•3•

1.6K 132 25
                                    

Wracając do domu, zdecydowałam się wstąpić do supermarketu. Kończyły mi się produkty niezbędne do przeżycia na tym świecie, czyli krótko mówiąc, czekolada. Słońce świeciło już nisko na niebie i rzucało swoje promienie na moją twarz. Było przyjemnie ciepło. Zdjęłam swoją marynarkę od mundurka i przewiązałam ją w pasie. Skręciłam w stronę sklepu i za chwilę byłam już pod drzwiami, które otworzyły się, gdy podeszłam bliżej. Wzięłam koszyk w rękę i powoli zaczęłam przeczesywać zakamarki pomiędzy pułkami, w poszukiwaniu potrzebnych mi rzeczy. Gdy zbliżyłam się do działu z słodyczami, ujrzałam stojącego tam Todorokiego. Zmierzałam w stronę półki z moją ulubioną czekoladą, kiedy Shouto mnie zauważył. Stanęłam prawie obok niego, bo właśnie tam był porządany przeze mnie obiekt.
— Cześć. — rzuciłam do niego z uśmiechem.
— Hej.
Chciałam kupić czekoladę z orzechami. Na moje nieszczęście była na samej górze. Wyciągnęłam rękę jak najwyżej mogłam. Stanęłam na koniuszkach palców, ale to i tak nic nie dało. Uroki bycia kurduplem. Siłowałam się tak parę sekund z nadzieją, że jednak dosięgnę. Wtedy zauważyłam cień jaki się za mną pojawił, a gdy znów spojrzałam w górę była tam ręka, która z łatwością dosięgła przedmiot jaki chciałam. Odwróciłam się w stronę Todorokiego. Nie trudno było się domyślić, że to on. Stał blisko mnie. Odsunął się i podał mi czekoladę, patrząc na mnie z góry.
— Dzięki Todoroki. — uśmiechnęłam się przymykając oczy.
— Spoko.
Ruszyliśmy w tym samym czasie i w tym samym kierunku. Lada moment znaleźliśmy się przy półce z zupkami instant. Położyłam rękę na półce i jakby ciężarówką, zgarnęłam 1/3 zupek, które tam spoczywały. Mój koszyk szybko się nimi zapełnił. Shouto spojrzał na mnie i zapytał.
— Naprawdę aż tak dużo tego jesz?
— Taa... Szybko się je robi i są dobre. Czego chcieć więcej? — zapytałam z często spotykanym u mnie uśmiechem.
— Ale są niezdrowe. — odparł zdecydowany.
— Martwisz się o mnie?
— ...Tylko cię informuje.
— Bo się martwisz.
— Nawet jeśli to co? — odpowiedział tak, jakby zabrakło mu pomysłów.
— Nic, nic. Żartuje sobie z ciebie tylko. — wyszczerzyłam się do niego.
Idąc tak i co jakiś czas zabierając coś z półek, dotarliśmy do kasy. Kolejka do małych nie należała, dlatego zapowiadało się czekanie. Shouto ustawił się zaraz za mną.
— Twoja indywidualność to ogień? — zapytał nagle.
— Nie. Tak! — poprawiłam się szybko.
— ...To tak czy nie?
— Tak! A twoja to lód?
— I ogień. — dodał.
— Masz dwie indywidualności ? — zapytałam zaciekawiona.
— Można tak powiedzieć.
— Suuuuper. — odpowiedziałam tak jakbym sama nie widziała jak to jest. Kolejka się trochę zmniejszyła i tak powoli się przesuwając, dotarła do mnie.
— Siatkę proszę. — powiedziałam do kasjerki.
— Małą?
— Może być.
— Cienka czy gruba?
— Bez różnicy.
— Jednorazowa czy...
— Daj mi tą siatkę wreszcie. — przerwałam jej już podirytowana jej głupimi pytaniami.
— Ta może być? — pokazała mi zwykłą siatkę.
— Tak!
Zapakowałam zakupy i stanęłam obok czekając na Todorokiego. Chwilę później podszedł do mnie i wyszliśmy ze sklepu.
— W którą stronę idziesz? — zapytałam.
— W prawo.
— No to do zobaczenia w szkole. Ja idę w lewo.
— Cześć. — rzucił na pożegnanie i się oddalił.
Słońce już zaszło. Szłam do domu z zakupami. Nie były ciężkie, ale jednak niewygodnie się je niosło. Na szczęście byłam już na miejscu. Otworzyłam bramkę, a później drzwi do domu. Zdjęłam buty i zaniosłam zakupy do kuchni. Zanim zdążyłam położyć je na stole, siatka pękła i wszystko wyleciało na podłogę. Ledwo powstrzymałam się żeby nie przeklnąć. Kiedy już pozbierałam zakupy i pochowałam je do lodówki i szafek, udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam lekko za dużą czarną koszulkę z dekoltem w kształcie V. Rzuciłam się na łóżko i chwyciłam w ręce telefon. Nim się spostrzegłam zasnęłam.

•Hero or Villain• [Todoroki Shouto x OC] Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang