Rozdział 4 .

210 22 3
                                    

Kto mi zagrodził wyjście? Oczywiście że ten osioł, a kto inny. Jejku co mu się znowu nie podoba, czy ja kiedykolwiek uwolnię się od tego faceta?

-Mógłbyś się przesunąć, bo jak widzisz chciała bym już wyjść.Mam po dziurki w nosie twojego towarzystwa - powiedziałam zła, bo odkąd przyszłam rano do pracy nawiedza mnie ten pajac.Zastanawiam się co ja komu takiego zrobiłam , że muszę się z nim użerać

-Uważasz że sprawa jest zakończona i możesz sobie wyjść.Dałem ci pozwolenie że możesz opuścić te pomieszczenie.Nie wydaje mi się więc usiądz !- wysyczał a ja zrobiłam wielkie oczy. Co on sobie wyobraża ? Jak on śmie mi rozkazywać i co to znaczy że nie dał mi pozwolenia że mogę stąd wyjście.On jest nie normalny !

-Słucham ! Wiesz co jak byś nie zauważył jestem wolnym człowiekiem i mam swój rozum. Więc będę robiła co będę chciała a nie to co ktoś mi każe !- wykrzyczałam i chciałam go minąć ale los by był za łatwy.Pan wściekły kolejny raz zagrodził mi drogę.Czy ten facet na prawdę ma coś z mózgiem?Najpierw każde mi trzymać się z daleka od siebie a teraz zabrania wyjść z swojego pokoju.No wariat, po prostu wariat

-Co do tego że masz własny rozum, to bym na prawdę protestował i wątpił w to. Już tyle razy mi udowodniłaś jaką głupią babą po trawisz być że kłócił bym się czy możesz, sama funkcjonować - powiedział to tak sarkastycznie, przy tym się śmiejąc.Co za pajac, jak on  śmiał mnie wyśmiać i obrazić przy tym

-Uważaj sobie facet, bo naprawdę tak ci przywalę że będzie ci potrzebna operacja plastyczna o ile to pomoże i od kiedy pan wielce ponury wie jak się śmiać.Myślałam że twoja gęba ponura zostanie już tak na zawsze - ledwo skończyłam mówić i co widzę. Lucjano odsuwa się troszeczkę i odwraca plecami do mnie.Z wielką nadzieją że już będę mogła wyjść robię krok w bok i czekam aż całkiem się odsunie.Niestety nadzieja umiera gdy widzę że ten pajac prze klucza drzwi w zamku. No nie moja złość rośnie jeszcze bardziej, on nas zamknął tutaj

-Co ty robisz? Słyszysz otwórz te drzwi, natychmiast! - darłam się ale to nie pomogło, bo szybko podszedł o przyłożył mi rękę do ust

-Nie krzycz głupia babo. Puszczę rękę a z twoich ust nie ucieknie ani słowo, bo ci obiecuję.Wydrzesz się jeszcze raz a cie zwiąże i zaknebluję a na koniec zostawię - powiedział spokojnie czym mnie troszeczkę przeraził, bo tak szczerze nie wiedziałam co po nim mogłam się spodziewać.Z braku sił pokiwałam głową że się zgadzam a Lucjano odsunął rękę od moich ust

-Jesteś nie normalny- powiedziałam pod nosem ale pan gumowe ucho musiał oczywiście usłyszeć.Podszedł nie bezpiecznie blisko, więc ze strachu zaczęłam się cofać, dopóki nie trafiłam na ścianę.Lucjano położył dłoń na moim udzie tak jak zrobił to wtedy koło recepcji i uśmiechnął irytująco

-Posłuchaj kochanie.Mam po dziurki w nosie już twojego gadania i towarzystwa, więc zrozum wreszcie że masz zwracać się z szacunkiem do mnie i nie ględzić byle co i nie pytana.Widzisz jeżeli  nie dostosujesz się do tego i będziesz ciągle pyskować zwiąże cię aż nauczysz się to co do ciebie mówię. Prosiłem cię abyś trzymała się z daleka ale nie kochaniutka musiałaś być mądrzejsza i mnie wkurzać - słuchałam jego słów i zastanawiałam się w co ja się wpakowałam.Ten facet na prawdę ma coś nie tak z mózgiem.Z braku jakiegokolwiek wyjścia musiałam się zgodzić i siedzieć cicho a jak to się skończy uciekać gdzie pieprz rośnie od tego pajaca

-Rozumiem, co byś chciała jeszcze ode mnie, pokazałam ci tak jak chciałeś gdzie są papiery więc nie rozumiem dlaczego muszę jeszcze tu siedzieć - mówiłam zdenerwowana, bo naprawdę chciałam już wrócić do domku.Po co ja tu zostawałam dłużej, gdybym wyszła od razu tak jak skończyłam pracę nie użerała bym się z tym gościem teraz

-Dlaczego zniszczyłaś te papiery? Zrobiłaś jaką kopie, albo zdjęcia dokumentów- pytał już o wiele spokojniej co mnie lekko zdziwiło. Dlaczego wogóle zadaje mi te dziwaczne pytania? Ma mnie za jakiegoś złodzieja albo szpiega?

-Mówiłam już, zrobiłam to przez przypadek.Gdy spadł laptop przestraszyłam się i machnęłam ręką i rozlał się ten napój.Nie zrobiłam żadnej kopi ani zdjęć. Nie mam nic ciekawszego do roboty, tylko zawalać swój telefon jakimiś bzdurami- mówiłam zła bo co on sobie wyobraża i dlaczego ciągle maca mnie po udzie.Wściekła strzepnęłam jego dłoń i usiadłam na krześle.

-Mówiłem jesteś jakaś pechowa i niezdarna.Dobrze wierze ci ale czy wyobrażasz sobie jak ważne dokumenty zniszczyłaś ?

-Mówiłam ci mało mnie to obchodzi.Papier ja papier, mam radę małą dla ciebie.Na gryzdaj sobie od nowa te bardzo ważne dokumenty i wszystko będzie cacy a nie robić wielką aferę - powiedziałam już wielce znudzona bo zaczął mnie ten temat nudzić i wkurzać.Wściekły Lucjano podszedł do drzwi i otworzył

-Wynocha ty głupia babo.Mam już dosyć ciebie i tej twojej głupiej gadki. Wynocha!!- krzyczał wściekły a ja spokojnie sobie wstałam i kierowałam się szczęśliwa do wyjścia.Przechodząc koło niego powiedziałam słodko

-Dobranoc, życzę ci abym ci się przyśniła.Miłego wieczoru- wypowiedziałam szybciutko te słowa i wybiegłam w końcu na świeże powietrze.Szczęśliwa kierowałam się w stronę domu, chociaż na koniec utarłam mu nosa.


Miłego czytania !!!


Destinato dalle stelleWhere stories live. Discover now