Plan C cz.I

563 36 14
                                    

Mikołaj

Miałem uprowadzić małego chłopca … Dobra okej to tylko chłopiec… mały, uroczy, słodki … mający zabójczego ojca  chłopiec .!

Była 15:15 pora w której Awiel miał spacerować z swoją niańką po parku. W końcu ich zauważyłem.  Około 5 letni chłopiec  z blond włoskami biegał wokoło uroczej brunetki, rzucając w nią liśćmi. Plan był prosty. Pięciu moich ludzi ściąga 3 ochroniarzy chłopca, a ja zmierzając z wózkiem porywam małego, wpierw usypiając opiekunkę.  Odliczałem sekundy aż w końcu wybiła wyznaczona godzina. Ruszyłem. Będąc już obok moich ofiar schyliłem się po chusteczkę.

-Gospod' yest' rebenok (Ten Pan ma dzidziusia ) – Odezwał się  Awiel.

Obydwoje zbliżyli się do mnie. Ja uśmiechając się odwróciłem wózek w ich stronę. Brunetka stanęła do mnie tyłem. W jednej chwili wykorzystałem okazję i przyłożyłem jej chusteczkę, nasączoną środkami usypiającymi.  Odleciała po trzech sekundach.  Chłopiec z przerażenia zaczął krzyczeć i uciekać. Potraktowałem go tak samo, włożyłem do wózka i ruszyłem jak dumny tatuś do wyjścia z parku.

Edii

Spojrzałem niespokojny na godzinę, 16:00 Mikołaj powinien już tu dawno być. A jak poszło coś nie tak? Nie, niemożliwe. Plan był doskonały, idealnie opracowany, nie wzbudzający niczyich podejrzeń. Ten gruby szczur na pewno nie pomyślał, że wymierzę moją zemstę w małego chłopca. W końcu kto jest takim dupkiem bez serca.? Tak, odpowiem na to pytanie. JA.  

Usłyszałem krzyki małego chłopca i już wiedziałem, że plan powiódł się idealnie.

Mikołaj wparował z małym chłopcem niczym burza.

- To dziecko jest więcej warte niż ustalaliśmy pierwotną cenę. – odezwał się.

- Stary nie mam czasu na zabawy. Oddaj mi chłopca i bierz tyle ile żeśmy z początku ustalili.

- Nie, - Mikołaj odsunął za siebie Awiela. – Chce dwa razy więcej.

- Zwariowałeś .! – wykrzyknąłem oburzony.

- Nie, dzieciak jest pierworodnym, największego gangstera i najgroźniejszego człowieka w całej Rosji, wiesz czym ja ryzykuję ?! Własnym życiem kurwa.

- A myślisz, że ja to czym ?!

- Swoją drogą to dziwne, że tak ważne dziecko a tak łatwo było je porwać. Nie sądzisz.

- Nie – Wyciągnąłem broń i strzeliłem prosto w serce.  Ciało Mikołaja osunęło się na podłogę a ja wziąłem chłopca za rękę i pojechaliśmy do mojej prywatnej rezydencji.

Na początku rozmyślałem nad słowami nieboszczyka, chłopca rzeczywiście było prosto uprowadzić.  Ale po dłuższym przyjrzeniu się postaci siedzącej obok mnie, nie miałem żadnych wątpliwości, że to jego syn.

Wybrałem numer i czekałem na to aż ktoś odbierze.

-slushat' (słucham ) – usłyszałem ten denerwujący głos.

-Vorotila, chyba mamy do przedyskutowania parę spraw. Ty chcesz swojego syna ja moją dziewczynę. Plusem jest to, że oboje mamy to czego pragnie drugie. Więc chyba pora na wymianę. – Uśmiechnąłem się pod nosem i rozłączyłem. 

_________________________________________________________________________

Mam nadzieję, że początek planu Ediego się spodobał :) Pierwsze ciało poleciało a teraz Edii zrobi rzeź xD haha 

Głosujcie i komentujcie :)

Ja narkomankaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz