Rozdział 5: wrzesień

7.1K 558 1.2K
                                    

Wrzesień zawsze miał sposób, by się do ciebie zakraść, ale w Harry'ego uderzył jak tona cegieł. - Jutro zaczyna cholerną zerówkę. – Wymamrotał Harry, gdy chodził po sypialni, obie ręce zaplątane miał w swoich włosach, podczas gdy Louis obserwował go z łóżka z rozbawieniem. - To szkoła podstawowa. Moje dziecko zaczyna jutro podstawówkę. Jutro. Ona jest w szkole. Jestem taki stary.

- Nie jesteś stary, kochanie. – Zaśmiał się Louis. 

- Moje dziecko jest stare. – Poprawił Harry.

- Masz rację. Lia jest taka stara.

- Przestań mnie przedrzeźniać. Mam kryzys, doceniłbym jakieś wsparcie.

- Dobra, dobra, masz racje. – Zgodził się Louis i zaśmiał się, gdy wstał z łóżka i dał krok do przodu, by przyciągnąć Harry'ego do siebie na materac. - Powinienem pocieszać cię w tym bardzo ciężkim okresie twojego życia, przepraszam, że jestem nieuprzejmy. Tutaj, ułóż się wygodnie.

- Nie chcę się teraz obściskiwać.

- Możemy leżeć na łóżku i się nie obściskiwać, Harold. Boże, niech twoje myśli nie będą takie sprośne, proszę.

- Są dalekie od bycia sprośnymi w tym momencie. – Harry powiedział Louisowi, gdy położył się na poduszkach, Louis w końcu się w niego wtulił. - Moja głowa jest zbyt zajęta myśleniem o Lii zaczynającej szkołę. Szkołę, Louis. Mrugnę i będziemy na jej uroczystym rozdaniu świadectw na uniwersytecie. To jest- nie mogę- to dzieje się zbyt szybko. – Jego głos prawie się załamał i śmiech uleciał z gardła Louisa w mgnieniu oka.

- Oh kochanie. – Powiedział Louis, gdy bardziej wtulił się w Harry'ego i pocałował go w ramię. - Będzie okej, tak? To wszystko jest częścią dorastania.

- Nie chcę żeby dorastała. – Oznajmił Harry i jego mina była najprawdopodobniej najsłodszą rzeczą, jaką kiedykolwiek widział. Nie, czekaj- to z całą pewnością najsłodsza rzecz, którą kiedykolwiek widział.

- Okej. – Powiedział Louis, udając, że się zgadza i pokiwał głową bardzo poważnie. - Wezmę trochę swojego magicznego pyłku i jutro nim ją posypię. Nie będzie więcej dorastania. Załatwione.

Uśmiech rozbłysł na twarzy Harry'ego. - Jesteś najlepszy, Lou.

- Dla ciebie wszystko, kochanie. – Wyszeptał Louis w skórę Harry'ego. Jego usta uniosły się ku górze, gdy dodał - wliczając w to zatrzymywanie starzenia się.

Harry cicho się zaśmiał i przekręcił się tak, że Louis leżał całkowicie na nim, ciasno go do siebie przytulając. - Poważnie. Najlepszy.

- Nigdy o tym nie zapominaj.

- Ale. – Zaczął Harry i stuknął palcem w ramię Louisa. - Naprawdę nie powinieneś jej kupować tego plecaka z Gdzie jest Nemo. To musiało tyle kosztować-

- Nie bardzo-

- Wysłali to z drugiego końca świata.

Louis wzruszył ramionami. - Wciąż. Było tego warte. Widziałeś jej twarz?

- Rozpieszczasz ją.

- Meh.

- Zrobi się przez ciebie trudna.

- To jest tego warte.

- Zamienisz moje dziecko w potwora.

- Uroczego, rozpieszczonego, małego potworka z zajebistym plecakiem Gdzie jest Nemo.

- Boże, jesteś zagrożeniem. Dlaczego trzymam cię przy sobie?

Louis tylko się uśmiechnął i w odpowiedzi złączył ich usta w pocałunku.

If my heart was a compass, you'd be north /larry tłumaczenie pl/Where stories live. Discover now