Rozdział 28.

4K 192 13
                                    

Wjechaliśmy właśnie na stację, która była pół godzinnym postojem. Do naszej ostatniej stacji było już tylko dwie godziny. Dochodziła ósma. Zaczynałam się robić głodna.
Stanęliśmy, a ja nadal przytulona do Marco patrzyłam na innych jak wychodzili z pociągu.

- Chcesz coś zjeść? Tam jest kawiarnia.- powiedział Marco. Wstałam, a on zaraz za mną. Wyszliśmy z pociągu i udaliśmy się do kawiarnii.

Siedząc i czekając na nasze zamówienie panowała niezręczna cisza. Z głośników nabrzmiewała klasyczna muzyka.

- Powiesz coś w końcu?- zapytałam zniecierpliwiona czekaniem.

- Co mam powiedzieć?- zapytał mrużąc oczy.

- Dlaczego nie zostawiłeś mnie samej? Dlaczego pojechałeś za mną?- zapytałam dociekliwie.

- Musiałem. Nie mogłem puścić cię samej.- powiedział i uśmiechnął się nieśmiało. Odpowiedziałam mu tym samym.
Gdy zjedliśmy i chwilę pochodziliśmy po stacji musieliśmy wracać do pociągu. Kolejne godziny minęły bardzo szybko. Nie byłam naprawdę gotowa na to wszytko. Ciągle zdawałam sobie pytania w myślach. Czy ona mnie pozna? Czy będzie wiedziała kim jestem? Czy zachowa się jak matka? Czy pogoni mnie i powie, że nie chce mnie znać? Na to wszytko mogła znać odpowiedź tylko ona.

Jak wysiadalismy zaczęłam coraz bardziej żałować tego co właściwie robię.

- To co w takim razie robimy? Idziemy odrazu do twojej mamy, czy coś innego?- zapytał Marco ściągając bluzę. Aż się zdziwiłam.

Przez dłuższą chwilę się zastanawiałam co powinniśmy najpierw zrobić. Może najlepiej iść teraz do mniej i mieć to z głowy? A może lepiej najpierw dobrze pobawić się? Przecież znajdowaliśmy się w Paryżu. Mieście zakochanych, ale my tacy nie byliśmy. Może to nasza droga? Może właśnie tu coś między nami zaiskrzy? Ja nigdy tak naprawdę nie przestałam go kochać, ale czy on odwzajmniał to uczucie wobec mnie? Tego musiałam się dowiedzieć.

- Wiesz co, może lepiej iść najpierw coś zrobić, zanim nie zepsuję sobie dnia.- powiedziałam, a on uśmiechnął się łobuzersko.

- Coraz bardziej podoba mi się nowa Sierra.- powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy. Wyciągnęłam do niego rękę, którą chwycił bez wahania i ruszyliśmy w miasto.

Pierwszym naszym przystankiem była Wieża Eiffla, którą zawsze marzyłam zobaczyć.
Podczas czekania na metro cały czas trzymał mnie za rękę. Nic nie mówiłam, żeby nie zepsuć tego co się między nami działo. Podczas podróży do wyznaczonego miejsca ciągle się na siebie patrzyliśmy i uśmiechaliśmy. Gdy byliśmy na miejscu zrobiłam kilkanaście zdjęć, a potem Marco zaproponował wejście na samą górę. W kolejce ciągle się wyglupiał i zakładał śmieszny beret kupiony w pobliskiej budce z pamiątkami. Najlepsze było, jak próbował kupić bilet posługując się angielskim. Nasz hiszpański akcent z angielskim brzmiał nie najgorzej. Po długich próbach w końcu kupił dwa bilety na samą górę i wjechaliśmy. Zrobiłam sobie i jemu zdjęcie podczas pobytu na górze. Później poszliśmy do kawiarni, w której było naprawdę drogo. Kupiłam sobie kawę, a Marco rogalika.
Kilka godzin później pojechaliśmy do Luwtu. Marco strasznie się nudził, więc niezbyt dobrze go zwiedziliśmy.
Potem poszliśmy na obiad, który składał się z żabich udek. Były okropne, więc ani ja, ani Marco nie zjedliśmy ich i poszliśmy dalej.

Gdy tak spacerowaliśmy zastał nas wieczór. Szliśmy trzymając się za ręce przez piękny park z małym strumykiem. Przeszłyśmy przez kładkę i poczułam smutek. Wszędzie były zawieszone kłódki z inicjałami.
Popatrzyłam na niego, bo niespodziewanie stanął. Podszedł do brzegu i przyglądał się wodzie.

- Idziemy dalej?- zapytałam. Spojrzał na mnie wesoło.

- Zaraz. Miło było popatrzeć na ten cały Paryż, ale musimy znaleźć twoją mamę i wracać.- powiedział patrząc na mnie.

- To ty nic nie wiesz?- powiedziałam jakby sama do siebie.

- Czego nie wiem?- zapytał zdezorientowany i podszedł bliżej.

- Jak ją odnajdę nie wracam do Hiszpanii. Zostaje tutaj.- odpowiedziałam patrząc w jego oczy.
Przesunął się bliżej.

- Nie możesz. Co z twoją przyjaciółką?  Szkołą?- zapytał.

- Nie stracę z nią kontaktu. Szkołę mogę skończyć tutaj. To tylko kilkanaście dni przed wakacjami. Potem mogę wyjechać na studia zagranicę.

- Naprawdę tego chcesz?- zapytał przybliżając się jeszcze bardziej.

- Tak.- odpowiedziała i zamknęłam oczy. Czułam, że chce mnie właśnie pocałować, ale nagle telefon wpadł mi do wody. Odskoczyłam szybko od niego i spojrzałam w wodę.

- Spoko. Kupię Ci nowy.- powiedział z uśmiechem na co poczułam się mniej zażenowana...

Hejka. Dzisiaj przyszła mi jakoś wena i napisałam dwa rozdziały. Drugi najprawdopodobniej dodam jutro jak będzie więcej aktywności. Jak narazie nie ma jej w ogóle. 😢
Nie wiem czy kończyć książkę, czy co? Zostały tylko dwa rozdziały do końca.

Pandziorka89

PS. Zgłosiłam książkę do konkursu Wattpadowe Mam Talent. Możecie zagłosować jak będą już wyniki. 💙

Hoodedजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें