Porwanie Część 3

36 5 5
                                    

  Minęły pełne cielesnego upojenia trzy dni i trzy noce, w czasie których Milady wtajemniczała Samuela w sztukę miłości, niekoniecznie dworskiej. Zamierzała do wyczerpania zmysłów nasycić się pięknym ciałem młodzieńca, jego siłą i witalnością, której dotąd bronił damom i pannom. Miała go więc w łożu niejako dziewiczego, zachęcając do coraz bardziej wysmakowanej ars amandi, nieznanego mu kunsztu, modus operandi i pozycji, najpełniej i najskuteczniej zaspokajających kobiece pragnienia. Samuel, który do tej pory jedynie poddawał się umizgom wydelikaconych kawalerów, odkrył niesamowitą przyjemność zdobywania kobiecego ciała i rozbudzania rozkoszy nie tylko własnej, ale przede wszystkim partnerki.
Dni i noce namiętności mijały niczym sen złoty. Dlatego, gdy młodzieniec otrzymał wiadomość, że do rezydencji lady de Winter przybywa jego starszy brat, głowa całej familii de Winchestere, był niepocieszony i nieutulony w żalu. Tymczasem Milady przyjęła wieści z pewną ulgą - w pełni nasyciła zmysły i już leciutko znudziła się swoją ofiarą.
Tak oto od czwartkowego rana, kawaler wraz z Milady i sługami domostwa szykowali się na podjęcie markiza Basile Deano Jean-Luc de Winchestere, starszego brata Samuela Tristana. Chodziły słuchy, że jest to mężczyzna prawy, spokojny, wiejski domator, miłośnik książek, szachów i polowań - zupełne przeciwieństwo młodszego brata, wielbiciela życia salonowego, powozów, gry w karty, pięknych kawalerów i pięknych ubrań. Trzeba przyznać, że w owej chwili Samuelowi niespecjalnie ckniło się za starszym, pryncypialnym bratem. Gdyby wciąż trwał w okrutnej niewoli, chętnie zobaczyłby w bracie wybawcę, ale teraz?! Od czego miałby go wyzwolić? Od namiętnych objęć Milady? Wydało się to kawalerowi de Winchestere tak niesprawiedliwe, że cały czwartkowy ranek siedział nadąsany na otomanie niemal w negliżu, bo jedynie w obcisłych, morelowych pludrach i niedbale rozwiązanej białej, jedwabnej koszuli, nie życząc sobie patrzyć w okno, tylko tęsknie spoglądając za Milady, która kręciła się po domu, wydając polecenia służbie.
Nareszcie, w południe, w podwórzu rozległ się turkot powozu i do domu lady de Winter wkroczył starszy brat Samuela. Należy zaznaczyć, że nawet na tak światowej, obytej damie jaką była Milady, markiz de Winchestere zrobił piorunujące wrażenie. Spodziewała się zobaczyć wiejskiego odludka, ponurego gbura (młody Samuel z niechęcią opowiadał o powadze i mrukliwości brata), a tymczasem do jej salonu wszedł dobrze zbudowany, elegancki, piękny jak malowanie mężczyzna, o postawie godnej księcia krwi.
Milady w duchu zadziwiła się nad rodem de Winchestere, zdolnym wydać na świat dwa tak doskonałe, męskie okazy.  

PorwanieDonde viven las historias. Descúbrelo ahora