Jeden dzień z życia Shiratorizawy

222 18 9
                                    

-Oikawa?- Ushiwaka stał w drzwiach sali gimnastycznej, gapiąc się w wielkim zdziwieniu na niespodziewanego gościa. Pomijając fakt, że utalentowany rozgrywający tutaj był, to najbardziej Ushijimę zdziwiło to, że miał na sobie strój przeznaczony dla siatkarzy Shiratorizawy

-To nie tak jak myślisz!- krzyknął Oikawa odrobinę speszony, a na jego twarzy można już było zauważyć pierwsze odcienie czerwieni.

-Dobrze w tym wyglądasz- stwierdził Wakatoshi i przytulił zaskoczonego Tooru.

Dwie i pół godziny wcześniej

Ushijima jak i zawsze biegał przed treningiem. Zazwyczaj zajmowało mu to około godziny, bo tyle miał czasu między lekcjami ćwiczeniem.

Jak co dzień wyszedł na przebieżkę po terenie szkoły. Słońce znajdowało się w najwyższym punkcie, grzejąc niemiłosiernie, jednak nie było aż tak odczuwalne, ponieważ wiał lekki wiaterek. Jak co dzień po biegu poszedł się umyć do łazienki. Jednak ten dzień różnił się od pozostałych, ponieważ czuł się dzisiaj wyjątkowo dobrze. Lepiej niż zazwyczaj. Gdy z powrotem się ubierał, miał już dziesięć minut spóźnienia. W związku z czym wszyscy powinni być już na sali.

Półtorej godziny wcześniej

-To jest jakieś dziwne... -Kageyama stał oparty o ścianę jednego ze sklepów, pod którym wszyscy się umówili, zastanawiając się, po co tutaj przyszedł i po co on tutaj ma być.

-Yaho, Tobio-chan!- po plecach czarnowłosego aż przeszły ciarki, gdy ujrzał stojącego niedaleko Oikawę, robiącego znak zwycięstwa.

-Kuroo-san! Bokuto-san!- Hinata aż zaczął skakać ze szczęścia, gdy ujrzał znajomych kapitanów innych drużyn. Trzecioklasiści jednak za swój dzisiejszy cel do dokuczania obrali sobie Kageyamę, którego już po chili okrążyli nie dając mu uciec.

-Ty jesteś tym niesamowitym libero z Nekomy!- Nishinoya krzyknął z uszczęśliwiony.

-A ty jesteś tym z Karasuno!- Yaku uśmiechnął się podchodząc do niższego od siebie chłopaka.

Aone w tym czasie cały czas stał i jak to miał w zwyczaju nie odzywał się, tylko śledził przebieg akcji, która się przed nim działa.

Nikt nie wiedział, czemu tak dużo ludzi tutaj przyszło. Dziwniejszy był fakt, że wszyscy siebie nawzajem znali.

-Po co my tutaj jesteśmy?- Kageyama głęboko westchnął. Nie miał ochoty odpowiedzieć na pytanie kapitana Aoba Josai. Coraz bardziej podziwiał Iwaizumiego, że tyle lat wytrzymał z tym wkurzającym człowiekiem. Ze zdziwieniem stwierdził, że wiele łączy Oikawę z Osłem ze "Shreka". Tak samo głupi, wkurzający, upierdliwy... dużo by tego wymieniać.

Bokuto popatrzył na Kuroo z porozumiewawczym uśmiechem.

- Będzie wesoło!!!- kot i sowa po chwili krzyknęli jednogłośnie strasząc tym wszystkich na około. Nawet ludzie po drugiej stronie ulicy popatrzyli wtedy na grupę siatkarzy jakby dopiero co uciekli z domu wariatów.

-Oikawa-san, co ty tutaj robisz?- spytał się Hinata, który obecnie wepchał się między Tooru i ukochanego, wkurzając tym samym brązowowłosego.

-No...- zaczął Oikawa- Ushiwaka mówił mi, żebym chociaż zobaczył tą szkołę i...- westchnął- ...i dlatego tutaj jestem.

-A czemu wy przeszliście?- zaciekawił się Yaku.

-Ta dwójka chciała tu przyjść- Nishinoya wskazał na dwójkę pierwszaków ze swojego zespołu z szerokim uśmiechem.- A mi nudziło się, bo Asachi zachorował i uciekłem z treningów, bo bez niego już nie jest tak fajnie.

Rotacje || Haikyuu!!Där berättelser lever. Upptäck nu