EDII

938 37 7
                                    

EDI…

 Pozbyłem się go.. pozbyłem.!  Przespał się z Sami wszak ona także nie jest niewinna, ale na niej się jeszcze zemszczę…  oj zemszczę. Usiadł na swoim ulubionym bujanym fotelu i wpadł w niespokojny sen. Śniła mu się jego młodość, okres dojrzewania… te wszystkie upokorzenia, ten ból związany z nim…

-Rozczarowałeś mnie.! – znowu ten męski głos.- Jesteś nikim .! Jak w ogóle śmiesz się nazywać  Rodriguez  ?! Przynosisz wstyd temu nazwisku.! Ale koniec  tego.! Koniec.! Do niczego w życiu nie dojdziesz bachorze jeden.! Popamiętasz moje słowa.! 

-Ale…

-Stul dziób.! Nie przerywa się starszym.!  Z twoją zarozumiałością i nieoszczędnym trybem życia skończysz pod mostem.! Przyjdziesz wtedy do mnie.! Lecz Ci nie pomogę.! Nie kiwnę nawet palcem w twoją stronę.! Niedołęgo jedna.!

-Christian… - poruszył się niespokojnie na fotelu… to ten głos, Kobiecy , łagodny, ten za którym tęskni każdego cholernego , pierzonego dnia w swoim życiu. Cichy, kojący nerwy, przepełniony miłością i oddaniem, a jednocześnie strachem próby protestu przeciwko takiemu traktowaniu.

-Cicho siedź kobieto.! Ja teraz mówię.!

-Ale Christianie…

-Milcz.! – Ze słowem powietrze przecięła ostra jak brzytwa ręka. Kobieta załkała i pobiegła do kuchni bojąc się w jaki kolwiek sposób jeszcze raz choćby odezwać.

-Nie możesz tak jej traktować.! –Wybuchnął, młody nieokrzesany 17-stolatek rzucając  się z pięściami w kierunku starszego mężczyzny.  Ten natomiast ominął jego prowizoryczny atak i smagnął go ręką w wargę.

-Robię co mi się żywnie podoba.! To mój  dom.! Moje zasady.! I ja tu żądze.! Gdyby nie ja, nie miałbyś nic gówniarzu jeden.! Nic.! Kompletnie i zupełnie nic.! Most jedynie by Cię chronił przed całkowitym upadkiem.!

-Nienawidzę Cię.! – Odparł młodzieniec wycierając krew z wargi.

-Coś powiedział.?! A więc dobrze na własne życzenie… wynoś się.! Nie dostaniesz ode mnie nic.! Złamanego grosza, żadnych ubrań jedzenia, pieniędzy czy też paliwa do tego Twojego diabła.! Wynoś się nie chcę Cię widzieć.! - Zgodnie z życzeniem spakował się i kiedy miał już wychodzić z pokoju wpadł na niego jego mały braciszek. Przytulił go mocno i wsadził mu białą kopertę do rąk. Natychmiast ją schował do kieszeni i skierował się do olbrzymich schodów. Przechodząc obok sypialni rodziców usłyszał tylko szloch matki. Wiedział że niema odwagi się z nim pożegnać. W sumie i tak mu było z tym lepiej. Patrząc tylko na młodszego brata serce mu się krajało z rozpaczy. A co dopiero gdyby przytulił matkę. Wróciłby do tego gbura pijącego whisky w bibliotece błagając na kolanach żeby mógł zostać. A tego by nie chciał. Nie chciał mu dawać choćby najmniejszej satysfakcji. Zbiegł po ogromnych schodach i skierował się do 3 metrowych potężnych dębowych drzwi i wyszedł z impetem.  Wsiadł na swój ukochany motocykl piękną białą R1 i pojechał do ulubionego klubu. Siadł w rogu i obserwował tańczące na rurach prostytutki, mężczyzn nawalonych w trzy dupy oraz dilerów. Tak właśnie u jednego z takich pojebanych dilerów miał cholerny dług a ojczulek kochany milioner nie chciał mu dać tych marnych 880 tysięcy. Bo by mu od tego na koncie ubyło jakby kurwa nie miał z jakieś 100000 razy więcej, w końcu robił interesy na lewo. Prychnął z niesmakiem, cmokając z niezadowolenia. I co on ma teraz zrobić. Otworzył kopertę od brata. Natomiast pismo wskazywało wyraźnie na rękę matki. ‘ Kochany synu, wiem, ze kiedy to czytasz jesteś już daleko od domu. Chciałam Ci powiedzieć, że bardzo Cię Kocham  żałuję, że nie mogłam Cię przytulić ten ostatni jedyny raz. Proszę Cię dbaj o siebie, daj sobie jakoś radę. Wiem, że te pieniądze nie starczą na pewno na spłacenie tych długów ale jak na razie starczy Ci na motel i ubrania. Kocham Cię i zawsze będę… Twoja mama.’   Wyciągnął z koperty pieniądze i przeliczył. 30 tysięcy nie za dużo ale jak na razie starczy. Był wdzięczny za to, że dała mu chociaż tyle. Gdyż nie miała dostępu do kont ani niczego związanego z finansami. Dał 10 tysięcy dilerowi żeby go uspokoić i aby nie groził mu bronią. Poskutkowało to tak, iż dostał tylko dwa szczały w brzuch. Wtedy do jego głowy wpadła nieoczekiwana myśl. ‘Będziesz żałował stary cepie, Będziesz żałował, że wyrzekłeś się swojego pierworodnego syna. Będziesz żałował.! Będziesz.! Będziesz.!

-Będziesz.!-Obudził się z krzykiem cały zalany potem i łzami. Niech to szlag.! Ojciec nauczył go jak być bezwzględnym. Tej lekcji nigdy nie zapomni. Później przypomniały mu się lata walki o bycie kimś. Wyścigi, bójki za kasę, dilerka, handel żywym towarem, a to wszystko po to żeby stanąć na  hierarchii świata w którym się teraz znajduje. Bycia panem i władcą. 

____________________________________________________

Mam nadzieję, że wam się podoba. :)

Ja narkomankaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz