7. Potrafię dużo, dużo więcej ✓

782 64 14
                                    

*Armitage Hux*

Kolejne godziny, były dla mnie niczym więcej niż dłużącą się męczarnia. Siedziałem jak na szpilkach, a stres zżerał mnie od środka. To całe oczekiwanie kompletnie mnie wykańczało.

Wiedziałem, że z każdą minutą nasze szanse na odnalezienie uciekinierki żywej spadały. Mimo tego nie mogłem zrobić niczego poza tępym wpatrywaniem się w obrazy, przesyłane przez naszych szturmowców. No dobra, zdarzyło mi się wydać parę rozkazów. Po prostu nie miałem żadnego realnego wpływu na efekty poszukiwań. Nienawidziłem takiego poczucia bezsilności.

Moi ludzie przeszukiwali las już praktycznie cały dzień, a po Enrze Orzoz nie było żadnego śladu. Przecież nie mogła się rozpłynąć w powietrzu. Może coś ją zeżarło? W końcu nigdy nie wiadomo co czai się na takich niezbadanych planetach.

W dodatku wizja rozmowy z Renem przerażała mnie coraz bardziej. Jednocześnie chciałem to mieć za sobą i odwlekać, jak długo się dało. Właściwie to nawet nie wiedziałem, czy nasze spotkanie jest dalej aktualne. W końcu okoliczności się trochę pozmieniały.

Bałem się, że jeżeli odwiedzę go w czasie tego rozgardiaszu, to nie wyjdę z tego cało. Przerażała mnie wizja rozmowy z tym szaleńcem. Skąd miałem wiedzieć, czy uda mi się z niej wyjść w jednym kawałku, a nie w dwóch czy trzech. Jaką miałem pewność, że skończę ze wszystkimi kończynami? Może stracę jedną, a może wszystkie. Zostanę kaleką, wyjdę od niego o własnych siłach, czy ktoś wyniesie mnie stamtąd w czarnym worku?

W dodatku obawiałem się, że sama jego obecność sprawi, że do mojej głowy znowu napłyną wspomnienia tych obleśnych wizji. Obrzydzały mnie one, a jednocześnie sprawiały, że czułem coś więcej. Nie było to związane ze zniesmaczeniem, ale czymś jeszcze. Czymś, czego za żadne skarby nie potrafiłem rozpoznać, czy nazwać.

Nigdy nie byłem z nikim w ten sposób. Nigdy nie czułem takiej potrzeby. No dobra takie stwierdzenie mogło być nadużyciem. Prawda jest taka, że zawsze zagłuszałem tego typu pragnienia. Seks był dla mnie słabością, podczas której druga strona mogła odebrać ci wszystko. Obedrzeć cię z godności, wykorzystać i zniszczyć.

Byłem trzydziestoletnim prawiczkiem i czułem się z tym wyśmienicie.

— Generale — z zamyślenia wyrwał mnie Taenia.

— Tak?

— Generał Ren jest wściekły — zaczął niepewnie.

Też mi nowość. Ten bachor zawsze jest wściekły.

— Zniszczył część pulpitów znajdujących się w sali obrad numer dwadzieścia pięć i próbuje zamordować oficer Gossip.

Świetnie. Dlaczego ten dzień z każdą minutą musi się stawać coraz gorszy? Powiedzcie mi jeszcze, że to ja mam się nim zająć. Cudowny pomysł. Zwalmy wszystko na biednego generała Huxa i tak znajduje się na dobrej drodze do odstrzału. Właściwie to sam nie wiem, dlaczego najwyższy jeszcze się mnie nie pozbył.

— Zajmę się tym.

Módlcie się za odkupienie mojej duszy. Znaczy, nie żebym był jakoś szczególnie wierzący. Właściwie to w nic nie wierzę. Chyba że sama wiara w pustkę i nicość wystarczy.

Odwróciłem się na pięcie i z pozoru pewnym krokiem ruszyłem w kierunku labiryntu korytarzy. W sumie mógłbym zabłądzić? Co mnie w ogóle obchodzi jakaś oficer Gossip? Zdecydowanie wolałbym zadbać o swoje własne bezpieczeństwo.

W końcu znalazłem się przed odpowiednimi drzwiami. Wziąłem głęboki oddech i wprowadziłem odpowiedni kod, na panel znajdujący się w zagłębieniu ściany.

Friction |KyloxHux|Où les histoires vivent. Découvrez maintenant