~7~

1.3K 117 32
                                    

  Wylądowaliśmy nie wiadomo gdzie, nie wiadomo kiedy. Bez Kylie, która odważnie stanęła do walki z Jaredem, i Blake'em, który jak skończony kretyn, oczywiście, musiał popisać się swoją brawurą i wrzucił mnie do portalu, jakby uważał mnie za słabą i niezdolną do walki z moim własnym bratem. Byłam wściekła, gdy otworzyłam oczy i ujrzałam nad sobą złote słońce. Byłam wściekła, gdy zdałam sobie sprawę, że mój ukochany zrzucił na mnie odpowiedzialność za Emmę i Iana, których praktycznie nie znałam. Byłam wściekła, bo nie miałam zielonego pojęcia, co mam zrobić i jak załatwić niektóre sprawy w świecie ludzi.

  Ian i Emma byli oszołomieni, gdy wszyscy ocknęliśmy się na jakimś polu, nieopodal drutów wysokiego napięcia oraz stacji benzynowej (a przynajmniej tak te miejsce nazwał Ian). Było ciepło, słońce przyjemnie grzało nasze ciała, które przez ostatnie dni bądź nawet tygodnie wciśnięte było w lodowate cele.

  - Gdzie jesteśmy? - zapytała niewinnym głosikiem Emma. Powoli podniosła się na nogi i zaczęła się rozglądać. Miała na sobie czarne spodnie i różową bluzkę, która dziwnie wyglądała w zestawieniu z jej dość poważną urodą. - To już świat ludzi?

  Ja też podniosłam się na równe nogi, gdy Emma pomagała wstać Ianowi.

  - Tak mi się zdaje - powiedziałam niepewnie. Wiał lekki wiaterek, ale i tak czułam, że jest mi potwornie gorąco w ciemnym stroju do walki, który miałam na sobie. - Mój ojciec mówił, że ten portal zaprowadzi nas do świata ludzi. Nie wspominał jednak, gdzie dokładnie się znajdziemy, więc w sumie... możemy być wszędzie. W Ameryce. Wielkiej Brytanii... W Narnii...

  - W Narni? - Ian spojrzał na mnie dziwnie.

  - Och, to nie jest jakieś ludzkie państwo? Sorki, ale w Cimeterium nie uczyliśmy się aż tak dokładnie o kulturze ludzkiej i innym takich. My... uczyliśmy się walczyć.

  Emma spojrzała przelotnie na zaskoczonego Iana, a później wbiła wzrok we mnie.

  - Co to te Cimeterium?

  - Och... - Zmieszałam się. W sumie to niewiele wiedziałam o tych ludziach poza tym, że Ian Black był rodzonym bratem Savannah Richards. Tylko tyle. - To taka kraina w Nocte Mundi. Państwo Żniwiarzy Śmierci.

  Ian zmarszczył brwi.

  - Żniwiarzy... Co?

  - Żniwiarzy Śmierci - powiedziała Emma, a w jej oczach dostrzegłam przerażenie. Natychmiast odwróciła ode mnie wzrok. Widocznie wiedziała, kim są Żniwiarze i wierzyła w te wszystkie stereotypy o tym, że w moich oczach może ujrzeć swoją śmierć albo że mój dotyk może zabić. - Ja...

  - Jak będziesz patrzeć w moje oczy, nie ujrzysz swojej śmierci. Jestem zupełnie nieszkodliwa, chyba że mnie wkurzysz. Wtedy słowo „nieszkodliwa" średnio do mnie pasuje. - Odgarnęłam włosy z twarzy i spojrzałam w stronę stacji benzynowej. - Powinniśmy znaleźć jakieś schornienie i poczekać na Blake'a i Kylie. A także zorientować się, ile czasu minęło, odkąd zostaliśmy porwani przez Mauvisa Drake'a.

  - Kogo? To był ten facet, z którym przed chwilą się kłóciliśmy? - zapytał Ian.

  - Nie, to był Jared - odezwała się Emma. Spojrzała na mnie nieśmiało. - Przyrodni brat Alice.

  To nadal bolało. PRZYRODNI BRAT.

  Skinęłam głową.

  - Tak, to był Jared. Mój brat. - Ruszyłam w stronę budynku, który majaczył gdzieś w oddali pola, na którym się znajdowaliśmy. Ian i Emma ruszyli za mną. - Zdradził nas, więc w sumie nie nazywajmy go już moim bratem. To po prostu Jared. A teraz chodźmy. Nie jesteśmy jeszcze bezpieczni.

Hymn ŚmierciWhere stories live. Discover now