10. Rozmowa

191 19 4
                                    

Następnego dnia Kebrida obudziły wibracje bransolety. Spojrzał na zegarek, stojący na szafce.

-Co do cholery?! - zaklął widząc piątą nad ranem.

Na bransolecie wyświetlił się panel odliczający czas do ataku Veros.

-Że co?! Osiem godzin?! Muszę ostrzec osobę, która została wyznaczona do walki. Tylko jak? -po chwili uderzył się w głowę. -Nanoboty Rego. Wystarczy, że każe im się podłączyć do głównego systemu... - klikał po klawiaturze jak szalony. - teraz odpowiedni folder z plikami i... Jest! Kine?

Na zdjęciu stał czarny... NIE! ciemno szary wilk z niebieskimi oczami. Było również napisane, że jego język i poduszki od łap świeciły się na niebiesko, a moc którą posiadał, to kontrola światła. Kombinezon który nosił był szary z czarnymi wykończeniami.

-Oni sobie żartują?! Przecież on ledwo tam przeżyje. Będę musiał go ostrzec, przed misją.

Wyszedł z pokoju. As, bo tak się nazywała osoba, którą Kebrid musiał znaleźć, mieszkał pod numerem 00 i pomimo wczesnej pory, wcale nie spał. (Nad karzdyni drzwiami od pokoi znajduje się specjalne matowe okno, dzięki któremu widać, gdzie jest jeszcze włączone światło.) Siedemnastolatek zapukał cicho w drzwi, po czym wszedł do środka.

-Czegoś potrzebujesz? - zapytał lokator, siedząc na łóżku.

-Tylko porozmawiać. Ponoć to ciebie wysyłają na następną walkę z Veros. - powiedział opierając się o ścianę.

-Proszę nie przypominaj! Przez to od jakiegoś czasu nie mogę spać.

To prawda As od czterech dni praktycznie nie przespał ani jednej godziny, co zresztą można było stwierdzić po jego podkrążonych oczach.

-Boisz się? - spytał Kebrid szeptem.

As tylko kiwnął głową twierdząco.

-Nie dziwię ci się. Sam czułem dosłownie to samo.

-Jak ty sobie z tym poradziłeś?!

-Nie krzycz. Niestety nie wiem. Może to zasługa specjalnego wychowania... szczerze to dużo ostrzejszego, niż te które mieliście wy.

-Co masz na myśli?

-Może nie wiesz, ale przez moją moc osoby, które normalnie zajmują się dzieciakami z mutacjami, po pewnym incydencie niechciały się mną wcale opiekować, gdy kapitan się o tym dowiedział zaczął mnie trenować już w wieku pięciu lat. Przez te lata zaliczyłem tyle godzin ćwiczeń, że można byłoby mnie porównać do zawodowca, który ma za sobą z dwadzieścia walk Veros.

-Rozumiem... Trochę ci zazdroszczę. - Kebrid spojrzał się na chłopaka pytająco. - Twoja moc jest bardziej przydatna w walce. Też bym chciał używać ostrza plazmowego.

-Kiedyś było to bardziej zwyczajną kałużą przepalającą podłogi. - zaśmiał się Kebrid. -Gdy byłem w wieku ośmiu lat pomyślałem, co by było gdyby plazma mogła nabrać jakiś kształt i tak pewnego razu udało mi się kałuże zmienić w ostrza.

-Myślisz, że z moją mocą mógłbym zrobić coś podobnego?

-Nie wiem, mi całkowite nadanie kształtu zajęło kilka miesięcy.

-Rozumiem...

-Fajnie się rozmawia, ale - Kebrid wstał z krzesła - muszę coś załatwić w centrali. Do zobaczenia.

-Kebrid... dzięki, że próbowałeś mnie uspokoić.

-Nie ma sprawy. - wilk wyszedł z pokoju, zostawiając Asa samego.

Jednoosobowe armie [FURRY] [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now