2. Lightning And the Thunder (Diana & Thor, Marvel/WW)

147 3 5
                                    

Ostrzeżenie : spojlery do Thor: Ragnarok.

***

Diana spoglądała na tętniące życiem miasto, z dachu budynku, na którym stała. Wcześniejsza walka przyniosła więcej ofiar, niż była gotowa zaakceptować. Dawno temu nauczyła się, że nigdy nie będzie w stanie uratować każdej osoby, która znajdzie się w centrum niebezpieczeństwa. Jednak pomimo biegu lat radzenie sobie z tym wcale się stało się łatwiejsze.

Mogła jedynie przełknąć gorycz tych sytuacji i uratować tak wiele żyć, jak była w stanie. To było czymś, czego nigdy nie żałowała, ani nie chciała przestać robić.

Świat wciąż był pełen nienawiści i przemocy i jeśli dobrocią i miłością mogła go uczynić choć trochę lepszym, to jej misja nadal miła sens.

Za swoimi plecami usłyszała kogoś lądującego na dachu i uśmiechnęła się lekko.

Jej niespodziewany partner w dzisiejszej walce, którego ostatnio widziała kilka lat temu.

- Lady Diano - powiedział, stając obok niej. - Zastanawiałem się, czy będziemy jeszcze mieli szansę porozmawiać.

- Oczywiście, nie zniknęłabym bez pożegnania - odpowiedziała.

Diana odwróciła się w jego stronę i pozwoliła sobie, by przez chwilę bliżej mu się przyjrzeć.

To jak inaczej wyglądał od ostatniego razu, gdy go widziała, wciąż ją zaskakiwało. Nie tylko fizycznie, choć brak oka i jego długich włosów, był tak samo niespodziewany, jak reszta.

Na jego ramionach spoczywał ciężar o wiele większy niż kiedykolwiek. Teraz był królem i przyszłość jego ludu, spoczywała w jego rękach. Mimo tego wydawał się stać prościej i z dumą wykonywać swoje obowiązki.

Oboje mieli wiele czas by nauczyć pokory i tego, jak działał świat śmiertelników, a mimo to nadal nie rozumieli go w stu procentach. Ich życia będą kontynuowały się na długo po tym jak ludzie, na których spoglądali, zakończą swoje.

Przemijanie i uświadamianie sobie tego, jak długie było ich istnienie, nie zawsze było łatwe.

Wśród swoich ludzi, Thor nie musiał się nad tym zastanawiać, bo żyli oni tak samo długo, jak on. Na Themiskyrze Diana również nad tym nie rozmyślała, bo nie miała do tego powodu.

Teraz jednak myślała o tym, o wiele częściej niż chciała.

Odkąd straciła Steve'a, śmiertelność ludzi wokół niej nigdy nie była bardziej wyraźna i przerażająca.

- Czy coś cię martwi? - zapytał Thor, zwracając na nią swój wzrok.

Diana westchnęła lekko i skrzyżowała ręce na piersiach.

- Ostatnio z każdą kolejną walką, zastanawiam się, co jeszcze mogłam zrobić, by uratować ich wszystkich - powiedziała cicho.

U jej boku Thor pokiwał w zrozumieniu głową.

- Uratowaliśmy tak wiele istnień, jak mogliśmy. Takie straty nigdy nie są łatwe i ciążą na nas przez długi czas, ale zwlekanie na nich myślami nie doprowadzi nas do niczego dobrego.

Diana, oczywiście, o tym wiedziała, ale jej myśli same uciekały w tym kierunku, bez jej pozwolenia.

Usłyszenie tego z ust kogoś, kto rozumiał jej zmagania lepiej niż ktokolwiek inny, kogo znała, było niezwykle cenne i sprawiło, że ból w jej sercu zaczął nieco maleć.

- Zrobiłaś więcej niż ktokolwiek, by od ciebie oczekiwał - kontynuował łagodnie. - Dla tych ludzi jesteś bohaterka, bez względu na to, jakie ponieśli straty, ponieważ uratowałaś więcej żyć, niż straciłaś. Nie masz powodów, by w siebie wątpić, Diano. Oni w ciebie nie zwątpili i ja również nie.

Diana uśmiechnęła się ciepło i złapała jedną z jego dłoni i ścisnęła ją w podziękowaniu. Thor odwzajemnił jej uśmiech, choć smutek wciąż malował się na jego twarzy.

- Ty również nie zawiodłeś - powiedziała, nadal nie puszczając jego dłoni.

Thor spojrzał na nią z lekko gorzkim uśmiechem.

- Wiele osób, by się z tobą nie zgodziło.

- Wiele osób nie zna wszystkich okoliczności tego, co zaszło.

Diana patrzyła, jak jego wolna dłoń zacisnęła się w pięść i przeszły przez nią niewielkie pioruny.

Rozumiała. Ciężar bycia zmuszonym do walki z własną rodziną i desperacja uratowania tak wielu ludzi, jak się dało. Dla niego wszystko to było jeszcze bardzo świeże, tak samo, jak jego ból.

Thor wziął głęboki oddech i rozluźnił pięść, patrząc przed siebie.

- Mawiamy, że Asgard to nie miejsce, ale jego ludzie. I wierzę w to, ale miejsce, w którym spędziłem całe życie, przestało istnieć, przez rozkaz, który wydałem. Nie było innego wyboru, ale pogodzenie się z tym jest cięższe, niż przypuszczałem. Tak samo, jak świadomość, że już nigdy go nie zobaczę.

Diana poczuła bolesne ukłucie w sercu i również odwróciła wzrok na miasto rozciągające się pod nimi.

Themyscira wciąż istniała, ale Diana nigdy więcej nie mogła tam powrócić. Nie mogła ponownie zobaczyć jej piękna ani swoich sióstr Amazonek, ani swojej Matki. Nie myślała o tym od tak dawna, że musiała zamknąć oczy, czując, jak powoli napływały do nich łzy.

- Wybacz, nie chciałem przywoływać bolesnych wspomnieć - usłyszała cichy głos swojego towarzysza.

Wzięła głęboki oddech, powoli otworzyła oczy i na niego spojrzała.

- Nasze domy, będą zawsze żywe w naszych sercach i wypomnieniach. Najlepsze co możemy zrobić to uhonorować ich pamięć i żyć dalej. Mamy wiele do zrobienia, choć nie zawsze jest to wobec nas fair. Zachowując miłość w naszych sercach, możemy zmienić więcej, niż nasi wrogowie się spodziewają, I zrobimy to, bo nie pozwolimy nienawiści rządzić tym światem. Nie, póki my w nim jesteśmy.

Thor uśmiechnął się i skinął głową.

- Masz całkowitą rację, moja pani - powiedział, ściskając jej dłoń. - Dobrze, że mamy siebie nawzajem, by sobie o tym przypomnieć.

I taka była prawda. Gdy jedno zaczynało wątpić, drugie pomagało mu odzyskać wiarę i wolę walki na różne sposoby. Diana nigdy nie była bardziej wdzięczna za posiadanie przyjaciół, którzy rozumieli jej codzienne zmagania i byli tam dla niej, gdy najbardziej ich potrzebowała, a Thor zdecydowanie był jednym z nich.

**************************

Thor jest jednym z moich ulubionych bohaterów Marvela i myślę, że pod wieloma względami on i Diana są do siebie podobni, więc musiałam o nich napisać. Przyjaźń między tą dwójką byłaby wspaniała, naprawdę w to wierzę :).

If You Need A Friend There's A Seat Here Along Side MeWhere stories live. Discover now