*3*

232 20 6
                                    



                           *wiwerna*
Wyszłam z przychodni, a do mojej głowy nasunęło się jedno, dosyć specyficzne pytanie. Co ja najlepszego wyprawiam? Miałam się do nikogo nie odzywać. W zasadzie nawet ich nie znam! Ale z drugiej strony, nie powiedziałam nic wielkiego. Matka zawsze uczyła mnie kultury i to by było nie miłe z mojej strony, gdybym jej nie podziękowała. Poza tym oni tyle dla mnie robią. Dostałam własny pokój, a ta pielęgniarka chyba naprawdę przejęła się moim stanem zdrowia. Ech... po prostu pójdę do siebie i odpocznę. Naprawdę jestem wykończona. Weszłam do swojego pokoju i zauważyłam, że za oknem jest coraz ciemniej. Położyłam się do łóżka i po chwili odpłynęłam w głęboki sen.
                   *Kilka godzin później*
-Jaka ona słodka.
-Nevra, nie przeginaj.
-Heheh.
Zaczęłam słyszeć jakieś głosy i po chwili dotarło do mnie, że ktoś jest u mnie w pokoju. Przypomniałam sobie, że fenghuang'a mówiła ,,Nevra'' do tego wampira, który zachowywał się trochę dziwnie. Jakby nie mógł się normalnie przywitać. Usłyszałam też głos kitsune. Postanowiłam, że będę udawać, że śpię, aby usłyszeć o czym rozmawiają i po co tu przyszli.
-Czemu nie może zrobić tego ktoś inny? - wampir zapytał lisicę lekko znudzony.
-Leif wyjechał na misję. To nie moja wina, że zostałeś tylko ty. - Miiko, bo chyba tak jej było na imię, odpowiedziała mu niezadowolona.
-No dobrze. Nie mam chyba innego wyjścia. -chłopak westchnął i chyba wyszedł z pokoju bo nie usłyszałam już nic więcej.
Po kilku minutach znów oddałam się w objęcia Morfeusza.
*Kilka godzin później*
Budząc się usłyszałam jak ktoś do mnie mówi.
-No wstawaj śpiąca królewno. Nie mamy zbyt dużo czasu. -usłyszałam kpiący głos chłopaka.
Najchętniej bym go zlekceważyła i poszła spać, ale coś mi mówiło, abym tego nie robiła. Wstałam więc na wpółprzytomna i zobaczyłam wampira, który stoi i patrzy się na mnie, a przy okazji głupio uśmiecha. Miałam ochotę mu coś powiedzieć, aby przestał, ale oczywiście nie mogłam.
-Zbieraj się, idziemy na spacer. - wampir zaczął się uśmiechać jeszcze bardziej, niż przed chwilą. Powoli zaczynam się go bać. - Zaczekam na ciebie na stołówce. - dodał, po czym wyszedł z pokoju.
Położyłabym się i znowu zasnęła, ale po prostu nie potrafię. Trochę się boję reakcji wszystkich, gdybym tak po prostu ich zlekceważyła. Bo to chyba nie on wymyślił sobie ten spacer? Nie, na pewno ktoś kazał mu iść mnie obudzić. Na pewno. Przecież sam by sobie tego nie wymyślił. Chwila, czemu ja się tym tak przejmuję? Przecież to nie jest ważne, kto kazał mu iść ze mną na ten durny spacer, lub czy sam sobie wpadł na ten wspaniały pomysł. Dobra, czas się ogarnąć, tylko... może najpierw przeszukam trochę ten pokój. Otworzyłam szafę i ku mojemu zdziwieniu, było w niej wiele ubrań. Podeszłam do okna. Był raczej słoneczny dzień, więc postanowiłam, że ubiorę się lekko. Z szafy wyjęłam białą sukienkę, z wyszytymi wzorami różnych kwiatów, do kolan. Była bardzo ładna. W szafie znajdowały się również, białe baletki, które pasowały do sukienki. Przegrzebałam też inne szafki i szuflady. Znalazłam szczotkę do włosów i parę wstążek. Naprawdę nie wiem, jak te wszystkie rzeczy się tu znalazły. Czy ktoś je przyniósł, czy już tu były. Przeczesałam włosy, a boki związałam w małe warkoczyki, przez które przewiązałam różowe wstążki. Można by pomyśleć, że się wystroiłam, ale ja po prostu lubię przywiązywać większa uwagę do stroju. Gotowa, wyszłam z pokoju. Rozejrzałam się na lewo i prawo. Właśnie w tej chwili zdałam sobie sprawę z tego, że właściwie nie wiem, gdzie jest stołówka. No to wtopa. Przecież nie zapytam się nikogo, gdzie ona jest. Postanowiłam pójść po prostu przed siebie i jej poszukać. Nie wiedziałam nawet, która jest godzina. Podejrzewam jednak, że było wcześnie, gdyż podczas mojego błąkania się po tym wielkim pomieszczeniu nikogo nie spotkałam. Na szczęście. Przecież jakby się ktoś zapytał czego szukam, a ja bym nie odpowiedziała, wziąłby mnie za jakąś niepełnosprawną umysłowo.
