Część 2

9.2K 637 1.4K
                                    

NIEDZIELA - 28 CZERWCA

Louis wstał wcześnie rano, by pobiegać. Około 6 rano, kiedy niebo wciąż było błękitne i słońce nie było do końca gotowe, by kogokolwiek powitać.

Czasami po drodze zatrzymywał się na kleistą drożdżówkę i kawę w miejscu niedaleko jego mieszkania. Gdy skończył, przez 20 minut podnosił ciężary, zanim wziął długi prysznic i zjadł śniadanie i skontaktował się ze swoim asystentem, Mallorym.

W Sydney budowany był nowy hotel, który miał być skończony w październiku. I Louisowi zostało powierzone nadzorowanie budowy i projektu. Ale na jego stanowisku nie było wiele do roboty.

Nie miał roli, która wymagała stałej uwagi. Jako członek zarządu i Dyrektor Operacji Tomlinson Enterprises, miał uczęszczać na każde spotkanie. Ale większość pracy, którą wykonywał mogła być robiona w domu i miał podwładnych, którzy zajmowali się większością zadań do zakończenia jakiegokolwiek projektu. 

Prawdopodobnie to byłby dobry pomysł, jeśli zająłby się innymi rzeczami, które mógłby wykonać w swoim wolnym czasie. Na przykład, zawsze chciał bardziej zająć się organizacją charytatywną. Albo graniem na pianinie w tutejszym jazzowym zespole. Louis parsknął na tę myśl.

Może to naprawdę był czas, żeby kupić tego psa.

Spojrzał na akwarium, stojące niedaleko płaskiego telewizora. - Nie martw się, kochanie. Nie zastąpię cię. – Powiedział do Dr. Evil. Jego złota rybka przepłynęła, machając ogonkiem jakby go usłyszała. 

Jego telefon zaczął głośno dzwonić i rozległ się dźwięk, który miał ustawiony dla Mallory'ego.

- Cześć Mal. – Wydyszał Louis, podnosząc dwa ciężarki w każdej ręce nad swoją głową.

- Dzień dobry, Louis. Jak było na ogrodowym przyjęciu?

- Tak jak zawsze. – Powiedział z westchnięciem i nie skomentował niczego więcej. Dlaczego miał wchodzić w szczegóły, skoro zawsze były takie same?

Mallory zaśmiał się. - Nie przeszkodziłem ci w złym czasie, prawda?

- Skądże. – Louis chrząknął, obracając hantlem w swojej prawej dłoni w stronę klatki piersiowej, pot spływał mu po szyi i zbierał w zagłębieniu obojczyków. 

- Chciałem ci przypomnieć o twoim locie na Barbados tego popołudnia. Wylatujesz dzisiaj o 17. Kiedy dotrzesz to Bridgetown, będzie tam godzina 19.

- W samą porę na drzemkę i kolację. – Skomentował Louis.

- Oczywiście. – Powiedział Mallory, bo najwyraźniej tak to planował. - Wyślę samochód około 15:30, żeby cię odebrał.

- Brzmi dobrze. – Powiedział Louis, kładąc swoje sztangielki na stojaku obok okna. Słuchał jak Mallory zdawał mu relację z rozwoju budowy hotelu w Sydney, popijając herbatę i udając się, by wziąć prysznic.

- Jak radzi sobie Sharon z projektem wnętrz do luksusowych apartamentów?

- Wysłałem ci faksem projekty, żebyś je przejrzał. Jeśli mógłbyś na nie spojrzeć podczas twojego lotu i odesłał z powrotem, byłoby idealnie.

- Zrobię to. – Powiedział Louis. - Jeszcze jakieś wieści dla mnie?

- Jak na razie nie. – Powiedział Mallory, życzył mu bezpiecznej podróży i pożegnał się.

Louis wsypał pokarm dla rybek do akwarium Dr. Evil i przez chwilę obserwował jak pływał wokół tego.

Również przejrzy schroniska dla zwierząt podczas swojego lotu. Pies byłby czymś miłym. 

I'll Crash Until You Notice Me /larry tłumaczenie pl/Where stories live. Discover now