11

117 7 0
                                    

Czas płynie niezwykle szybko, nim się spostrzegłam mieliśmy już kwiecień. Pogoda w Madrycie robiła się coraz lepsza, sprawa z dzieciakami Torresa została rozpatrzona i prawa do opieki uzyskał właśnie on. W ostatnim czasie kontaktowałam się z Milikiem i doszliśmy do porozumienia. Będzie mógł widywać się z Zoe częściej, będziemy do siebie przylatywać kilka razy w ciągu trzech miesięcy. Dałam mu do zrozumienia, że nasza historia definitywnie się zakończyła. Mimo, iż często o nim myślałam, o nas. Jednak fakt, że mnie zdradził był silniejszy. Nigdy nikomu nie wybaczę zdrady, tym bardziej osobie z którą mam spędzić resztę życia. 

El Nino coraz lepiej gra, miał mały zastój formy, ale na całe szczęście mu to przeszło i od kilku spotkań ligowych jest wystawiany w wyjściowej jedenastce. Jestem z niego dumna, widzę ile wysiłku wkłada nie tylko w swoją grę, ale zespołową. Tak jak na kapitana przystało. Zaczął bardziej wierzyć w swoje umiejętności.

 Cała trójka małych skrzatów zamieszkała z nami, tak, z nami. W pierwszym tygodniu nowego roku razem z Zoellą wprowadziłyśmy się do posiadłości mojego chłopaka. Niedługo później sąd przyznał chłopakowi całkowite prawa rodzicielskie. Mogę śmiało stwierdzić, że jesteśmy teraz rodziną. Nie tak oficjalnie, ponieważ nie planujemy ślubu, ani nic. Ale chcemy stworzyć dzieciom prawdziwy dom.

A co zmieniło się u mnie? Prawie nic. Znalazłam pracę, na razie pracuję w domu, ponieważ muszę się też zajmować dzieciak. Nie jest to męcząca praca, pomagam w kwiaciarni. Zamawiam kwiaty i różne pierdółki. Właściwie tą pracę znalazł mi Nino, kwiaciarnię prowadzi jego babcia. Wspaniała kobieta. 

****

Bardzo, bardzo krótki rozdział. Długo mnie tutaj nie było. Zastanawiałam się co napisać w kolejnych rozdziałach i doszłam do wniosku, że zakończę to opowiadanie w dwunastu rozdziałach. Także, jutro pojawi się ostatni rozdział.

You need to chooseWhere stories live. Discover now