Rozdział 3 -"Zielonooka"

302 23 18
                                    

Wielki Wezyr przebywał w swojej komnacie od dłuższego czasu, doglądając ważnych dokumentów wagi państwowej. Trzymał przed sobą dekret pokojowy z Persją, ale jego myśli pozostały z kobietą o istnie diabelskim licu. Czy nie zareagował zbyt porywczo wobec Sułtanki? Powierzył swoje życie Imperium Osmańskiemu, a nie Greczynce! Odkąd wrócił do swoich komnat, widział tylko jej łzy; słyszał głos bez krzty goryczy, czy nienawiści. Natłok myśli kazał mu odsunąć od siebie obowiązki. Gdy postanowił wyjść, drzwi otworzyły się z hukiem. W świetle pochodni zalśniły dwie siekierki.
-Wybierasz się gdzieś przyjacielu? -Deli uśmiechnął się i rozsiadł na fotelu; wyciągnął nogi na biurku. -Wracam od samej Sułtanki Kosem i uwierz mi bracie na słowo; muszę wypić coś mocnego, wyjść zza piekielnych wrót pałacu!
Kemankes przechylił głowę i uśmiechnął chytrze, co nie uszło uwadze drugiemu. Wpatrywał się zaciekle w stronę Paszy, odpowiadając tym samym gestem. Kubbe Wezyr znał swojego przyjaciela, lepiej niż samego siebie. Jeśli chodziło o stosunki z Regentką, nie rozumiał jego zimnego podejścia.
-Jeśli nie użądliła Cię ani nie wpiła swojego jadu, to znaczy, że wyszedłeś zwycięsko z tej potyczki! Allach mi świadkiem, że nie znam bardziej nienawistnej kobiety, z charakterem samego Hadesa. Wiesz Husein.. Złego nigdy licho nie bierze!
-Kemankes.. Tylko jeden Bóg wie, jaki nam jest los pisany. Nadal nie rozumiem, co Cię tak złości w tej kobiecie. Najpierw życie u boku nieudolnego pachołka, którego zwą Sułtanem Ahmedem; śmierć dwóch synów. W haremie do dziś wspominają krzyk sułtanki po stracie pierworodnego, który rozniósł się na wszystkie strony świata!
-Czyli Twoim zdaniem, mam chylić czoło przed nią tylko ze względu na jej bolesną przeszłość? Kto jej nie posiada Deli! -Łucznik przerwał monolog i wbił swój zdziwiony wzrok w przyjaciela. -Zaraz, zaraz.. Skąd Ty znasz haremowe plotki?! Jesteś pewny, że zajmujesz stanowisko Kubbę Wezyra, a nie zarządcy haremu? Plotki nie omijają Twojej osoby..
-Wrogów ma się zawsze w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Przyjaciele zawsze będą obok nas, równie jak nieprzyjaciele. Tylko łączy was jedna idea - dobro i spokój Imperium. Wiesz.. -urwał na chwilę. -Haci Aga czasem napomknie co nieco. Może i wasza współpraca nie jest pisana w gwiazdach, ale Bóg mi świadkiem, że bylibyście idealną parą!
Wielki Wezyr machnął ręką i zgromił wzrokiem mężczyznę. Włożył miecz do pochwy i razem z Delim wyszli z komnaty. Przenieśli się z dziedzińca, prosto do stajni. Samotni mężczyźni pognali przez ulice. Nie odezwali się do siebie słowem. Jedyny odgłos, jaki dało się usłyszeć tupot kopyt rumaków i szelest drzew. Co do diaska ten Husein widział w tej Diablicy.. Każdy ma wrogów i nieprzyjaciół. Czy jest to powód, by jej współczuć? Krzyk utraty syna; gdyby była dobrą matką, nie doprowadziłaby do tego. Rodzicielka powinna bronić własną piersią swoje dzieci, a nie patrzeć na ich śmierć, a potem wypłakiwać łzy. Teraz niech płaci za błędy przeszłości!
Mijali kobiety z dziećmi; mężczyzn wracających z pracy. Po nieudolnych i niezrównoważonych władcach Impeirum Osmańskie nareszcie znów może stać się potęgą gospodarczą i polityczną, jak za Sułtana Sulejmana! Zatrzymali konie przed jedną z tawern; zsiedli i weszli do budynku. Gwar i śmiechy pijanych chłopów przytłaczały muzykę. Zasiedli przy jednym ze stolików. Atrakcyjna kobieta podeszła do nich, zalotnie kręcąc biodrami.
-Życzycie sobie czegoś? Piwa, wina a może jeszcze jakieś usługi? -przysunęła się lekko w stronę Kemankesa, na co wzdrygnął się.
-Dwa kufle piwa. Na razie tylko to, a potem się okaże..
