✔️ 13 ✔️

2.3K 228 27
                                    

Za oknem rozciągała się przepiękna panorama jednego z większych miast Korei, całkowicie pokryta grubą płachtą śniegu, przez którą przedzierały się jedynie mocniejsze światełka od przeróżnych lamp czy budynków

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Za oknem rozciągała się przepiękna panorama jednego z większych miast Korei, całkowicie pokryta grubą płachtą śniegu, przez którą przedzierały się jedynie mocniejsze światełka od przeróżnych lamp czy budynków.

W bladą dłoń dziewiętnastolatka został wbity wenflon, od którego uwagę odciągał tylko milczący oraz trzymający jego prawą łapkę przy ciepłych wargach, Taehyung. Mężczyzna nie wypuścił ze swoich ust najkrótszego słowa i w całkowitej ciszy przy ciężko opuszczonych powiekach, dmuchał ciepłym powietrzem w zmarzniętą kończynę. Kochał Jungkooka najbardziej na świecie i za nic nie potrafił sobie wyobrazić, aby temu stała się kolejna krzywda, nie ważne jak małej miary by była. Trwał w mocnym przekonaniu, że wszystkie nieszczęścia mają zakaz zbliżania się do jego ukochanego.

Zaskoczony wydarzeniami zza ledwie paru minut temu okularnik, również nie fatygował się do zabrania głosu, pomimo że naprawdę powinien. Nawiedziło go coś tak jednocześnie niesamowicie przyjemnego oraz niekomfortowego, iż nawet jeśli momentami napływały go niewyobrażalne chęci do opowiedzenia, nie mógł tego zrobić. Zbyt nerwowo przygryzał dolną wargę i zbyt przejmował się tym jak delikatnie pocałunki starszy składa na jego drżącej dłoni, zbyt przeżywał wszystkie płynące z jego strony inicjatywy. Nie był przyzwyczajony do traktowania jego osoby jak najcenniejszy skarb czy najsubtelniejszą księżniczkę, tak, jak robił to blondwłosy mężczyzna. Jungkook naprawdę próbował trwać w swojej żałobie i zdecydowanie mu się to udawało, ale kiedy tylko na horyzoncie pojawiał się Kim, zapomniał o dziecku.

I niesamowicie go to denerwowało, bo było to tak bardzo nieprzyzwoite i wręcz nienaturalne, nie przeżywać przez moment śmierci własnego dziecka tylko za sprawą jednej osoby. Ale chyba najbardziej irytujące było to, że nie potrafił określić w tym swojego stanowiska.

Dlatego z ogromnym wysiłkiem oraz natychmiastową pomocą starszego, zszedł powoli z łóżka i skierował się w tylko mu znanym kierunku. Przez cały ten krótki moment jego łapka była wciąż obejmowana przez żylaste dłonie mężczyzny, co młodszy wykorzystał, aby bezpieczniej się do niego zbliżyć. Narastające w nim podekscytowanie jak i ogromne zestresowanie było w pomieszczeniu idealnie wyczuwalne, przez co niegdyś partner jasnowłosego mocno się zmartwił.

Ale wbrew jego negatywnym podejrzeniom dotyczących oczywiście pogarszającego się stanu zdrowia, chłopak z rozkosznie rozpalonymi policzkami i uroczą niepewnością na twarzyczce, przeniósł swoje delikatne łapki na jego klatkę piersiową, aby zaraz spuścić nisko główkę.  Jungkook potrzebował przynajmniej króciutkiej chwili na uporządkowanie sobie wszystkiego oraz nabrania odrobiny pewności siebie, która przy Taehyungu przekształcała się w lekką nieśmiałość. Między innymi dlatego nie dziwiło go piekące uczucie na policzkach, szybszy łomot serduszka czy chęć jak największej bliskości ze starszym.

Dwudziestoparolatek zsunął swoją dłoń na bioderko młodszego i płynnym ruchami począł je gładzić, aby drugą kończynę wsunąć te w prześliczne włoski, których nigdy nie miał dość. Tak niesamowicie pragnął przerwy się nimi bawić i jednocześnie dostarczać obiektowi swoich westchnień dużo przyjemności, chociażby przez najdrobniejsze czułostki. Unosząc subtelnym ruchem jego podróbek do góry, nie mógł przestać zachwycać się jak wspaniałym uczuciem napawa go stykanie się płaskiego brzuszka Jeona z tym jego i trzymanie tego drobnego ciałka w swoich ramionach. On nareszcie nie pozostawał całkowicie obojętny, a pomimo prawie w ogóle niezauważalnie unieisonych kącików usteczek w ramach szczerego króliczego uśmiechu, totalnie roztapiało jego spragnione Jungkooka, serce.

block of flats; taekookWhere stories live. Discover now