Podróż

31 2 0
                                    

Gdy Reszta wróciła z marnymi zapasami żywności,które  znaleźli i nic się im nie stało,postanowiliśmy wszyscy ,że trzeba wyruszyć ,gdyż tu gdzie jesteśmy kończy się jedzenie.
Spokowaliśmy prowiant ,został rozdzielony ,aby każdy coś niusł.
Musieliśmy poczekać do rana,gdyż ONI nie wychodzą na słońce.Ich skóra jest bardzo wrażliwa na promienie słoneczne i robią się okropne rany .Jest to ich chyba jedyna słabość o której wiemy.
Postanowiliśmy się przespać ,bo czeka nas długa podróż.
-Kto stanie na warcie jako pierwszy.
Zapanowała głucha cisza ,nikt się nie śpieszył do warty.
-Dobra ja będę was pilnować, aby podczas snu wasze tchórzliwie zady nie posłóżyły jako obiadek.
-Ej Wajolel nie musisz tak kąsać.
-Nie,nie muszę ale widać jacy wszyscy jesteście odważni.Normalnie strach się was bać.
-Wajolet ktoś po dwóch godzinach cię zmieni.
-Ok teraz idźcie spać ,a ja was popilnuję.
Rozeszliśmy się ,bo szkoda marnować czas na sprzeczki.
Zajęłam stanowisko i jak zwykle odpłynęłam w rozmyślaniach.
-Kurcze Wajolel znowu rozmyślasz.?
-Ja pier......ale mnie wystraszyłeś.
Kristofer chodzisz jak duch.
-Nie to ty ciągle rozmyślasz o tym jak było kiedyś.Przestań się zadręczać teraz mamy inne problemy,wiesz.!?
-Wiem i masz rację ,ale nic na to nie poradzę,że ciągle mam wrażenie,że coś nam umyka.Coś ważnego.Coś co ich zniszczy.
-Chcialbym ,aby tak było.Żebyś miała rację.Bardzo by mi to pomogło jak bym wiedział o ich słabości.
-Wiesz Kris mnie to dręczy i nie daje mi spokoju.Wiem ,że gdzieś coś pominęłam.Czuję ,że rozwiązanie tej zagadki jest ukryte na samym początku.
-Obyś się nie myliła i rozwikłała ich zagadkę.Słuchaj Wajolel prześpij się ,a ja popilnuję za ciebie.Potem ty przejmujesz wartę ,a ja się prześpię.

Obudziło mnie niecierpliwe szarpanie.
-Co....Atakują....???
-Cicho już rano musimy się pakować bo niedługo wyruszamy.
-Dlaczego mnie Kris nie obudziłeś?.
- Nie miałem serca byłaś taka zmęczona.A teraz chodź musimy się szykować.

Słońce było już wysoko na niebie dochodziło chyba południe ( nie mieliśmy zegarków bo żaden nie działał już).Po cichutku i bez zbędnych słów wyszliśmy z naszej kwatery ,która dawała nam schronienie przez pół roku.
Na szczęście była ona na obrzeżach miasta.A później już tylko na łąkę albo nieobsiane pola ,bo tego już nikt nie robi.Nie ma przemysłu ,nie ma niczego co dawało nam poczucie cywilizacji.
Po dwudziestu minutach bezpieczni wyszliśmy na otwartą przestrzeń i ruszyliśmy na zachód w stronę Berlina.
Czekała nas długa i trudna podróż,ale mieliśmy nadzieję,że spotkamy innych ocalałych i wspólnie znajdziemy sposób na pokonanie ICH.
###########################
No udało mi się pociągnąć to dalej piszcie czy się podoba ,co byście zmienili.Dziękuję wam za gwiazdki.Jest ich na razie mało ,ale zawsze to coś.Mam już 16 odsłon i to mnie bardzo cieszy
         DZIĘKUJĘ BARDZO

Nie Zrozumiesz Där berättelser lever. Upptäck nu