Łucznik popatrzył na atrakcyjną blondynkę.. Tak dawno nie miał w ramionach żadnej kobiety. Pragnął teraz poczuć słodki smak ust, kobiety. Poczuł nagłą potrzebę przywłaszczenia sobie jednej. Szukał wzrokiem zalotnej kelnerki, ale nie dostrzegł jej w tłumie. Wzrok zatrzymał przy barze, gdzie jego uwagę skupiła piękna hatun. Brązowe loki upadały na jej szczupłe ramiona. Jedyne promienie księżyca padały na jej twarz. Mahpeyker.. Piękna o twarzy księżyca. Znowu ta córka Lucyfera! Niech ją diabli.. Teraz zapragnął właśnie jej tej tajemniczej w długim płaszczu do ziemi. Uśmiechnął się lekko i wyobraził sobie ją w lnianej koszuli. Zimny dreszcz przeszedł po jego linii kręgosłupa.
-Tym razem, którą wypatrzyłeś przyjacielu? -Deli wodził wzrokiem w tym samym kierunku, co Kemankes. Gdy znalazła tę samą osobę, zaśmiał się. -Ile bym dał za taką kobietę, chociaż na jedną noc! Waleczna niczym lwica, ale sercem dzieli się z każdym na ulicy. Z pewnością jakaś zamężna kobieta, ale nie jest jedną z tych, co tutaj bywają, bracie!
-Kim ona jest? Dlaczego w takim razie, przychodzi do takiego miejsca, o takiej porze! Nie daj Boże, ktoś mógłby zrobić jej krzywdę!
-Hej Allachu! Coś Ty zrobił z moim zarozumiałym i zuchwałym Kemankesem! -Deli wzniósł ręce do góry, w geście oddania chwały Bogu.
-Zaczekaj Husein.. Zobacz!
Wskazał dłonią w kierunku tajemniczej kobiety. Kilku mężczyzn doskoczyło do brunetki i otoczyło ją. Biedna, próbowała się wyrwać, ale napastników było zbyt wielu. Krew w żyłach Kemankesa zastygła, a sam od razu wyjął miecz. Husein nie czekał na komendy, tylko sam przystąpił do obrony.
-Gotowy, przyjacielu? -zapytał Deli z szalonym wzrokiem; zacisnął dłonie na obu siekierkach.
-Z Tobą Bracie, na koniec świata i jeszcze dalej! Niech dama nie czeka..
Łucznik zbliżył się do oprawców i zobaczył ich parszywe twarze. Cóż to za bezwstydnicy, atakują tak niewinną kobietę?! Kiedy zwrócili uwagę na Paszów, machnęli ręką. Kemankes nie czekając dłużej, pociągnął jednego za koszule i wykręcił mu kark. Zgrzyt złamanych kości działał na niego lepiej niż sam alkohol, zwiększając poziom adrenaliny w jego żyłach. Panna jedynie odsunęła się i krzyknęła, widząc padających mężczyzn. Kolejny padł martwy z mieczem w sercu. Husein podciął przeciwnika i dobił dwoma ostrzami w klatkę piersiową. Uśmiechnięci wyprostowali się, by spojrzeć kobiecie w oczy. Serce zabiło mu mocnej, wiedząc, że za chwilę ujrzy jej lico.
-Poradziłabym sobie sama! Nie potrzebuje nikogo do obrony! -krzyknęła, zasłaniając twarz skrawkiem szarej narzuty.
-Tak nam dziękujesz w zamian za uratowanie Twojej pięknej buźki? Nie uważasz, że to nieodpowiednia cena w stosunku do naszego czynu?
-Kemankes.. Daj spokój. Nie każda kobieta jest uległa Tobie! -zwrócił się tym razem do hatun. -Jak Ci na imię, piękna?
Spod jej biednej szaty wysunął się skrawek drogiego materiału, jedwabiu. Gdy usłyszała ich głosy, jakby straciła oddech. Zastygła i podniosła sam wzrok. Ujrzał przepiękne zielone oczy, które błyszczały w jego mniemaniu. Czyż nie jest piękna? Gdyby jeszcze nie była tak lekkomyślna.. Tęczówki wyróżniały się bystrością, tak jakby wcześniej w nie patrzył. Drobna osoba ruszyła ku wyjściu, nie oglądając ich więcej. Nie mógł dać jej odejść. Zbyt bardzo jej pragnął. Dotknąć jej rozpalonej skóry i skradać zachłanne pocałunki na całym jej ciele. Dawno, żadna kobieta nie pobudziła tak bardzo jego zmysłów. Pobiegł za nią i chwycił delikatnie, lecz stanowczo jej ramienia. Obrócił do siebie i ponownie zobaczył ten sam intrygujący wzrok.
-Powiedz tylko jak Ci na imię zielonooka..

Witam w kolejnym rozdziale! <3

Do czego ta moja wyobraźnia mnie doniosła.. Masakra xd Kemankes nadal narzeka na Kosem, ale Husein jest rozdarty pomiędzy nimi. Skoro jesteśmy w takim momencie pozostaje mi tylko jedno do Was - Kim jest ta kobieta i czego szukała w tawernie? :D

Dziękuję Wam za wszystkie gwiazdki i komentarze! <3 Bardzo mnie motywujecie tym do pisania! Zwłaszcza gdy widzę, że podoba Wam się to opowiadanie ^^ Jeszcze raz dziękuje Kochani! <3

&quot;Dotyk nienawiści&quot; -Kosem&KemankesWhere stories live. Discover now