#7

233 13 0
                                    

Bycie mamą posiada w sobie pewne wady i zalety. Kiedy Arek wyjechał do Neapolu, a moi rodzice wrócili do Polski to zrozumiałam, co tak naprawdę mnie czeka. Zoe od kilku dni męczyła kolka, więc przez większość czasu płakała i trudno było ją w jakikolwiek sposób uspokoić. Niby Kuba starał mi się jakoś pomóc, ale co on może wiedzieć o takich rzeczach. Przecież ma dopiero siedemnaście lat i nie zna się zbytnio na takich maleństwach.

Pogoda w Madrycie, co chwilę się zmieniała. Pomimo końcówki sierpnia to mieliśmy silne burze, jakie dodatkowo utrudniało mi spędzanie czasu z małą i bratem na świeżym powietrzu, który miał zostać tutaj jeszcze dwa tygodnie.

Dzisiaj było wyjątkowo pięknie, więc korzystając z pięknej pogody, zabrałam Zoe i Kubę na spacer do sklepu, i jeśli się uda to pójdziemy jeszcze na trening Atletico. Nie powiedziałam o tym drugim Kubie, gdyż chciałam mu zrobić niespodziankę.

Przed dwunastą nakarmiłam córeczkę i poinformowałam brata o moich planach. Zgodził się i pomógł mi przebrać małej pieluchę. Podziękowałam mu i włożyłam dziecko do łóżeczka, a następnie przebrałam się w luźną sukienkę i przejechałam czerwoną szminką po ustach. Natomiast na nogi włożyłam czarne trampki i byłam gotowa do wyjścia. Zapakowałam do podręcznej torby butelkę z mlekiem i kilka innych potrzebnych rzeczy, a mój brat w tym czasie zniósł wózek na dół. Wzięłam małą na ręce z łóżeczka i poprawiłam torbę, która lekko mi się zsunęła z ramienia. Zamknęłam mieszkanie na klucz i powoli zeszłam schodami na dół. Podziękowałam Kubie i włożyłam małą do gondoli.

***

 Fernando był bardzo zaskoczony, kiedy zobaczył nas przed stadionem. Przywitał się z nami i wyciągnął Zoe z wózka. Mała od razu zaczęła się do niego uśmiechać. Nie mogłam się powstrzymać przed uśmiechnięciem się, gdy zobaczyłam małą na rękach Nando.

– Fernando, miło mi. – Hiszpan spojrzał w kierunku mojego brata.

– Kuba, mnie również. – Młodszy brat starał się opanować drżący głos.

– Idziecie ze mną na trening? Możemy później pojechać do mnie, bo będą moje dzieciaki i zrobimy grilla. – Torres ruszył w stronę wejścia na stadion ze śmiejącą się dziewczynką na rękach.

– Jestem za, a ty Kuba? – Chłopak ochoczo pokiwał głową i również ruszył w kierunku stadionu.

Śmiejąc się, weszliśmy na Vincenta Calderón, gdzie zostaliśmy przywitani przez Diego Godina i Gabiego. Przytuliłam obu i obserwowałam, jak rozmawiają z moim braciakiem. Niestety szybko musieli się zbierać, więc zostawiłam Kubę z chłopakami, a ja z małą weszłyśmy na murawę.

                                  ***
Trening minął dosyć szybko. Może było to spowodowane tym, że mała cały czas spała i nie musiałam się stresować tym, co jej jest. Kuba był zachwycony sposobem poruszania się po boisku Torresa. Kiedy piłkarze zobaczyli, jak młody im się przygląda, namówili Diego, aby pozwolił mojemu bratu z nimi potrenować. Widać było po nim, że jest zachwycony, a uśmiech nie schodził mu z twarzy ani na chwilę.

– Wiki, jedziemy? – Fernando i Kuba wyszli z szatni, a następnie dołączyli do mnie. Pokiwałam głową na znak, że się zgadzam. Odpięłam gondolę od stelaża i włożyłam na tylne siedzenie, a El Nino w tym czasie złożył stelaż i włożył go do bagażnika. Zajęłam miejsce obok śpiącej królewny i po chwili wyjeżdżaliśmy w komplecie z parkingu. Miałam skrytą nadzieję, że jego dzieci mnie polubią, mimo że do końca nie rozumiałam, czemu mi tak bardzo na tym zależało. Przecież byłam jedynie znajomą ich taty. Dawno się z nimi nie widziałam, ale pamiętałam, że jedynie Nora mnie polubiła.

You need to chooseWhere stories live. Discover now