2. Belgia i Holandia

122 12 1
                                    



Życie nie jest łatwe. I choć optymiści mogą zaprzeczać, a pesymiści przytakiwać, jest to fakt niezaprzeczalny i odwieczny. Rozsupływanie supełków w swoim życiu jest niezwykle męczące i niewdzięczne, bo zazwyczaj rozwiązując jeden, zaplątujesz dwa nowe.

Belgia miała dość czasu w swoim życiu, by wprawić się w rozsupływaniu problemów i mimo częstych treningów, nie potrafiła opanować tej sztuki do perfekcji. I choć te ćwiczenia nie zostawiały na jej palcach bolesnych pęcherzy, pozostawiały w jej sercu przydatne wskazówki w razie kłopotów. Dlatego, gdy właściciel mieszkania wyrzucił ją na próg z powodu braku opłaty za czynsz, Laura się nie załamała. Skorzystała ze sprawdzonej rady i pojechała do Holandii.


Jeśli ktokolwiek myśli, że państwa nie muszą zmagać się z ludzkimi problemami i mają w tej sprawie jakiś immunitet, ten jest w błędzie. Holandia dobrze to rozumiał, więc nie zadawał pytań, gdy do jego drzwi zapukała zapłakana blondynka z brązową walizką. Odkluczył tylko pokój na piętrze.

I choć życie nie jest łatwe, Bóg Timowi świadkiem, że z Laurą jest ono sto razy cięższe. Dziewczyna miała zdolność do komplikowania, na nieszczęście nie tylko swojej egzystencji.
Minęło już trochę czasu, odkąd Laura tymczasowo zamieszkała u Holandii i on dotkliwie to odczuł. Wszystkie zasady w jego domu zostały złamane już na wejściu. Kuchnia, która dotychczas w jego domu pełniła funkcję dekoracyjną, została podle pozbawiona swej czystości. W każdym pomieszczeniu znajdowało się pełno pozostawionych przedmiotów, a Holandia cierpliwie wyciągał włosy spod prysznica po każdej belgijskiej kąpieli. Laura bezlitośnie korzystała ze swoich siostrzanych przywilejów, a Tim pokornie przyjmował swoje braterskie obowiązki.


Ale to nie jest tak, że Belgia przynosi tylko kłopoty.


Pewnego wrześniowego poranka obudził się w swoim pokoju, ostatniego bastionu czystości i porządku w tym domu. Nietrudno było utrzymać ład w tym pomieszczeniu, gdyż oprócz łóżka i prostej komody, było praktycznie puste. Biel ścian i sterylna natura pokoju zaatakowały zmysły Tima i mężczyzna stwierdził, że jest mu zimno. Belgijskie porządki wprowadziły do jego domu trochę ciepła i rodzinnej atmosfery i choć Holandia w tym momencie jeszcze o tym nie wiedział, będzie mu tego brakować. Na razie ubrał szlafrok i wyszedł na taras zapalić fajkę. Od razu dostrzegł Laurę, która siedziała na plastikowym krześle i spokojnie sączyła kawę. Holandia zmierzył siostrę spojrzeniem. Musiał przyznać, że Laura trochę się zmieniła od czasu, gdy przyjechała do niego miesiąc temu. Tim zauważył, że Belgia przybrała na wadze. Dziewczyna zawsze posiadała kształty, które przyciągały męskie spojrzenia, ale teraz obcisła koszula opinała się na jej piersiach i biodrach w niezwykle zmysłowy sposób. Jej cera nabrała znów zdrowego, śniadego koloru a cienie pod oczami zniknęły prawie całkowicie. To było jakby wizyta u Holandii była pewnego rodzaju terapią dla zbłąkanej, belgijskiej duszy.


-Nie mogłam zrobić śniadania- westchnęła Laura, zagajając rozmowę.
-Mamy pełną lodówkę- stwierdził Tim.
-Ale nie ma mleka.
Holandia spojrzał na siostrę z ukosa.
-Nie musisz robić codziennie gofrów.
Belgia rzuciła mu spojrzenie, które jednoznacznie mówiło mu, że tak, musi.
-Pójdę do sklepu- powiedział tylko mężczyzna.
-Jesteś kochany.
Holandia na odchodne przeczesał dłonią złote loki siostry, z których dopiero co zdjęto wałki. Panował w nich nieład i Tim zanotował w głowie, że Belgii przyda się nowa opaska. Następnie zgasił fajkę, na co Laura zmarszczyła nos.
-Czemu kupujesz ten tytoń? Śmierdzi.
-Jest najtańszy- odrzekł zgodnie z prawdą Tim, a Belgia tylko przewróciła oczyma.


Holandia nie lubił chodzić do sklepu, bo kojarzyło mu się to z przykrym doświadczeniem, jakim jest wydawanie pieniędzy. Dlatego wszedł do sklepu i chwycił karton mleka, którego cena wskazywała na to, że równie dobrze, mógł wziąć wodę. Zmierzając do kasy, próbował zignorować wszystkie inne produkty w sklepie i bezlitośnie przedzierał się przez półki. W końcu jednak musiał się zatrzymać, bo wolał uniknąć kolizji z jadącymi przed nim wózkami. To właśnie w tym momencie jego wzrok padł na regał z ozdobami do włosów, a zwłaszcza na jedną, czerwoną opaskę. Była stanowczo za droga jak na standardy Tima, ale burza złotych loków przykryła w tamtej chwili jego umysł i sięgnął po nią bez zastanowienia. I choć w życiu nie można wszystkiego przeliczyć na pieniądze, Holandia już dawno odkrył, że rodzina to inwestycja, która odpowiednio pielęgnowana, może się kiedyś zwrócić. Tim cały świat pojmował jako wielką grę w eurobiznes, bo tak było mu prościej tłumaczyć sobie różne rzeczy. Nie uznawał takiego pojęcia jak uczucia, ale, mimo że jego umysł je odrzucił, jego serce nie chciało zrobić tego samego. Holandia składał się z samych sprzeczności, ale nie był do końca tego świadomy.


I kiedy wrócił do domu, jego serce znów dało o sobie znać, gdy zobaczył na blacie talerz ze świeżo upieczonymi goframi. Nie musiał upewniać się, że Laury nie ma w domu, wiedział, że jej pokój znów jest zakluczony.


Tchórzostwem było, że Belgia nie potrafiła pożegnać się i podziękować w należyty sposób. Ale Holandia jej nie oceniał. Sam ściskał w dłoni czerwoną opaskę.


Ich pokrętne gry były śmieszne, ale oboje się do nich przyzwyczaili. Zarówno on jak i ona potrzebowali tej wizyty. Nikt nie przyzna tego otwarcie, ale to nie jest problem. Zrozumie to tylko ten, który sam jest bratem lub siostrą.


Życie nie jest łatwe i ktokolwiek myśli, że państwa są wolne od ludzkich problemów i mają w tej sprawie jakiś immunitet, ten jest w błędzie. Holandia to rozumiał, a najbardziej rozumiał problemy z rodzeństwem. Nie zamierzał jednak się nad tym teraz rozwodzić. Wiedział, że Laura wróci, miała w końcu zdolność do wpadania w kłopoty.


Żałował tylko, że kupił to mleko.

Wyzwanie pisarskie APHWhere stories live. Discover now