Reszta popołudnia minęła zaskakująco miło. Starałam się nie myśleć o swoich lękach i obawach i po prostu dobrze się bawiłam. Kiedy słońce zaczęło zbliżać się do linii horyzontu, goście powoli szykowali się do wyjścia. Sarah i Tom zniknęli bez pożegnania, więc w zamian za pomoc przy sprzątaniu Alex obiecał, że odwiezie mnie do domu.
Właśnie uruchamiałam zmywarkę, kiedy do kuchni wpadła młodsza siostra Alexa – Lucy.
— Hej, Lili! — przywitała się głośno. — Chciałam z wami posiedzieć, ale rodzice mi nie pozwolili. — Naburmuszona, usiadła na krzesełku barowym.
— I bardzo dobrze. — Starszy brat wkroczył do pomieszczenia, trzymając w ręku przeźroczysty worek ze śmieciami.
Lucy przyjrzała się jego zawartości i szeroko otworzyła oczy.
— Piliście piwo? — zapytała konspiracyjnym szeptem.
— Właśnie o tym mówię. — Alex wzruszył ramionami. — Nie masz co robić?
Dziwnie było słuchać ostrego tonu w jego głosie. Nie pasował do niego. Spojrzałam na Lucy przepraszająco. Znałam ją od lat, ale dopiero teraz uderzyło mnie, jak mocno różni się od brata.
Piętnastolatka była niska i odrobinę przy kości. Czarne włosy sięgały jej ledwo za uszy, a ciekawskie spojrzenie brązowych oczu czujnie śledziło Alexa. Rysy twarzy miała zupełnie inne niż on. Nie wspominając o charakterze: Lucy była przebojowa, głośna i niezdarna.
— Dobra, dobra, już sobie idę... — Zwlekła się z krzesła, machnęła mi na pożegnanie i poszła na piętro, najpewniej do swojego pokoju.
Spojrzałam pytająco na chłopaka. Uśmiechnął się w odpowiedzi, zbierając do kupy resztę worków ze śmieciami.
— Gdybym tylko pozwolił, weszłaby mi na głowę. Bywa nieznośna. I to często.
— Czasem chciałabym przekonać się na własnej skórze, jak to jest mieć rodzeństwo. — Sięgnęłam po płaszcz i narzuciłam go na siebie.
Blondyn uśmiechnął się tylko i ruszył w kierunku wyjścia. Na dworze powoli zaczynało się ściemniać, a powietrze zrobiło się dziwnie ciężkie. Jak przystało na dżentelmena, Alex otworzył mi drzwi po stronie pasażera. Wsiadłam, a on po chwili do mnie dołączył.
Odpalił silnik i powoli wycofał, by wjechać na ulicę. Przyglądałam się jego ruchom. Wszystkie wydawały się pewne i przemyślane, chociaż prowadził auto swobodnie. Mój wzrok spoczął na twarzy chłopaka i od razu coś mi się przypomniało.
— Alex... — zaczęłam niepewnie.
Nie chciałam go przecież urazić. Powoli mieliłam słowa w ustach.
— Tak? — Rzucił mi krótkie spojrzenie i uśmiechnął się zadowolony.
Chyba spodobało mu się, że zwróciłam się do niego po imieniu.
— Ty i Lucy... Nie jesteście do siebie zbytnio podobni, co nie? Właściwie to w og...
— W ogóle nie widać podobieństwa? — Wszedł mi w słowo.
Przez chwilę wydawało mi się, że go zdenerwowałam. On jednak jak zwykle pozostał spokojny.
— Jesteś pierwszą osobą, która mi to mówi...
— Wybacz, jeśli cię...
— ...ale na pewno nie pierwszą, która to zauważyła — dokończył, nie spuszczając wzroku z drogi przed sobą. — Do rodziców też nie jestem podobny. Ani do dziadków — wyliczał.
CZYTASZ
Ten drugi ty | ZOSTAŁO WYDANE
WerewolfCiekawość to pierwszy stopień do piekła, powiadają. O prawdziwości tych słów przekonała się młoda Lilianne Howard, którą dociekliwość nie raz wpędziła w poważne tarapaty. Jednak jak przejść obojętnie obok niewyjaśnionych leśnych ataków, które w krót...