Ian i ja wspięliśmy się pod sam budynek Rady. Przystanęłam przed nim i spojrzałam z powątpiewaniem na jego ponurą fasadę.

  - Oby nie zamknęli portali - powiedziałam z nadzieją, że Ian jakoś na to zareaguje. Nie znałam go za dobrze, ale nie chciałam, by popadł w depresję. Nie, gdy byliśmy w takiej sytuacji, a świat walił nam się na głowy. - Inaczej będziemy mieli problem.

  Nic nie powiedział. Super, wcale nie czułam się tak, jakbym gadała sama do siebie.

  Weszliśmy do ponuro wyglądającego budynku, a do mojej głowy wleciały wspomnienia, które wiązały się z tym miejscem. Przypomniały mi się wszystkie te dni, gdy przychodziłam tu z rodzeństwem, by zobaczyć, jak nasza mama rozmawia z najważniejszymi osobistościami w Nocte Mundi. Pamiętałam, jak siedzieliśmy w jej gabinecie i nie mogliśmy się doczekać, aż w końcu przyjdzie i będziemy mogli razem spędzić resztę dnia. Przed oczami miałam obraz, jak bliźnięta dla zabawy rzucały w siebie zgniecionymi dokumentami mamy, doprowadzając przy tym tatę, który nas pilnował, do palpitacji serca. Pamiętałam też, jak ja i Dean usiłowaliśmy się kilka razy wyrwać spod opieki taty, ale on zawsze wiedział, kiedy próbowaliśmy zwiać. To były miłe wspomnienia.

  Wnętrze nic się nie zmieniło. Posadzka wyłożona była marmurem, a ze ścian budynku wiało chłodem. Było całkowicie pusto i cicho, a gdy Ian i ja weszliśmy do środka, jedynym dźwiękiem, który dobiegał do naszych uszu, były odgłosy naszych kroków. To było nieco przerażające.

  Ruszyliśmy w stronę głównej sali narad, choć nie miałam pojęcia, co mielibyśmy tam znaleźć. Chciałam po prostu zobaczyć na własne oczy, czy naprawdę jest tak pusta i straszna, jak mi się wydawało.

  - Myślisz, że wszyscy po prostu uciekli do siebie, w jakieś bezpieczne miejsce, Ian? - zapytałam chłopaka, choć domyślałam się, że nic nie usłyszę.

  Miałam rację.

  Brat Savannah szedł nadal za mną w milczeniu. Chcąc zapchać jakoś te puste chwile, gdy zbliżaliśmy się do sali obrad, zaczęłam opowiadać:

  - Kiedyś, gdy byłam dzieckiem, ciągle tu przesiadywałam. Głównie przez to, że moja mama była Konsulem Żniwiarzy. Wiesz chyba, kto to, nie? Choć w sumie możesz nie wiedzieć, bo ty... Żyłeś jeszcze w czasach, gdy półkrwi nie mieli miejsca w Radzie, nie? - Nie odpowiedział. Mówiłam dalej: - Ciężko mi sobie wyobrazić, jak to było. A jeszcze dziwniejsze jest to, że ludzie kiedyś nie mieli o nas pojęcia. Naprawdę, nie wiem, jak wtedy funkcjonował świat, jak to wszystko wyglądało. Ale twoja siostra i jej mąż zmienili wszystko. Rozpoczęli łańcuch zdarzeń, które doprowadziły do tego, że możemy teraz walczyć ramię w ramię z ludźmi. W sensie... teoretycznie możemy. Nadal są między nami podziały, ale Blake kiedyś powiedział, że jest nieco lepiej niż kiedyś. - Westchnęłam. - W sumie, to ile on ma lat? Nigdy nie chciał mi powiedzieć...

  Spojrzałam na Iana, ale on patrzył po prostu na mnie pustym wzrokiem, który nie wyrażał żadnego zainteresowania tym, co mówiłam. Byłam lekko zirytowana, ale z drugiej strony wiedziałam, jak się czuł, że świadomością, że Emma nie żyła. Ja sama, gdy dowiedziałam się o śmierci Liama, Matildy, Waverly, Boba i reszty moich znajomych z Cimeterium, miałam wrażenie, że świat się skończył. Musiałam jednak przetrwać, choćby dlatego, że zajmowałam się wtedy moim rodzeństwem i dla nich powinnam być silna.

  Westchnęłam głośno i otworzyłam drzwi od sali obrad. Tak jak podejrzewałam, ogromna hala, w kształcie koła, w której pod ścianami stały potężne ławy, była pusta, a na ziemi osiadło już chyba kilka warstw kurzu. Wyglądało na to, że Rada Zagubionych Dusz wyniosła się stąd dawno temu, gdy Blake i ja znajdowaliśmy się już u Drake'a. Nigdzie nie widziałam żadnych portali, choć wcale nie spodziewałam się ich tutaj zobaczyć. Z tego, co pamiętałam - a było tego niewiele - przejścia do świata ludzi i właściwego Podziemia znajdowały się w innym pomieszczeniu, ale żywiłam małą nadzieję, że Ian i ja nie będziemy musieli tego długo szukać. Czułam się nieswojo w jego towarzystwie, a poza tym jak najszybciej chciałam spotkać się z moimi bliskimi i porozmawiać z nimi o Blake'u i tym, że nadal znajdował się u Drake'a i trzeba obmyślić jakiś plan, by go uwolnić.

Hymn ŚmierciWhere stories live. Discover now