Po przeszukaniu całej KG dotarłam do miejsca, gdzie było dużo jedzenia. Prawdopodobnie była to spiżarnia. Na końcu pomieszczenia, znajdowały się drzwi. Weszłam do pokoju za nimi i ujrzałam pełno stolików. Wreszcie znalazłam tą całą stołówkę. Przy jednym ze stołów, ujrzałam chłopaka, który właśnie spożywał swój posiłek. Podeszłam do stolika i usiadłam na przeciwko niego. Spojrzał się na mnie i uśmiechnął.
-Trochę długo zajęło ci wyszykowanie się. - powiedział, po czym dodał. -Co byś chciała na śniadanie?
Trochę zszokowało mnie to pytanie. Nie byłam głodna, mimo że powinnam być. Nie jadłam nic od dwóch dni, jednak nie czułam głodu. Spuściłam wzrok i pomachałam przecząco głową.
-Coś musisz zjeść -chłopak odpowiedział tak, jakby wiedział, że nie jestem głodna. Znowu pokiwałam głową, na wznak, że nie chcę.
Wampir dziwnie się na mnie spojrzał i odszedł od stołu. Prawdopodobnie poszedł do kuchni, ponieważ w miejscu, do którego zmierzał, były różne przybory kuchenne powieszone na ścianie oraz kuchenka. Po chwili Nevra przyszedł z jakąś miską i położył ją koło mnie.
-Musisz coś zjeść. Inaczej możesz zasłabnąć -powiedział stanowczym głosem.
Zaczęłam patrzeć się na miskę z czymś na wzór ,,owsianki''. Kątem oka widziałam, że chłopak przypatruje mi się. To trochę stresujące, kiedy ktoś przewierca cię wzrokiem, gdy jesz. Jednak nie miałam innego wyboru. Nabrałam, więc trochę tej ciapki na łyżkę i spróbowałam. Wielkie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że nie było to aż takie złe. A wręcz przeciwnie, było całkiem dobre.
-I co? Było, aż takie złe? -zapytał rozbawiony wampir.
Po raz kolejny, zaprzeczyłam, kiwając głową, na lewo i prawo. Dokończyliśmy posiłek w ciszy i wyszliśmy ze stołówki. Pokierowaliśmy się na zewnątrz Kwatery Głównej. Przeszliśmy przez wielką bramę i poszliśmy w kierunku lasu. Trochę się wzdrygnęłam na ten widok, ale szliśmy dalej. Gdy byliśmy już na dróżce prowadzącej do lasu, wszystkie złe wspomnienia związane z nim przeleciały mi przed oczami. Zatrzymałam się. Miałam wrażenie jakbym była znów w tym lesie, w którym wszystko się wydarzyło. Nagle coś zaczęło mną potrząsać. Ocknęłam się i zobaczyłam wampira, który stoi tuż przede mną i trzyma mnie za ramiona. W jego oczach można było wyczuć nutkę troskliwości, ale również niezrozumienia.
-Wszystko w porządku? -zapytał lekko zaniepokojony. Pokiwałam głową, że tak i ruszyłam dalej przed siebie. Słyszałam jak chłopak westchnął i ruszył za mną.
-Musimy zebrać rzeczy z tej listy. -pokazał mi listę, na której widniały nazwy kwiatów i innych roślin. -No to na początek może... Płonący kwiat? -od razu ruszyłam do poszukiwań.
Zebraliśmy resztę roślin i ruszyliśmy w drogę powrotną. Szliśmy w ciszy, gdy nagle usłyszałam jakiś szelest. Obróciłam się gwałtownie, jednak niczego nie zobaczyłam. Odwróciłam się i szłam dalej, jednak znowu coś zaszeleściło.
-Chyba nie powinnaś chodzić do lasu. -usłyszałam ironiczny głos chłopaka.
Spojrzałam na niego, jakbym chciała mu powiedzieć coś nie miłego i chyba to zauważył, ponieważ zaczął się śmiać. Przewróciłam oczami i podeszłam do drzewa. Przez chwilę niczego nie było widać, jednak po chwili zza drzewa coś wyskoczyło. Odskoczyłam od drzewa i upadłam na ziemię z zamiarem krzyknięcia, jednak powstrzymałam się w ostatnim momencie. Zobaczyłam wielkiego, czarnego blackdog'a, który prawdopodobnie szukał obiadu. Na samą myśl, że to ja będę jego przekąską zamarłam. Dostałam dziwnego paraliżu. Nie mogłam się ruszyć. Widziałam tylko jak bestia się przybliża. W tym momencie obraz się urwał, a ja poczułam tylko bliską styczność z podłożem.

Niema sympatia //EldaryaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz