Brutalna prawda

1.5K 147 8
                                    




Rankiem obudziła się w męskich silnych ramionach. Zamruczała z przyjemności na co usłyszała chichot Arthura.

- Witaj, Śnieżynko

- Witaj - szepnęła i spojrzała w jego cudowne błękitne oczy. Mężczyzna przejechał dłonią wzdłuż jej ciała wprawiając jej ciało w drżenie.

- Lubię to jak na mnie reagujesz - szepnął, na co spłonęła rumieńcem.

- Emmm... pójdę się ubrać - wyjąkała zsuwając się z łóżka, jednak Arthur miał inny pomysł i przycisnął ją do siebie.

- Wciąż cię pragnę - szepnął i przygryzł płatek jej ucha, na co jęknęła.

-Widzę, że ty mnie też - zaśmiał się i pocałował ją z całą namiętnością, która płonęła w nim od ich ostatniego zbliżeniu. Dziewczyna również go pożądała pierwotną rządzą. Chciała więc brała, pomyślała i usiadła na nim okrakiem. Kiedy otarła się o jego wybrzuszenie w bokserkach warknął i dosłownie zerwał z niej majki, a następnie przeturlał się tak, że była pod nim.

- Zbyt cię pragnę, byś mogła mnie tak dręczyć - warknął ściągając bokserki i moszcząc się między jej udami.

-Oh... tak - wymruczała czując jego twardego penisa przy swojej kobiecości.

- Co "tak"? - zaśmiał się.

- Weź mnie - poprosiła obejmując go nogami w pasie.

- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem - powiedział i wszedł w nią mocno. Dziewczyna od razu przylgnęła do niego drżąc z przyjemności. Arthur zachęcony zaczął szybko poruszać się w niej, aż krzyknęła jego imię osiągając spełnienie, dochodząc z nim. Dziewczyna oddychała płytko i jęknęła gdy jej partner znów zaczął wzbudzać w niej rozkosz. Wpił ję w jej słodkie wargi i znów zatracili się w swojej namiętności.

Wyszli stamtąd dopiero, gdy oboje zgłodnieli. Mężczyzna rzucał swojej kobiecie gorące spojrzenia, na co spuszczała zawstydzona wzrok. Nie była przyzwyczajona do takich spojrzeń. Przypomniała sobie czarne oczy, które płonęły nienawiścią i chorą żądzą posiadanie i aż się wzdrygnęła. Od razu znalazł się przy niej i objął ją opiekuńczo.

- Co się stało, Śnieżynko? Zimno ci?

- Nie. Nic mi nie jest. - skłamała i spojrzała mu w oczy i to był błąd. Arthur ujrzał cierpienie w jej pięknych orzechowych tęczówkach. Jego maleńka nie umiała kłamać.

- Katrin, powiedz - nalegał głaszcząc ją uspokajająco po plecach.

-Eh... wiesz czemu chroni mnie FBI?

-Niestety nie, te informację są ściśle tajne - mruknął niezadowolony.

- Mój były mąż jest szefem maffi w Columbi, gdzie mieszkałam 5 lat - Arthur zaklął cicho przytulił do siebie jej trzęsące się ciało pozwalając jej wypłakać ból i strach. Kobieta choć nie chciała nie mogła zatrzymać potoku słów.

- Poznałam go po ukończeniu liceum, był przystojny, szarmancki i romantyczny.... drogie knajpy, wystawne bale. Byłam oczarowana nim. Nim się zorientowałam wzięliśmy szybki ślub, a on wywiózł mnie do Columbi. Wtedy wszystko się zmieniło. Wszystko. Stał się zupełnie innym człowiekiem. Codziennie mnie gwałcił i bił jak mu się sprzeciwiałam... lub zwyczajnie dla zabawy. Wychodziłam z domu tylko po to, by pokazać się z nim jako przykładne małżeństwo... tak wyglądało moje życie przez 5 lat. Coś we mnie się ruszyło dopiero gdy oddał mnie swoim gorylom, a ja trafiłam do szpitala w stanie ciężkim. Gdy się ocknęłam po tygodniu ze śpiączki Harry mnie przepraszał, ale nie byłam wstanie mu tego wybaczyć. Leżąc w szpitalu nawiązałam łączność z FBI. Zeznawałam przeciwko niemu, jednak to było niewystarczające. Wypuścili go, a mnie wywieźli tutaj i żyje tu od 3 lat... - gdy skończyła mówić cała jego koszula była mokra, a jego szczęka była zaciśnięta do granic możliwości. To cud, że zęby mu nie pękły. Co to za śmieć?! Jak mógł ją tak skrzywdzić?! Jakim cudem ona wciąż jest taka... dobra i wspaniała? Jakim cudem jej nie złamał?!

ŚnieżynkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz