Wybacz mi, aniołku.

1.3K 88 12
                                    

Damien

Byłem wkurwiony jak nigdy. Mogłem zabić każdego kto stanąłby mi teraz na drodze. Jak ta pierdolona dziwka śmiała się zbliżyć do mojego aniołka? Już ja jej dam popalić. Wypierdole wszystkie te kurwy z mojej posiadłości, wylądują w burdelu.

Z hukiem wkroczyłem do pokoju gdzie mieszkały dziwki. Miały dach nad głową tylko z mojej dobrej woli, ale teraz się kurwa skończyło.

-Madison pójdziesz ze mną - rozkazałem głośno patrząc na tą ochydną suke.

Jak ja mogłem ją pieprzyć? Reszta popatrzyła na nią jakby z zazdrością, każda chciała poczuć w sobie mojego kutasa, ale one jeszcze nie wiedziały co ją czeka.

Blondynka podniosła się i bez słowa udała w moją stronę. Prowadziłem ją do piwnic. Weszliśmy do jednego z pomieszczeń rozkazałem usiąść jej na drewnianym krześle. Dostała sześć razy pięścią w twarz. Wyglądała na zdezorientowaną.

-Nie wiesz za co dostajesz, suko? - wysyczałem przez zaciśnięte kły.

-Nnnie - wyszlochała. Po jej twarzy spływała krew, a ja uwielbiałem zapach krwi. Może jestem nienormalny, ale ta robota sprawia mi przyjemność.

- Trzeba było trzymać się z daleka od mojej Amandy, teraz zapłacisz za to, że mnie znienawidziła - dostała tym razem batem po odkrytej skórze na nogach, brzuchu, ramionach. Do pomieszczenia wszedł Michael i Tom. Podeszli do mnie czekając na rozkazy. Zaprzestałem tortur i zwróciłem spojrzenie na nich.

- Możecie ją bić do nieprzytomności później ma się znaleźć w jednym z moich burdeli gdzie nie bedą mieć dla niej i pozostałych dziwek litości - oznajmiłem, splunąłem jej na twarz i upajając się zapachem krwi opuściłem piwnice.

Złość trochę ze mnie zeszła, ale nabrałem kurewskiej ochoty na alkohol. Udałem się do swojego gabinetu usadawiając się wygodnie w fotelu z karafką w ręku. Jak mam udowodnić Amandzie, że mi na niej zależy? Cholera, przyznałem się, zależy mi na niej i to cholernie mocno. Wiem, że czasami jeszcze się mnie boi i chciałbym to zmienić. Nie chce wywoływać w niej lęku, chce by czuła się przy mnie bezpieczna. Amanda stała się moim skarbem, moim słabym punktem. Ta dziewczyna kompletnie zawróciła mi w głowie.

Amanda

Po przebudzeniu nie czułam się lepiej. Bolała mnie głowa, a oczy szczypały od łez. Zeszłam do kuchni w poszukiwaniu jakiś proszków na uśmieżenie bólu. Po paru minutach poszukiwań znalazłam potrzebne mi leki i zażyłam od razu dwie tabletki.

Na zegarku widniała dopiero godzina osiemnasta, a ja mimo długiego treningu nie miałam ochoty znowu się kłaść. Chciałabym wyjść na miasto, do ludzi. Damien mnie tutaj więzi, bo boi się że uciekne, powinnam ukarać się za tę myśl ale naprawdę nie chce od niego odchodzić. Tęsknie za rodzicami, siostrą, przyjaciółką, a nawet bratem który mnie w to wszystko wplątał, mimo wszystko czuję że nie powinnam uciekać od Damiena tylko poznawać go bliżej. Zranił mnie tym, że uprawiał seks z jakąś dziwką, poczułam się zdradzona choć prawdę mówiąc nie mam do niego żadnych praw, nie mogę mu mówić co ma robić, nie jesteśmy parą. Boże, co się ze mną dzieje? Nie mogę o nim myśleć w ten sposób.

Wpdłam na pomysł. Poszukam Damiena i powiem mu, że chce wyjść na miasto z Lily, która jest w związku z Dylanem. Bardzo dobrze nam się rozmawiało, gdyby nie moje porwanie na pewno po dłuższej rozmowie zaprzyjaźniłybyśmy się. Może znajdzie dla mnie dzisiaj trochę czasu i wyskoczymy razem do jakiejś galerii. Potrzebuję rozmowy z dziewczyną.

Po kilku minutach kręcenia się po domu postanowiłam zapukać do gabinetu Damiena w nadziei, że tam właśnie go znajdę.

- Wejść! - krzyknął i po chwili znalazłam się przed jego biurkiem. W pomieszczeniu unosił się dym papierosowy i wyraźnie czuć było jakiś drogi i mocny alkohol.

Para Wysokiego Ryzyka |ZAWIESZONA|जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें