyszałam nieśmiałe pukanie do drzwi. Podeszłam do nich i je otworzyłam. Ujrzałam granatowo-włosego.. jednorożca? Umm.. nie znam tej rasy faery.
-Dzień dobry. Miiko kazała przekazać ci test na straż. Gdy już go wypełnisz zanieś mi go do biblioteki. -Wtrącił mi jakąś kartkę do ręki i się uśmiechnął.
Chłopak się pożegnał i wyszedł z pokoju. Miałam zamiar zacząć wypełniać mój test, jednak nie miałam żadnego pióra do pisania. Postanowiłam przeszukać wszystkie szafki i szuflady jeszcze raz. Na szczęście znalazłam pióro i atrament na jednej z półek. Zaczęłam wypełniać kartkę. Zgodnie z radą Miiko omijałam odpowiedzi związane z alchemią i walką. Z resztą walczyć nie potrafię. Sama mogłam się o tym przekonać ostatnim razem, gdy Nevra wpadł na genialny pomysł zaniesienia mnie do kg na rękach. Z alchemią zawsze szło mi średnio. Pamiętam jak raz dodałam o jedną krople więcej jakiegoś płynu do mikstury i probówka z jakąś cieczą po prostu eksplodowała. Od tamtego momentu wolałam się trzymać z dala od jakichkolwiek laboratoriów czy sal alchemicznych.
Skończyłam wreszcie wypełniać ten test i postanowiłam zanieść go do biblioteki. Wyszłam z pokoju i po raz kolejny zdałam sobie sprawę z tego, że nie wiem gdzie ona jest. Oparłam się o ścianę i jedną ręką złapałam za głowę. Znowu poświęcę dobre pół godziny na poszukiwanie właściwego pomieszczenia. Nawet nie zauważyłam kiedy ktoś koło mnie stanął.
-Cześć słodka. -spojrzałam jednocześnie zdziwiona jak i rozbawiona na wampira. Czy on to tak naprawdę? Zdecydowanie zbyt często go widzę.
-Zakładam, że pewnie szukasz jakiegoś miejsca. - cwaniacko się uśmiechnął i zaśmiał. Co prawda miał rację, ale ja nie widzę powodu do radości.
-Chodź zaprowadzę cię. -złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wielkich drzwi. Gdy weszliśmy do środka ujrzałam pełno regałów z przeróżnymi książkami. Tylko.. skąd on wiedział, że szukam właśnie biblioteki? Spojrzałam na niego niezrozumiałym wzrokiem. Chłopak westchnął i odpowiedział, że miałam test w ręce. W sumie mogłam się domyślić.
Zostawiłam kartkę na biurku i wyszłam z pomieszczenia. Chłopak pożegnał się ze mną i ruszył w swoją stronę. Uczyniłam tak jak on. Po chwili znajdowałam się u mnie w pokoju. Zdawałam sobie sprawę z tego, że było już późno, więc przebrałam się w piżamę znalezioną gdzieś w szafie. Położyłam się na łóżku i momentalnie zasnęłam. Ciekawe w jakieś straży jutro będę?

Niema sympatia //EldaryaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz