Rozdział III

21 6 0
                                    

Rozdział dedykowany izaiz0201 :D

*Beep Beep Beep*

-Kurwa- wymamrotałam. Wyłączyłam alarm w telefonie. Wtorek... Ehh. Kurde, czy te zwłoki w mojej kryjówce to był sen? Raczej nie. Muszę tam dzisiaj pójść. Czas wygramolić się spod kołdry. Wstałam i ruszyłam w stronę łazienki. Spojrzałam w lustro. Wyglądałam po prostu przepięknie w roztrzepanych włosach. Wzięłam się za rozczesywanie ciemnych blond włosów sięgających mi do pasa. Zrobiłam warkocza. Umyłam zęby, twarz, ręce i wyszłam z pomieszczenia. Stanęłam przed drewnianą szafą. Wyjęłam wełniany, granatowy golf, czarną bokserkę i dżinsy. Nałożyłam ubrania, wzięłam plecak i pobiegłam do kuchni. Zrobiłam sobie śniadanie. Sprawdzam godzine- 6:34. Wcześnie jeszcze. Posiedziałam jeszcze troche w domu. Z mamą praktycznie nie miałam kontaktu. Wraca z pracy o 3:00-4:00, rano odsypia, a gdy jestem w szkole znowu idzie do pracy na 9:00. I tak z dnia na dzień sie wymijamy. W weekendy zaś mama spędzała czas u babci. Ja nie chce z nią jeździć do niej. Nie chce mieć kontaktu z rodziną. Nie potrzebuję tego. Wolę sędzać czas sama. Lub z Eziem. Tak jest najlepiej.

Wyszłam z domu o 7:23.
Do szkoły miałam na 8:10.
Nałożyłam moje skórzane buty, kurtkę do kolan i góralską chuste by owinąć czymś szyję, zaś na głowę szarą czapkę. Wyszłam z domu, zamknęłam drzwi, przekręciłam kluczyk w zamku i go wyjęłam.
Poszłam nakarmić jeszcze Ezia po czym wyszłam na drogę.

Dzisiaj pójdę główną drogą, zamiast ścieżką w lesie. Szłam sobie lewą stroną ulicy. Dookoła były wszędzie lasy i pola.

Usłyszałam samochód, który jechał za mną, więc zeszłam lekko z drogi. Nieoczekiwanie zwolnił tuż obok mnie. Był to klasyczny, stary ford mustang. Bożeee jaki śliczne autko.
Szyba kierowcy zaczęła opadać w dół.
Zza niej wyjrzał zmajomy mi mężczyzna. Jarko.

-Hej! Chcesz podwózki? - znowu się dziarsko uśmiechnął.

-Nie raczej, dzięki.- burknęłam, chodź i tak bardzo kulturalnie jak na mnie. Powiedziałam nawet "dzięki"

-Zimno jest

-Przywykłam

Gdy ja szłam powoli, samochód toczył się tuż obok mnie. Patrzyłam dumnie przed siebie. Nie chciałam żadnej podwózki. Co ja bym robiła tyle czasu w szkole?

-No chodź, pogadamy.

O! I tym mnie namówił! Chciałabym się dowiedzieć co się wczoraj stało. I poza tym będę miała szpan pod szkołą hehe.

Przeszłam na drugą strone ulicy, i wsiadłam na miejsce pasażera, obok kierowcy. Zapięłam pasy.

- No więc... Czemu mnie podwozisz?- odezwałam się pierwsza. Chłopak miał na sobie dżinsy, szarą bluze i czarną kurtkę która była rozpięta.

-Mówiłem ci. Jest zimno.

-Skąd taka litość w tobie?

-Nie mogę cie podwieźć- prawie wykrzyczał, na co się wzdrygnęłam.

-Dobra, dobra, przepraszam.

On tylko pochylił głowę do tyłu zrezygnowany.

-Nie poznałem twojego imienia.

-Nie musisz.

-Nie, wcale.

-Ehh- jezuu wkurza mnie, help.-Żywia. Mam na imię Żywia.

- Miło mi- na twarzy bruneta od razu wstąpił uśmiech.

-Wiesz gdzie jechać?- spytałam gdyż, skręcił nagle w polną dróżkę po prawej stronie - Mam nadzieję, że nie jesteś pedofilem, który gwałci pietnastolatki - on zaśmiał się na te słowa, zaś ja założyłam skrzyżowane ręce na pierś i oparłam się o siedzenie patrząc sie przed siebie.

Mój Własny BestiariuszUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum