Jev
— Czego on tu Kurwa szuka? — warknąłem do siebie.
Spojrzałem na dziewczynę, która starała się ukryć zdenerwowanie, ale kiepsko jej to wychodziło.
— Nora! Co ty tu robisz? W dodatku z... Nim? — wskazał na mnie palcem. — Widzę, że szybko znalazłaś sobie nowego faceta.
— Scott, do cholery wyjdź i zostaw nas w spokoju! — ludzie popatrzyli w naszą stronę, widocznie zainteresowani kłótnią.
— Jesteś zwykłą dziwką! — wykrzyczał do niej. — Chciałem się z tobą zabawić na imprezie, to zrobiłaś że mnie zboczeńca!
Po policzkach Nory zaczęły spływać łzy. Czas wkroczyć do akcji.
— Wyjdziesz dobrowolnie, czy mam Ci pomóc? — powoli wstałem z krzesła.
— Nie widzisz ze rozmawiam? — warknął do mnie.
— To nie jest rozmowa. — złapałem go za ramię i zacząłem prowadzić w kierunku wyjścia.
Niespodziewanie wyrwał się z mojego uścisku i z kieszeni spodni wyciągnął scyzoryk. Wymierzył nim we mnie, uśmiechając się szyderczo.
— Serio? Myślisz że zrobisz mi tym krzywdę? — uśmiechnąłem się drwiąco. Kątem oka zauważyłem Nore, która ze strachem wymalowanym na twarzy, przyglądała się zaistniałej sytuacji.
— Owszem, myślę. — powiedział i na potwierdzenie swoich słów rozciął moją koszule, tym samym robiąc sporą ranę na brzuchu.
— Śmieszne. — podszedłem do niego i jednym sprawnym ruchem odebrałem mu scyzoryk.
— I co teraz? — zaśmiałem się.
— To jeszcze nie koniec, słyszysz Nora!? — odwrócił się w jej stronę. — Zniszczyłaś mnie! Zapłacisz za to, rozumiesz? Zamienię twoje życie w piekło, tak jak ty zmieniłaś moje.
Po tych słowach do restauracji weszła policja, która zajęła się Scott'em. Kiedy już go wprowadzili, Nora pobiegła do mnie i zaczęła przyglądać się rozcięciu na brzuchu.
— To wygląda okropnie, musimy jechać do szpitala. — powiedziała i zaczęła mnie prowadzić w kierunku wyjścia.
— Do żadnego szpitala nie jedziemy, łap! — rzuciłem do niej kluczykami, które DZIĘKI BOGU, złapała w ostatnim momencie.
— A-ale ja n-nie umiem, pro-prowadzić. — wyjąkała.
— Dasz radę. — uśmiechnąłem się zachęcająco.
— Dobra. — westchnęła. — To skoro nie chcesz jechać do szpitala, to pojedziemy do mnie. — oznajmiła wsiadając do samochodu. — Musimy coś z tobą zrobić, bo to wygląda okropnie — wskazała ranę na brzuchu.
— Dobrze, Aniele. — wymruczałem do niej. — Możesz zrobić ze mną co zechcesz.
***
— No widzisz, jednak umiesz prowadzić. — powiedziałem, kiedy znaleźliśmy się na miejscu.— Ta, prawie nas zabiłam 2 razy, ale co tam. — zaczęliśmy się śmiać. — Chodźmy do środka, trzeba się tobą zająć.
Wysiedliśmy z auta, i udaliśmy się na werandę. Nora otworzyła drzwi i weszliśmy do środka. Kazała mi usiąść na kanapie, więc tak też zrobiłem. Kiedy dziewczyna poszła po apteczkę, ja rozglądałem sie po pomieszczeniu. Chwilę później wróciła z wodą utlenioną, gazą i bandażem.
— Muszę Ci tą rane odkazić. Więc może trochę szczypać. I boleć. — oznajmiła siadając koło mnie.
— Mnie nic nie boli aniołku. — uśmiechnąłem się zadziornie.
— Nie wątpię. Mógłbyś zdjąć koszule? - zapytała wstając z kanapy. — Tylko ostrożnie! Muszę iść umyć ręce. — odłożyła rzeczy na stół i wyszła.
Wstałem i zacząłem zdejmować koszule. Zrobiłem to bez problemu. Już miałem siadać z powrotem, ale moją uwagę przykuło pewne zdjęcie, które stało obok telewizora. Podszedłem do niego i wziąłem je do ręki. Zdjęcie przedstawiało Nore z jakimś mężczyzną.
— To mój tata. — nagle znalazła się obok mnie. — nie żyje od 3 lat. Został zamordowany.
— Wiem — mruknąłem.
— Skąd? — spojrzała na mnie zdziwiona.
— Eee... Domyśliłem się, że... eee... nie żyje. — odłożyłem zdjęcie na miejsce.
— Dobra, siadaj. — wskazała na kanape.
Kiedy już siedziałem, Nora wzięła gazę i wodę utlenioną do ręki i usiadła mi na kolanach, oczywiście uprzednio pytając, czy nie mam nic przeciwko.
— Dziękuję. – wyszeptała odkażając rane. — I przepraszam.
— Za co dziękujesz i przepraszasz? —zapytałem uważnie się jej przyglądając.
— Dziękuję za to, że mi pomogłeś, a przepraszam za to, że przeze mnie Scott zrobił Ci krzywdę. — Popatrzyła na mnie, swoimi pięknymi oczami.
— Przestań, to nie przez Ciebie. — wymruczałem do niej.
— Przeze mnie. — powiedziała odkładając wodę utlenioną. — Mogłam z nim jakoś porozmawiać, zrobić cokolwiek. — przyłożyła gaze do rany i zaczęła ją owijać bandażem.
Kiedy skończyła, chciała wstać z moich kolan, ale uniemożliwiłem jej to, łapiąc ją za nadgarstki.
— Jev, co ty robisz? — zapytała przyglądając się mojej twarzy, a kiedy jej wzrok spoczął na moich ustach, złapałem ją delikatnie za policzki i przyciągnąłem do siebie. Nasze twarze dzieliły milimetry.
— Chce cię pocałować. — wymruczałem patrząc nią. Jest taka piękna.
Już miałem to zrobić. Lekko musnąłem jej dolną wargę, a kiedy chciałem załączyć nasze usta w namiętnym pocałunku, usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi.
— Nora!?
Siemka, mam ogłoszenie dotyczące rozdziałów. Ostatnio różnie je wrzucam, więc teraz zacznę być regularna i będę dodawac rozdziały co 2 dni. Zachęcam do gwiazdkowania i komentowania. ❤️
CZYTASZ
Boisz się, Aniele?
Paranormal- puść mnie, proszę - boisz się, Aniele? Nie mogę w to uwierzyć że się mnie boi. Boli mnie to. Ale nie mogę tego pokazać. Nie mogę się zalamac. Moj Aniołek się mnie boi. - puść mnie Patch! - Aniele?- puściłem ja i zrobiłem kilka kroków w tył...