[01.03]

419 26 2
                                    

*SAM*

Czułam się jak w jakimś cholernym horror'rze. Niespokojnie wiejący wiatr, padający deszcz i jeszcze to przeczucie, że ktoś cię śledzi. Zdając sobie sprawę, że jestem już na terenie dzielnicy, zaczęłam szukać bramu 52 - bramy gdzie ludzie mają wszystko od życia po śmierć. Pewna siebie otworzyłam furtkę i szłam w kierunku drzwi. Nacisnęłam dzwonek, a 'wrota' otworzyły się. W progu stał mężczyzna. Jego twarzy nie mogłam dostrzec, ponieważ było ciemno. Wyciągnęłam rękę w jego stronie, w wktórej miałam 100 funtów. Wziął je po czym dał mi małe pudełeczko. Niemal drżącą ręką zabrałam je i robiąc obrót na pięcie opuściłamł posesję. Zdałam sobię sprawę, że to dobry moment na to, aby skończyć z tym ciągnącym się od 20 lat gównem. Kątem oka dostrzegłam tzw. ciemny zaułek. Gdybym nie była pod wpływem emocji nawet za dnia bałabym się iść w tamtą stronę. Zajęłam miejsce za śmietnikiem, nogi trzymając przy klatce piersiowej. Delikatnie otworzyłam pudełko, wyjęłam z niej karteczkę. 1.Proszek 2.Żyleta. Dwie wymienione rzeczy trzymałam w ręce i obracałam nimi. Co jeśli, się o mnie martwi ? Co jeśli wezwał policę ? Nie to nie możliwe. Prędzej by sprowadził sobię do domu jakąś dziwkę, którą by mój ojciec wraz z kumplem przeleciał. Z torebeczki wysypałam sobię na rękę proszek, który połknęłam. Szczerze spodziewałam się tabletek, ale cóż. Jeszcze tylko dróbi krok. Nie pewnie trzymałam żyletkę, lecz co zaczęłam musiałam skończyć. Wzdłuż głównej żyły. Jedna ręka, potem druga i krew się lała. Spływała po rękach, prosto na ciuchy, a z nich na ziemię. 

*HARRY*

Nie wiem czemu ta dziewczyna wydawała mi się znajoma. Po tym jak ją odwiozłem pod dom, widziałem i wiedziałam, że nie chciała do niego wchodzić. Swój samochód zaparkowałem pomiędzy dwoma innymi tak, że nie było mnie widać. Siedząc ta i rozmyślając, zobaczyłem ją wybiegającą z domu z płaczem. Była cała roztrzęsiona. Miałęm ochotę do niej podbiec przytulić, ale ja jej nawet nie znałem i to mnie dziwiło. Wysiadłem z samochodu i szedłem za nią. Nie jestem tam jakimś pierdolonym psychopatą, po prostu chciałem wiedzieć gdzie idzie. Co jakiś czas odwracała głowę, chyba się zorientowała, że ją śledzę, ale cóż. Poczułem ten nieprzyjemny wiatr i krople deszczu na mojej skórze. Brunetka wchodziła na jakiś plac. Było ciemno nie mogłem dobrze dostrzec co tam robiła. Lecz nawet nie weszła do domu. Opuściła teren i kierowała się dalej. W pewnym momencie skręciłą w jakąś ciemną przestrzeń. Widziałem, ża siadała za śmietnikiem. Zatrzymałam się parę kroków po drugiej stronie kontenera. Słyszałem, że płacze, cierpi. Podeszłem bliżej, a ona leżała, leżała cała we krwii. Oczy miałem wielkości piłek tenisowych. Złapałem za telefon i zadzwoniłem po pogotowie. Miałem nadzieję, że żyje, przeżyje. 

***

Trzecie rozdział no taki sobie. Dziękuję AdminkaAlbeczka za motywujący komentarz, z tąd też dedykacja. Cieszy mnie to, że ktoś to czyta, daje gwiazdki i komentarze. Przepraszam za błędy, i opuźnienie. Zapraszam do komentowania i oceniania. 

Dictum Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz