Rozdział 1.2

11.7K 582 172
                                    

     Dni mijały, łącząc się w tygodnie, aż w końcu nadszedł październik. Jesień pełną parą wkroczyła do Hope, choć niewielu się z niej cieszyło. W szkole od samego początku zawalili nas nauką, więc nie mieliśmy za dużo wolnego czasu po zajęciach. Za każdym razem, gdy mama kończyła później ode mnie, Alex oferował pomoc i odwoził mnie do domu. Wiedziałam, co się święci, ale nie chciałam dopuścić do siebie tej myśli. Być może interpretacja Sarah na temat moich snów wzbudzała we mnie podświadomą obawę?

W pierwszy piątek miesiąca wraz z przyjaciółką zajmowałyśmy się projektem na biologię, który okazał się naprawdę czasochłonny. Wieczorem wróciłam do domu naprawdę padnięta i marzyłam jedynie o łóżku. W salonie zastałam mamę pochyloną nad stertą kartek. Okulary zsunęły się jej na sam czubek nosa. Zauważyła mnie, dopiero kiedy usiadłam w fotelu obok.

— O, cześć, Lili — przywitała się ze znużonym uśmiechem.

— Sprawdzasz kartkówki? — zapytałam i mimo zmęczenia zaproponowałam: — Pomóc ci?

Mama oddzieliła kilka kartek i podała mi je wraz z czerwonym długopisem. Ufała mojej wiedzy, bo sama mnie wszystkiego nauczyła. Anne Howard była nauczycielką historii, a ja odziedziczyłam po niej zainteresowanie tą dziedziną. Historię, której uczyli w szkołach, miałam w małym palcu, więc sprawdzanie kartkówek trzecioklasistów nie stanowiło dla mnie wyzwania.

W milczeniu stawiałyśmy co jakiś czas ptaszki lub krzyżyki na kartkach. Wtedy nagle coś mi się przypomniało.

— Mamo? — Uniosłam głowę znad kartek. — Dwa lata temu... Uczyłaś może kogoś o nazwisku Selva?

W ciągu ostatnich tygodni chłopak bez twarzy regularnie nawiedzał mnie w snach. Dlaczego akurat teraz, kiedy nowy uczeń zniknął bez śladu?

Mama oderwała się od testów i spojrzała na mnie zaskoczona. Zamrugała kilka razy, jakby zastanawiała się, co odpowiedzieć. W końcu westchnęła.

— Tak, uczyłam go — rzuciła zdawkowo.

— Zapewne wiesz, że nie zdał i przydzielili go do mojej klasy...

— Tak, wiem. — Powróciła do wcześniejszego zajęcia, jakby chciała uniknąć tego tematu.

To było nieme „nie drąż, dziecko". Naburmuszyłam się. Dlaczego nauczyciele tak niechętnie o nim mówią? Jeśli własna matka nie chce podzielić się ze mną informacjami o tym tajemniczym chłopaku, to inny dorosły tym bardziej tego nie zrobi.

— Na pewno wiesz, co się z nim dzieje. Dlaczego jeszcze ani razu się...

— Dosyć — przerwała mi za ostrym jak na nią tonem. — Nie będę rozmawiać na temat tego chłopca.

Spojrzałam na nią uważnie. Od zawsze pociągała mnie pogoń za nieznanym. Uwielbiałam rozwiązywać zagadki. A te najtrudniejsze należały do moich ulubionych.

Wkurzona, podniosłam się z fotela i bez słowa poszłam do swojego pokoju, gdzie po szybkim prysznicu w końcu znalazłam się w łóżku. Zanim zasnęłam, wystukałam jeszcze na ekranie telefonu małą prośbę, którą wysłałam do Sarah.



     Następnego dnia budzik wyrwał mnie z łóżka chwilę po dziewiątej. Zeszłam na dół, gdzie zastałam mamę, która w szlafroku robiła sobie kawę.

— Dokąd się tak spieszysz, Lili?

— Umówiłam się z Sarah — odpowiedziałam krótko, nawet na nią nie patrząc.

Narzuciłam na siebie kurtkę i wyszłam na zewnątrz. Świeciło słońce, a powietrze było zimne i przyjemnie świeże. Miałam jeszcze trochę czasu, więc wolnym krokiem pokonałam cały dystans, co chwila spotykając kogoś znajomego.

Ten drugi ty | ZOSTAŁO WYDANEWhere stories live. Discover now