Rozdział 2

1K 52 24
                                    

-Szczerbatek!

Obudziłem się zlany potem. Wokół panowała ciemność i cisza. Szczerbatek wstał zbudzony moim krzykiem.

-To był tylko sen. Tylko zły sen.

Po chwili gdy już się uspokoiłem zasnąłem.

Leciałem nad wyspami. Razem ze Szczerbatkiem byliśmy już zmęczeni. W oddali zobaczyłem jakaś wyspę , Szczerbatek przyspieszył lot i już po kilku minutach wylądowaliśmy na wyspie.
-Dzisiaj prześpimy się tutaj przyjacielu.
W odpowiedzi otrzymałem tylko cichy pomruk smoka.

Nad rankiem postanowiłem ze Szczerbatkiem złowić kilka ryb na śniadanie.
Po skończonym posiłku razem ze smokiem wyszliśmy na zwiedzanie wyspy.
Szliśmy już ponad pół godziny gdy usłyszeliśmy w oddali głosy.
-Chodź Szczerbek musimy to sprawdzić. -powiedziałem do smoka
Zaczęliśmy iść w stronę głosów i wtedy właśnie zobaczyłem wioskę.
- Wygląda dziwnie znajomo. Czy to jest... Nie! To nie może być Berk. Z tylu wysp to nie może być Berk. Poprostu nie może. Nie może.
I wtedy zauważyłem mojego ojca. Stał przed kuźnią i rozmawiał z Pyskaczem.
-Zastanawiam się Szczerbatku czy on czy oni wszyscy pamiętają o mnie . Czy zauważyli to ,że zniknąłem. Pewnie się z tego ucieszyli ,że mnie nie ma , bo napewno nikt nie tęsknił za mną. Nikt nie tęsknił. Nikt.
Po moim policzku spłynęła łza a za nią kolejna. Szybko je starłem.

Pov Stoik
-Pyskacz minęło już 5 lat. Pięć długich lat odkąd nie ma Czkawki. A ja nadal tęsknię za nim tak samo. Może powinienem się pogodzić,ale ja... ja niepotrafię. Żałuję tak bardzo żałuję,że nie byłem lepszym ojcem. Nigdy się nim bardzo nie interesowałem. Uważałem go za nieudacznika i czasem chciałem abym go nie widział miałem go dość sam nie wiem czemu. Myślałem, że nie da rady być przyszłym wodzem. Ale teraz wiem ,że dałby rade gdyby tylko był. Żałuję tego wszystkiego. Bardzo żałuję.
-Stoick ja też za nim bardzo tęsknię. Ale czasu się nie odwróci. Trzeba spróbować się z tym pogodzić.
-Gdybym mógł odwrócić czas byłbym o wiele lepszym ojcem.
-Wiem Stoick. Wiem. Wielu z nas było by lepszymi dla niego. Spójrz idzie tu Valka.
-Stoick chodź na obiad. Ty Pyskaczu jak chcesz to też chodź.
- Ja już jadłem a teraz właśnie idę naprawiać broń po tym ataku smoków mam mnóstwo pracy. Mnóstwo.
- To do zobaczenia.
- Wiesz Val tęsknię za naszym synem.
-Ja też Stoick. I to bardzo. Tak bardzo chciałabym go znowu przytulić.
- Ja żałuję,że nigdy nie powiedziałem mu jak bardzo go kocham. Tęsknię za nim.
W pomieszczeniu panowała przytłaczająca atmosfera.

Pov Czkawka

                            =Wieczór=
Postanowiłem opuścić Berk. Za dużo wspomnień. W większości tych złych. Na tą chwilę nie dałbym rady tu przebywać. Nie dałbym rady.
-Ruszaj Szczerbatek opuszczamy Berk.
Smok wzbił się w powietrze. Zimny wiatr smugał mnie w twarz.
Ostatni raz spojrzałem się na wyspę. Pełną wspomnień. Zacząłem tęsknić za nią. Ale nie mogę wrócić. Nie teraz. Nie teraz.
I wyspa zniknęła w ciemnościach nocy.
Nikt z jej mieszkańców nie wiedział,że  przed chwilą na niej była osoba która zniknęła kilka lat temu.

Razem z moim smokiem lecieliśmy między skałami. Od czasu odkąd byłem razem z Szczerbatkiem  na Berk minął miesiąc. A ja wciąż nie potrafię wyzbyć się tej tęsknoty i wspomnień o których kiedyś powoli zapomniałem. Może kiedyś mi się uda. Kiedyś. Nagle na jednej z wysp zauważyłem jakiś statek. Powiedziałem do Szczerbatka aby leciał szybciej. Gdy już wylądowaliśmy schowaliśmy się za drzewami. Z tej odległości widzieliśmy ich i słyszeliśmy. Można było ich łatwo podsłuchać.

-Ragnar kiedy Albrecht kazał nam zaatakować Berk?-powiedział łupieżca
-Jutro na wieczór. Musimy się przygotować do ataku. Z pewnością podbijemy Berk!-odpowiedział ten Ragnar

Jeźdźca Smoków Where stories live. Discover now