19. Bramy piekieł

64 3 5
                                    

Cała piątka siedziała teraz w głównym pomieszczeniu szczelnie zabezpieczonego bunkra.

Sam rozmawiał z Deanem o szczegółach planu, który jeszcze nie do końca dopracowali. Starszy z braci dołączył do akcji po kilku dwóch dodatkowych dniach zadręczania się i picia, gdy w końcu słowa brata wyrwały go z monotonnej, pijackiej rutyny. Nie pomożesz jej siedząc na dupie i nic nie robiąc! Też nie mam najłatwiej, też byłem z nią związany, a ty przychodzisz nachlany i oznajmiasz, że porwał ją demon. Mam zamiar zrobić wszystko, żeby ją odzyskać, a co ty z tym zrobisz, to już twoja sprawa. Jego brat powiedział te słowa tak dosadnym i przekonującym tonem, że Dean początkowo miał ochotę wstać i złamać mu nos, co następnie przerodziło się w fazę wyrzutów sumienia i mdłości, które były prawdopodobnie spowodowane zarówno stresem jak i dużymi ilościami zażytego alkoholu.

Cas, jak to Cas, cierpliwie czekał na dalszy rozwój wydarzeń, co jakiś czas asystując Rowenie przy różnego rodzaju magicznych mieszaninach, podając jej składniki, co robił dosyć niechętnie, pokazując tym niechęć do współpracy z czarownicą. Jednak była ona ich ostatnią nadzieją. Ostatnią nadzieją dla Lynn. Beżowy prochowiec sunął więc pomiędzy rozstawionymi po całym pomieszczeniu stolikami, ostrożnie donosząc kolejne flakony i buteleczki.

Crowley, jako piąty uczestnik akcji ratowniczej nie starał się zbytnio pomagać ani to matce i Casowi, ani rozmawiającym półgłosem w rogu pokoju Winchesterom. Wiedział dobrze, że nie podoba im się jego obecność, w czym doskonale utwierdziła go konwersacja sprzed kilku godzin, kiedy to Sam ewidentnie chciał przekazać Crowley'owi, że jego pomoc nie ma tu żadnego sensu i najlepszym wyjściem byłoby, gdyby ten po prostu ulotnił się z powrotem do piekła. Jednak król z dołu nadal uporczywie upierał się, aby zostać i nadzorować akcję zza stołu, popijając szkocką z nieco zmartwioną miną, co można było gołym okiem dostrzec, gdyż jego mimika nie była zbyt skomplikowana. Chodziło bowiem o jego przyjaciółkę, ważną dla niego osobę. Już dawno pogodził się z posiadaniem tej słabości. Przyjaciel – jeszcze rok temu powiedziałby pewnie coś w stylu „Po co to komu, same problemy i niebezpieczeństwa." i pewnie niewiele by się pomylił.

Około godziny później Rowena oznajmiła, że jest blisko namierzenia Lynn, więc wszyscy nastawili uszu i skupili się na poczynaniach czarownicy. Napięcie było tak wielkie, że można by pociąć je nożem na kawałeczki, nikt się nie odzywał, nawet Crowley postanowił odpuścić sobie zgryźliwych komentarzy w stronę Matki i Castiela. Anioł odsunął się nieco od stołu, przy którym rudowłosa czarownica stała z głową uniesioną do góry oraz białymi jak śnieg oczyma. Zmarszczyła na chwilę brwi i nieznacznie się wyprostowała, co zauważył tylko Cas stojący wystarczająco blisko. Zacisnęła mocno powieki i złapała się za głowę zginając się w pasie i mocno zaciskając pięść na zmierzwionych włosach. Dean lekko drgnął, zupełnie jakby chciał podejść i jej pomóc, jednak nie ruszył się z miejsca, po chwili czując dłoń brata, mocno zaciskającą się na jego ramieniu. Rowena wyprostowała się. Jej oczy wróciły do normy, ukazując z powrotem ciemnozielone tęczówki i rozszerzone źrenice. Starała się ułożyć włosy, rzucając tylko szybkie, nieznaczne Wiem gdzie jest. Ton w jakim to wypowiedziała mógłby się wydawać trochę beznamiętny, jednak w sercach Winchesterów i Crowleya zaświtała iskierka nadziei.

. ... .

Doszedłszy wystarczająco blisko bramy, która miała prowadzić w stronę cywilizacji, zauważyła pierwszego człowieka, wyjątkowo szpetnego mężczyznę około 40, o ciemnych włosach i czarnych oczach. Nie był to niestety tylko kolor tęczówek, całe oczy nieznajomego były w kolorze nieprzeniknionej czerni, wyglądając jak dwie, głębokie na kilometry dziury. Facet zdawał się jej nie zauważać, gdyż była stosunkowo oddalona, wydawało się nawet, że nie była w jego polu widzenia. Na palcach ustawiła się za szarym, betonowym budynkiem, przylegając plecami do zimnej, chropowatej powierzchni. Miała zamiar opracować jakikolwiek plan, jednak co mogła zdziałać z torbą pełną opróżnionych i pełnych butelek wody, oraz kilku proteinowych batoników. W tym momencie zza ściany nieopodal wyłoniła się czarnoskóra kobieta, jej oczy podobnie jak mężczyzny przy bramie, nie miały żadnego wyrazu, zwykłe czarne dziury. Uśmiechnęła się szeroko odsłaniając nieskazitelnie białe zęby i sięgnęła do tylnej kieszeni czarnych spodni. Wyjęła z nich łańcuszek z dziwnym znakiem, którego Lynn nie potrafiła w żaden sposób skojarzyć.

The Last One • SupernaturalWhere stories live. Discover now