Wybacz mi, aniołku.

Start from the beginning
                                    

-Amanda skarbie - momentalnie podniósł się z krzesła gdy mnie ujrzał, był podpity, ale nie na tyle żeby nie kontaktować. Podszedł do mnie i wtulił się we mnie. Nie protestowałam, objęłam go. Po pierwsze dlatego, że nie wiem jak zareagowałby po alkoholu gdybym się odsunęła. Mógłby się wkurzyć i mnie uderzyć, dlatego nie chciałam ryzykować. Po drugie dlatego, że potrzebowałam jego bliskości i ciała, potrzebowałam jego ciepła.

- Tak bardzo przepraszam. Wybacz mi, aniołku. - bełkotał w moją szyję. Głaskałam go uspokajająco po plecach. Zaprowadziłam go na fotel, a sama usiadłam na krawędzi biurka.

-Chciałabym wyjść na miasto. Wiem, że nie pozwolisz mi samej dlatego prosiłabym abyś skontaktował się z Lily i zapytał czy miałaby ochotę wyjść ze mną jeszcze dzisiaj. - oznajmiłam bez ogródek patrząc w jego zamglone oczy.

-Ale przecież ja mogę cię zabrać dokąd tylko chcesz - powiedział biorąc moją dłoń w swoją. Odsunęłam się, posmutniał.

- Potrzebuję rozmowy z kobietą. Proszę nie zabraniaj mi tego. - myślał przez chwilę, aż w końcu się odezwał.

-Dobrze, zadzwonię. Nie chcę Cię ograniczać - odpowiedział, a ja usmiechnęłam się uradowana.

-Świetnie, pójdę się przygotować. - nie czekając na odpowiedź opuściłam gabinet i udałam się do sypialni.

Obmyłam twarz i zrobiłam lekki makijaż. Założyłam czarne rurki opinające moje nogi i białą koszulkę Calvin'a Klein'a. Konczyłam czesać włosy, kiedy do pokoju wszedł Damien.

-Lily będzie tutaj za dwadzieścia minut - oznajmił podchodząc do mnie.

-Dziękuję - odpowiedziałam i skończyłam czesać włosy pod jego czujnym spojrzeniem. Sięgnął reką do tylniej kieszeni skąd wyjął skórzany portfel. Otwarł go i wyjął kartę kredytową.

- Proszę, weź ją - podał mi kawałek plastiku, a ja patrzyłam oniemiała. Co ze mnie za idiotka, chciałam iść na miasto bez pieniędzy. Cholera, nie mogę jej od niego wziąć.

- Nie, dziekuję. Poradzę sobie - odpowiedziałam spokojnie odpychając wyciągniętą w moim kierunku dłoń.

- Cholera Amanda, nie kłóć się ze mną i weź tę pieprzoną kartę - zaczynał się wkurzać. Pogładziłam go delikatnie po policzku, ostatnio zauważyłam że ten gest go uspokajał. Teraz również tak było, odprężał się.

-Wezmę kartę pod warunkiem, że jak tylko będę miała pieniądze to ci je zwrócę - nie chciałam żeby myślał, iż zależy mi na jego pieniądzach, bo tak nie było.

Westchnął zirytowany, ale się zgodził. Podał mi pin i usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Jeden z ludzi przyszedł oznajmić, że mój gość już przybył.

-Jak wrócę będziemy musieli porozmawiać - powiedziałam w jego stronę. Spojrzał smutno, ale wiedział że to nieuniknione.

Spotkałam się z Lily przy drzwiach wejściowych. Ta szcupła brunetka ubrana była w białe rurki i różowy przylegający top. Prezentowała się świetnie, czułam się trochę przyćmiona. Przywitałyśmy się i po chwili jechałyśmy jej białym Audi w stronę centrum.

- Dziękuję, że znalazłaś dla mnie czas. Potrzebowałam się wyrwać stamtąd choć na parę godzin - spojrzałam w jej stronę, była skupiona na kierowaniu.

-Nie dziękuj, już ostatnio chciałam się z tobą skontaktować, ale było mi strasznie głupio po tym porwaniu. Ale nie wspominajmy przykrych rzeczy. Widzę, że coś cię dręczy - bardzo dobrze umiała odczytywać emocje.

-Tak i chciałabym o tym z tobą porozmawiać, ale w jakiejś kawiarni.

-Jasne, znam bardzo dobrą w galerii.

Po niecałych trzydziestu minutach chodziłyśmy po sklepach. Przymierzałyśmy ciuchy i wygłupiałyśmy się. Bardzo dobrze nam się rozmawiało. Kupiłam dwie obcisłe sukienki, parę spódnic, koszulek i bieliznę. Wymęczone po dwóch godzinach ruchu przysiadłyśmy w kawiarnii, którą poleciła Lily. Zamówiłyśmy po mrożonej kawie i szarlotce. Zaczęłam opowiadać jej o mnie i Damienie.

-Poczekaj. Mam rozumieć, że przeprosił cię za to, że pieprzył się z dziwką? - zapytała jakby niedowierzając, a ja nie wiedziałam co w tym dziwnego.

-No tak, dlaczego cię to dziwi? - odpowiedziałam po namyśle.

-Amanda, on nie przeprosił nikogo odkąd skończył dziesięć lat, nawet własnej matki. Już wtedy miał pare wyskoków na koncie. Był wydalony z kilku szkół i przyrzekł sobie, że nie będzie nikogo przepraszał. - cholera jasna, co? W wieku dziesięciu lat? Boże! Czyli przeprosił mnie, bo coś dla niego znacze? Nie, to na pewno nieprawda.

-Nie wiem co o tym wszystkim myśleć - westchnęłam zirytowana. On był taki skomplikowany i tajemniczy.

- Powiem ci jedno, Dylan opowiadał mi, jak zachowuje się w stosunku do ciebie i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że na pewno zależy mu na tobie i to bardzo. Problem tkwi w tym, że przez wiele lat był sam nie licząc dziwek przwijających się przez jego dom. Nie wie, jak okazać ci pewne uczucia, ale jestem pewna, że sobie poradzicie, bo naprawdę jesteście dla siebie odpowiednimi osobami i tylko ty możesz go uratować - jej słowa daly mi do myślenia. To naprawdę mądra kobieta.

Wypiłyśmy napoje i zjadłyśmy ciasto, po czym udałyśmy się do samochodu Lily.

Mimo prawie godziny dziesiątej w nocy, to dla mnie ten dzień jeszcze się nie kończy, czeka mnie trudna i szczera rozmowa z Damienem. Jestem pełna nadziei, że wszystko sobie wyjaśnimy i ze spokojnym sumieniem położę się spać.

Witajcie misie!
Przybywam z nowym tozdziałem. Jak Wam mijają wakacje? Piszcie koniecznie w komentarzach czy podobał Wam się rozdział. Do zobaczenia. Kocham!

Para Wysokiego Ryzyka |ZAWIESZONA|Where stories live. Discover now