3

745 43 0
                                    

Dzisiaj mój ulubiony dzień tygodnia. Zgadnijcie jaki? Tak, sobota. Wstałam o godzinie 11, co w sobotę zdarza się dość często. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie śniadanie. Niedługo ma przyjść do mnie Silly.

Robiąc kanapki usłyszałam dzwonek do drzwi. Przerwałam czynność i je otworzyłam.
- Hej mała! - podniosłam dziewczynkę i ją przytuliłam. - Hej ciociu.
- Cześć Lili, zaopiekujesz się trochę Silly? Muszę jechać do syna. Trafił do szpitala.
- Co się stało? - zapytałam wpuszczając je do środka.
- Złamał rękę, ale wszystko jest już dobrze.
- Trzymam kciuki.
- Dzięki, dobra muszę, lecieć będę za parę godzin. Papa!

Usidłyśmy na kanapie, a ja włączyłam jakieś bajki.
- Ja nie chcę tych głupich bajek!
- Oo, a czemu? - zaśmiałam się. - Ostatnio mnie błagałaś żebym ci włączyła.
- No, ale mi się już to znudziło.
- To co robimy? Mogę cię nauczyć jeździć na rolkach.
- Taaak!
- Okej to poczekaj chwilkę, zaraz wrócę. - pobiegłam do pokoju i przebrałam się w czarne leginsy i pudrowo-różowy T-shirt. Włosy związałam w kucyka i szybko nałożyłam lekki makijaż. Wzięłam jeszcze mały plecak, do którego wsadziłam portfel, telefon, wodę i jakieś tam duperele.

- To co idziemy? - zapytałam gdy już wszystko zrobiłam.
- Yhy. - mruknęła blondynka i podreptała za mną na dwór. Postanowiłam że pójdziemy do skate parku. Nie będę ją uczyć jeździć po rampach, to oczywiste. Są tam za to dobre"alejki" do jeżdżenia. Jest tam taki jakby miękki asfalt? Dobra, nie ważne. Po drodze zaszłyśmy do sklepu i kupiłyśmy ciastka. Następnie już w parku usidłyśmy na ławce i obserwowałyśmy skaterów.
- Ja też tak chce! - prosiła niewyraźnie, jedząc ciastka.
- Narazie jeszcze nie umiesz jeździć po prostej drodze.
- No Lili!
- No Silly! - dziewczynka próbowała udawać naburmuszoną, ale nie wytrzymała i się zaśmiała. - No chodź, idziemy to cię nauczę chociaż troszkę.
- A później będę mogła pojeździć na tych górkach?
- Na rampach? No chyba śnisz. Nawet ja na nich nie umiem jeździć, to co dopiero ty.
- Bo ty jesteś ciamajda.
- Ja jestem ciamajda?
- Tak.
- Ja ci zaraz pokażę ty mała gąsienico! - zaczęłam ją gonić. No powiem że długo jej nie mogłam złapać. Muszę popracować nad kondycją.

Wkońcu udało mi się ją dogonić. Zaczęłam ją łaskotać.
- Ni...e! Li...li!! - mówiła przez śmiech. - Pr...oo...szę!!! Pu...ść mn...ie!!!
- To w takim razie przeproś. - przestałam ją łaskotać.
- Prze... Przepraszam. - powiedziała normując oddech, a ja uśmiechnąłam się zwycięsko.

Włożyłam na jej nogi moje rolki, które wcześniej pomniejszyłam. No wiecie 6-latka ma mniejszy rozmiar stopy niż 16-latka. Złapałam ją za ręce i zaczęłam powoli prowadzić po chodniku. Mała próbując złapać równowagę, co chwilę się chwiała, i bez mojej pomocy byłoby pewne że już leżałaby na tym chodniku. Trochę się namęczyłam przy tej robocie. "Uczyłam" ją godzinę, i wiecie co? I gówno. Jaka ja jestem głupia, że myślałam że uda mi się za pierwszym razem nauczyć jeździć na rolkach dziecko, które nigdy wcześniej nie miało z nimi styczności. Cała godzina poszła na marne.
- I co umiem już jeździć?
- Yy... No nie do końca.
- Mówiłaś że mnie nauczysz! - strzeliła focha.
- Tak, ale nie da się od razu nauczyć. - kucnęłam żeby być z nią równa. - Musisz jeszcze trochę poćwiczyć. - uśmiechnęłam się do niej.

▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪

Ya Boiss! Od teraz będę się tak z wami witała. Podłapałam od Charlsa, żeby nie było. 510 słów dziś.

SARAHAHWhere stories live. Discover now