Część 15

7.4K 512 445
                                    

PONIEDZIAŁEK - 3 SIERPNIA

Znowu ubrany w swój świeżo uprany uniform, Harry stał przy lodówce ze szklanką soku pomarańczowego, podczas gdy rozważał powrót do sypialni i obudzenie Louisa, by się z nim pożegnać.

Miał tą przyprawiającą o mdłości myśl, że potem może nie być dobrze, gdy to zrobi. Że w promieniach porannego słońca Louis może ponownie mieć wątpliwości i żałować i po ostatniej nocy- po tym, co Harry uważał za jedną z jego najlepszych nocy, nie był pewien czy chciał to teraz zrujnować. 

Popijał swój pomarańczowy sok i wpatrywał się w ocean przez szklane drzwi. Dzisiaj wyglądał spokojnie. Ale był tu wystarczająco długo by widzieć, że była to sztuczka tej wyspy. Stojąc z daleka z obojętnie którego kąta ocean zawsze zdawał się być spokojny. Tak jest, dopóki nie zbliżysz się do brzegu i dowiesz się prawdy. 

Odwrócił wzrok, który przypadkowo spoczął na lodówce. I mocno zmarszczył brwi. Odstawił szklankę soku i podszedł bliżej, bacznie przypatrując się obrazkowi przyczepionemu do stali nierdzewnej przez magnes z napisem 'Witaj na Barbados'.  

Dwa, silne ramiona owinęły się wokół jego talii, razem ze stałym ciepłem klatki piersiowej Louisa na przeciwko jego pleców i Harry od razu się zrelaksował. 

To było jak leżenie na piasku, blisko linii brzegowej i to jak ciepła woda przepływa pomiędzy twoimi palcami. Wydał z siebie ciche westchnienie ulgi, kładąc swoje dłonie na tych Louisa. 

- To mój brat. – Powiedział Louis. - I siostra.

Harry mrugnął na zdjęcia przypięte do lodówki, starając się zrozumieć to, co powiedział Louis. Ale obecnie jego serce było w jego gardle, zaledwie od dotyku zaledwie od chropowatego, sennego głosu Louisa. Nagle czuł się przytłoczony i zdezorientowany przez wagę jego uczuć.  

Harry zazwyczaj uciekał od poczucia bezpieczeństwa. Uważał, że najbardziej niefortunne okoliczności w życiu to te, gdy czujesz się zbyt komfortowo zbyt długo. Lubił podróżować, zwiedzać, zakochiwać się w przenośnym znaczenniu i potem odkochiwać i znajdować coś innego. 

Ale tutaj, w ramionach Louisa, utknął. Strzała przyszpiliła go tam, gdzie stał. Nie chciał wychodzić. Chciał zostać tutaj cały dzień i nigdy nie wychodzić.

Ponownie przyjrzał się zdjęciu na lodówce. Zdjęciu USG. - Gratulacje. –Powiedział ciepło Harry. 

Louis delikatnie gładził dłonią brzuch Harry'ego, być może z wdzięczności. - Cieszę się, że wciąż tu jesteś.

Harry próbował przełknąć gulę w gardle, ale nie chciała zniknąć. - Za godzinę mam pracę. Właśnie zmierzałem do domu na śniadanie.

- Zostań. – Powiedział mu Louis. Oparł swoje czoło o łopatkę Harry'ego. - Zrobię ci śniadanie. Co tylko zechcesz. Tylko zostań.

To zabawne. Ponieważ Harry powiedział te same słowa do Louisa kilka nocy temu. Zostań. Tylko zostań. Wtedy nie rozumiał ich siły. Zastanawiał się czy te słowa nie pozostawiły Louisowi innej opcji w sposób, w jaki teraz zrobiły to Harry'emu.  

Tak czy inaczej, Harry nie chciał wychodzić. 

~~~

Robił to co zazwyczaj, kiedy wariował. Chodził- powoli w tę i wewte po sklepie, na tyły i potem do wejścia, jego twarz wykrzywiona była w zdezorientowaniu. Była przerwa, więc nie było żadnych świadków jego rozdarcia. 

Chodził tak przez długie minuty. I potem zadzwonił do swojej siostry. 

- Dlaczego szepczesz? – Od razu go zapytała.

I'll Crash Until You Notice Me /larry tłumaczenie pl/Where stories live. Discover now