Rozdział III: Nieszczęścia chodzą parami

3 0 0
                                    

- Nienawidzę cię.

Rozbrzmiewał zawistny głos odbijający się głuchym echem o wyimaginowane ściany mroku. Znałam go. Jego dźwięk był tak przenikliwie zły, iż poziom mojego strachu przewyższył poziom opanowania. Rozglądając się wśród ciemności szukałam źródła głosu.

- Riu...dlaczego?

Zimna dłoń chwyciła mnie raptownie za ramię. Zamarłam w jednej chwili, spinając w sobie wszystkie mięśnie, tym samym stając się ludzkim słupem niezdolnym do jakiejkolwiek obrony.

- R-Remi?

Z ledwością zmusiłam moją krtań do współpracy. Drżałam, a mój głos wraz ze mną. Nie chciałam się obrócić. Nie chciałam dowiedzieć się kim była osoba, która stała za moimi plecami i trzymała mnie za ramię. Oddech tej osoby, który cuchnął stęchlizną, oplatał mój kark.

- Nienawidzę cię, Riu. Zdradziłaś mnie. Porzuciłaś. Nie. Ty mnie nie porzuciłaś. Ty wydałaś na mnie wyrok.

Przymknęłam powieki, próbując wyrównać swój niespokojny oddech. Łzy same napływały mi do oczu, lecz były to łzy spowodowane lękiem.

- Wybacz mi, Remi. Ja...Byłam głupią gówniarą, która za wszelką cenę nie chciała umierać...

- Sądzisz, że ja chciałem zginąć?!

Ryknął wściekle, a ja spięłam się w sobie jeszcze bardziej, o ile to możliwe. Odwrócił mnie ku sobie, chwytając lodowatą dłonią mój podbródek. Fetor zgnilizny unosił się wokół jego osoby, tym bardziej bałam się otworzyć oczy. Nie chciałam zobaczyć tego, czego potem nie potrafiłabym sobie przebaczyć, czy wytrzymać.

- Wybacz mi. Przepraszam. Tak bardzo mi przykro. Co mam zrobić?

- Otwórz oczy.

Nakazał, a ja pokręciłam głową na tyle mocno, na ile pozwalał mi jego uścisk. Drugą dłonią oplótł moją szyję powoli ściskając wokół niej swoje mrożące krew w żyłach, palce.

- Otwórz je, kłamliwa zdziro!

Wreszcie go posłuchałam, a to co ujrzałam przekraczało ludzkie pojęcie. Gnijące szczątki będące pozostałością dawnego człowieka, uśmiechały się w moim kierunku przez pryzmat zawiści. Brązowe włosy ledwo trzymały się na skórze, która odchodziła od głowy. Jego ucho już odpadło. Braki w uzębieniu, dziury w ciele...Widok którego zwykłymi słowami nie da się opisać. Najgorsze były jego oczy. Świdrujące, zimne, a co najgorsze, martwe. Kilka pojedynczych łez spłynęło po moim policzku.

- Remi...Ja...Przepraszam! Nie zasłużyłeś na to...

- Patrz na mnie!

Potrząsnął mną, gdy tylko chciałam odwrócić swój wzrok. Musiałam patrzeć na niego, na jego martwą powłokę.

- Po prostu mnie zostaw. Nie wytrzymam tego dłużej, Remi....Błagam.

- To jest twoja kara. Codziennie i codziennie, w kółko i w kółko będę przychodzić do ciebie w odwiedziny. W końcu chcę zobaczyć jak się miewa moja drogocenna przyjaciółka...Brzydzisz się mnie?

Pokręciłam zaprzeczając głową, wbrew prawdzie. Przerażał mnie, a jednocześnie wywoływał odruch wymiotny.

- Kłamliwa suka, zawsze taką pozostanie. A teraz za karę, zabawimy się trochę...

Zaczęłam się dusić. Uniósł mnie do góry, a ja nie dotykałam stopami, podłoża. Wbiłam się paznokciami w jego rękę. Wymachiwałam nogami. Walczyłam o każdy haust powietrza, a on po prostu wpatrywał się we mnie z tym obślizgłym uśmieszkiem psychopaty.

Dziewczynka, o której zapomniała ŚmierćWhere stories live. Discover now