Rozdział 8

509 36 12
                                    

Nora

   Właśnie miałam pocałować Jev'a, kiedy zorientowałam się, że ktoś wszedł do domu.

  — Nora!? — kiedy usłyszałam ten głos - zamarłam.

  Moja mama.

  Szybko odskoczyłam od Jev'a i spojrzałam na rodzicielkę, która z gniewem wymalowanym na twarzy, wpatrywała się w chłopaka.

  — Nora, kto to jest? — zapytała, a Jev wstał z kanapy i podszedł do niej.

— Jestem Jev. Jev Cipriano. — przedstawił się.

— Dobrze. Więc Jev, co robisz w moim domu, z moją córką? —  tym razem to na mnie spojrzała. Czułam jak się rumienię.

— Rozmawialiśmy. — dopiero teraz przypomniałam sobie, że Jev nie ma na sobie koszulki.

  Cholera. Zaczerwieniłam się jeszcze bardziej.

  — Ah, rozmawialiście i dlatego ty — wskazała na chłopaka palcem. — Jesteś bez koszulki?

— Jev, miał... emmm, mały wypadek. Musiałam go opatrzyć. Dlatego też, siedziałam mu na kolanach. — powiedziałam, unikając wzroku matki.

— Jaki wypadek? — zapytała spoglądając to na mnie, to na Jev'a.

— Czy to ważne? — kątem oka zauważyłam, że chłopak ubrał koszulkę.

— Tak.

— Mamo, pro... — zaczęłam mówić, lecz nie dane mi było dokończyć.

— Krótko mówiąc, zostałem napadnięty, przez jakiegoś psychopatę. — wtrącił  Jev, za co byłam mu wdzięczna.

— A teraz mamo, odprowadze Jev'a do jego samochodu. — uśmiechnęłam się i złapałam chłopaka za rękę, nawet na niego nie patrząc. Było mi po prostu wstyd. Praktycznie wogóle go nie znałam, a przed chwilą prawie się pocałowaliśmy.

  — Wszystko w porządku? — zapytał mnie, kiedy byliśmy już koło jego auta. Pewnie zauważył, że trzęsą mi się ręce i jestem cała czerwona. Ze wstydu oczywiście.

— Głupie pytanie. — mruknęłam. — Oczywiście, że nie. Przed chwilą prawie się pocałowaliśmy! — spojrzałam w jego mroczne oczy.

— To źle? — on również spojrzał w moje.

– Bardzo. — szepnęłam spuszczając wzrok na swoje buty.

— Rozumiem. Przepraszam. — powiedział, po czym wsiadł do samochodu i chwilę później już go nie było.

  Teraz czeka mnie konfrontacja z mamą, która nie ma pojęcia o tym, że zerwałam ze Scott'em. Pewnie dlatego tak zareagowała.

  — Mamo możemy porozmawiać? — zapytałam wchodząc do domu.

— My nie możemy. My musimy. — odpowiedziała wstając z kanapy.

— To naprawdę nie jest tak, jak myślisz... — zaczęłam. — Zerwałam ze Scott'em po imprezie u Alice.

— Co? Czemu?

— To dość skomplikowane. Scott... — westchnęłam, przymykając oczy. — próbował mnie zgwałcić.

— O mój boże, Nora! Dlaczego mi nie powiedziałaś? — zapytała podchodząc do mnie. —Przyjechałabym wcześniej. — przytuliła mnie mocno i wtedy już nie wytrzymałam. Zaczęłam cicho szlochać.

— Nie płacz skarbie, on nie jest wart ani jednej twojej łzy. — odgarnęła kosmyk włosów z mojego czoła.

— Dalej nie mogę w to uwierzyć. — wychlipałam.

— Myślisz, że ja mogę? Zawsze wydawał mi się taki ułożony, wręcz idealny, a tak naprawdę to zwykły skurw... idiota. — powiedziała i pocałowała mnie w czoło.

— To Jev mi pomógł. Gdyby nie on, to... — nie dokończyłam, bo ktoś zapukał do drzwi.

— Zapraszałaś kogoś? — zapytałam mamę, która odsunęła się ode mnie, aby podejść do drzwi i je otworzyć.

— Nie, a ty? — spojrzała na mnie.

  Pokręciłam przecząco głową.

— W takim razie nie mam pojęcia kto nas postanowił odwiedzić. — westchnęła rodzicielka i otworzyła drzwi.

— Witam, ja do Nory Grey. — od razu  odezwał się męski głos, którego - o dziwo - nie znałam.

  Świetnie. Kolejny do uprzykrzania mi życia.

 

Z przykrością stwierdzam, że dwa dni na napisanie rozdziału to za mało. Dlatego Rodział będzie co 3/4 dni. Przepraszam.

Ciekawe kto może odwiedzić naszą Nore? B)))

Wiem że Rodział może być trochę nudny, ale obiecuję że następny będzie długi i ciekawy (tzn. Mam taki plan)
Teraz zwracam się do czytających. Jeżeli ktoś zauważył by błąd, jakikolwiek to piszcie śmiało w komentarzach.
Pozdrawiam cieplutko ❤️

Boisz się, Aniele? Where stories live. Discover now