Rozdział 11

1K 67 16
                                    

*Marinette*

Leżałam na szpitalnym łóżku i się nudziłam, byłam już po badaniach na których stwierdzono umnie tak jak podejrzewałam wstrząs mózgu. Teraz moją głowę zdobił opatrunek a rana została zszyta, tylko blizna i tak zostanie, no nic jedna blizna w tę czy we wtę nie robi mi specjalniej różnicy, nie pierwsza i nie ostatnia.
Cały czas moje myśli krążyły wokół Chris'a. Ja chyba naprawdę zaczynam wariować. To jest mój PRZYJACIEL i nikt więcej. O o wilku mowa.
- Hej Mar. Ale mi stracha napędziłaś. Dobrze się czujesz?
- Jest okej, nie martw się to tylko draśnięcie.
Rozmawialiśmy tak ładne parę godzin, ja mu streściłam wydarzenia ze szkoły, przez co przez dobre dziesięć minut nie mógł się uspokoić, a on mi przebieg akcji i okoliczności w których stracił swoją miłość.

W szpitalu spędziłam dwa dni, przez ten czas Chris pilnował Adriena i spółki, a ja się wynudziłam za wszystkie czasy. Jak tylko przekroczyłam próg domu od razu skoczyła na mnie Laba. Przez to, że nie byłam na to przygotowana runęłam na podłogę. Uwolnienie się od niej zajęło mi dobre dziesięć minut. Kiedy już mi się to udało nalałam jej wody do miski i nasypałam jedzenia, a sama poszłam się odświeżyć i przebrać bo głodna nie byłam. Podczas tych czynności Laba zdążyła zjeść i zaczęła dropać drzwi, więc nie zostało mi nic innego jak wyjść z nią na spacer.

Notka

Nie komentujcie długości ani treści tego cosia bo to jest tylko wprowadzenie do prawidławego rozdziału, który pojawi się za tydzień. No ludzie a teraz wstawać z łóżek i do szkoły!
Ps. Ja już nie muszę MHAHAHAHAHAHA!

Tajna Misja [WOLNO PISANE]Onde histórias criam vida. Descubra agora