Rozdział 6 Ile naprawdę można poświęcić dla innych?

154 26 40
                                    


Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.



Tłum demonów. Wszyscy stali na palcach, by cokolwiek zobaczyć zainteresowani wydarzeniem. Raz w miesiącu podczas krwistej pełni dział się jeden z najważniejszych obrządków demonów — oficjalne zaręczyny.

ChalStyle przepychała się przez demony chcąc pojawić jak najbliżej, by chociaż zobaczyć żonę przyszłego szwagra. Nerwowo zacisnęła wargi rozglądając po rozgderanym i ubawionej dość zresztą licznej rodzinie Cipherów.

— Jak chcesz popatrzeć znam dobre miejsce — Odwróciła głowę do tyłu widząc Bill'a ubranego w złotą marynarkę siłującego się ze swoją czarną muchą. Swoją drogą czy on kiedykolwiek rozstaje się z cylindrem i tym czarnym dziadostwem? Kobieta przeczesała tym razem nerwowo włosy kiwając posłusznie Glowa i ruszyła za demonem.

Idąc za blondynem wpatrywała się w jego plecy słysząc szepty pomiędzy demonami z ich rodziny. Wszak każdy wiedział o narzeczonej drugiego brata i Cindwilkan miała być drugą w kolejce, by ich zaręczyny były oficjalne. Powodem z jakiego znalazła się tutaj dzisiaj było właśnie poznanie rodziny z którą miała się niedługo związać już na zawsze przez co musiała ją poznać. Zabawne, nikt nie pytał o zdanie najważniejszej osoby. Nienawidziła tej tradycji, by to właśnie rodzice wybierali męża czy żonę dziecku. To było takie... okropne.

Rodzice ChalStyle także poznali się w szkole i od razu zapałali do siebie czystą niechęcią, co zreszta kobieta potrafiła nie raz jej wspomnieć podczas żali na Ciphera. Potem dodawala zawsze, że po jakimś czasie ta niechęć zmienia się w obojętność i da się to przeżyć. Rozumiem tkwić w tym rok, sto, dwieście, trzysta lat. Lecz cała wieczność to już nie jest świetlana przyszłość.

Oba demony znalazły się na podwyższeniu i zadowolony z siebie blondyn przysiadł na deskach mając idealny widok na scenę. Niebieskowłosa z przerażeniem patrzyła na drewniany teatr, gdzie zaraz rozegra scena, która zmieni ich życie na zawsze. Ona — straci przyjaciela. On — zyska przyszłą żonę i odejdzie z uczelni.

— Jesteś spięta Cindwilkan. Czyżbyś była rozczarowana, że to nie ty jesteś na jej miejscu..? — Słysząc arogancki ton Billa zacisnęła zirytowana wargi, by zaraz prychnąć i odwrócić głowę w prawo — wierz mi. Masz więcej szczęścia niż ci się wydaje. Gdyby rodzice zdecydowali się na Willa..

Zamarła mrugając widząc jak Bill sie skrzywił wypowiadając imie brata. Naprawdę mało brakowało, by została żoną swojego najlepszego przyjaciela..? Czemu jej życie jest tak niesprawiedliwe wybierając dla niej jak najgrosze wyjścia. Ale z drugiej strony... może właśnie tak miało być. Może musiała zostać żoną hasającego demona by chronić jego brata..?

— Dlaczego ty tak nienawidzisz Will'a?

Cipher nie mógł udzielić jej wystarczającej odpowiedzi, bo na sali rozbrzmiał gong powiadamiający o pojawieniu się na scenie młodej pary. Niebieskowłosa podeszła do prawie końca wpatrując się w teatr i tylko blondyn łapiąc ją z tyłu za sukienkę ocalił przed runięciem w dół. Tutaj magia została zablokowana pozwalając tylko starszyźnie na jej użycie. Od tak zabezpieczenie przed młodymi, gdyby się opierali przed zaręczynami. Dziewczyna w milczeniu patrzyła jak na deski teatru wchodzi różowowłosa kobieta, która swoje część swoich długich pukli miała uwiązane w dwa kucyki, a resztę wypuściła z tyłu pozwalając zakręconym częściom szaleć z tyłu głowy. Orzechowe oczy zgrywały się z długą ciemną suknią, która musiała być zrobiona specjalnie na tę okazje. Cindwilkan ze smutkiem musiała stwierdzić, że nigdy nie dorówna komuś takiemu choćby osiągnęła największy poziom swojej magii. Nagle oczy obu demonic się skrzyżowały i różowowłosa widząc obok ChalStyle stojącego Billa uśmiechnęła się przymilnie lekko machając.

Herbatka z Demonem - Jak bardzo można kogoś nienawidzić?Where stories live. Discover now