33.

3.9K 165 63
                                    

Budzę się cała wkurwiona przez jakieś pikające gówno obok mojego ucha. To dźwięk klawiszy w telefonie. W pierwszej chwili jestem oślepiona jasnością w jakiej przebywam. Po chwili, gdy już odzyskuję wzrok, rozglądam się wokoło. Jestem w.. szpitalu. Leżę na łóżku i próbuję przypomnieć sobie ostatnie wydarzenia.. No tak.. Wróciłam razem z Dominiką do jej domu i..
-Ough..- wyrywa mi się na samą myśl co się stało. Nagle czuję, jak ktoś chwyta mnie za rękę.
-Boże Aniu... - to Dominika. Spoglądam na nią. Ma przekrwione oczy od płaczu i zmęczoną twarz. Chcę usiąść i przytulić się do niej, ale po lekkim podniesieniu się czuję przeszywający ból w tułowiu. Opadam z powrotem na łóżko z ciężkim wzdechnięciem.
-Kim on był? - pytam się Dominiki.
-Jeju.. To nie rozmowa na teraz. Jesteś ważniejsza od niego.
-Nie teraz? A kiedy niby?! Ostatnim razem kiedy odłożyłaś dostałyśmy wpierdol od gościa, którego nawet nie znam. Kim był ten skurwiel?! - mówię porządnie zdenerwowana, po czym krzywię się z bólu. Facet ma pierdolnięcie.
-Ja może pójdę po pielęgniarkę, żeby dała ci jakieś przeciwbólowe, musisz cierpieć.
-Siedź! I tłumacz mi o co chodziło.
-Aniu..
-Nie Aniu, chcę zobaczyć ile jeszcze o tobie nie wiem.
-Dobrze no już..
-Więc..?
-Pamiętasz tego sms-a, którego dostałam? Tego, którego raczyłaś przeczytać?
-Wiedziałam że to ma jakiś związek z tym sms-em - burczę gniewnie pod nosem - Pamiętam, co z nim? Co to za robota?
-Dostałam go od Nataniela. Był moim szefem jeszcze zanim zaczęłam pracę jako nauczycielka. Byłam na studiach, potrzebowałam kasy i pracowałam dla niego..
-Byłaś dziwką? Laską do towarzystwa? Czy jakimś innym ścierwem?
-Ja.. Przemycałam narkotyki. Dużo narkotyków. Podróżowałam po całym świecie za kasę Natalniela, dowoziłam towar na miejsce, dawałam go odpowiedniej osobie, a w zamian za to od tej osoby otrzymywałam walizkę z kasą. Pewna działka była dla mnie, reszta szła do Nataniela. Byłam jego ulubienicą, ale gdy skończyłam studia stwierdziłam, że muszę z tym skończyć, bo będzie to koligować z moją obecną pracą. Rozwiązałam 'umowę' z Natanielem pokojowo, bez żadnych kłótni. Czasem jeszcze dla niego pracowałam, zdarzało się to, ale niezbyt często. Przez ostatnie jakoś.. 9 miesięcy w ogóle nie miałam z nim kontaktu i kiedy odezwał się do mnie po takim czasie, stwierdziłam - dlaczego miałabym się nie zgodzić. Ba! Natanielowi nie powinno się odmawiać, jeśli już zwraca się do ciebie z pracą. To co się wydarzyło to dopiero cząstka tego, co jest w stanie zrobić. - słuchałam tego monologu w osłupieniu. Moja Dominika, mój ideał, wzór do naśladowania, kobieta którą kocham, przemyca narkotyki. Jest.. przestępczynią..
-A co jeśli by cię złapali? Na lotniski podczas kontroli poszłoby coś nie tak i wpadłabyś jak śliwka w kompot. Nie myślałaś co by było wtedy? Nie pomyślałaś o swojej siostrze.. Pracy.. O mnie?
-Myślałam ale.. Tyle lat mi się to udawało, wiec tym razem też musiało się udać.
-Czemu mi nic nie powiedziałaś, gdy między nami zaczęło 'iskrzyć'..?
-A co? Nie zakochałabyś się we mnie? Albo inaczej byś zrobiła? Nie powiedziałabyś mi o tym co czujesz?
-Ja.. Nie wiem..
-'Hej Aniu, jestem twoją wychowawczynią, zakochałam się w tobie. W wolnym czasie pracuję w kartelu narkotykowym i zgarniam sporą sumę pieniędzy.' Poleciałabyś na to?
-Nie o to chodzi.. Mogłaś mi to powiedzieć, jak już byłyśmy razem..
-Chciałam.. Ale nigdy nie wiedziałam jak zacząć o tym mówić. To nie jest rozmowa do obiadu.
-Ja wiem ale.. Wolałabym o tym wiedzieć..
-Przepraszam Cię.. - szepcze Dominika ze łzami w oczach. Nachyla się nad moim łóżkiem i wtula twarz w mojej ramię. - Ja.. Zjebałam.. Na całej linii.. I wiesz co.. Zrozumiem jak zaniechasz spotykania się ze mną..
-Ani razu nie wspomniałam o tym, że chcę z tobą zerwać ale.. Jestem w szoku.. I.. dlaczego ten twój Nataniel znalazł się w twoim domu?
-Dotychczas miałam ustaloną pewną stawkę za to co robię, ale widać że coś się zmieniło.. Dlatego musiałam oddać mu te sprzęty i pieniądze które wzięłam.
-A musiał robić to tak brutalnie? I musiał sprawiać mi ból?
-Ja.. Przepraszam za niego.. Czasem przesadza, wpada zbytnio w złość i wtedy..
-Nie usprawiedliwiaj go! To wredny sukinsyn!
-Ja wiem ale.. On mi płacił i opiekował się mną, gdy nie miałam nikogo.. przez pewien czas czułam do niego w jakiś sposób.. Miłość.. To było raczej zauroczenie, ale szybko minęło.
-Mam nadzieję że minęło. - prycham.
-Kocham tylko ciebie Annie..
-Masz zamiat jeszcze dla niego pracować?
-Powiedział, że nie chce mnie widzieć, więc nawet gdybym chciała, to raczej nie mam na co liczyć.
-Czyli jesteś w stanie obiecać mi, że więcej razy już w takie rzeczy nie będziesz się bawić, tak?
-A co jeśli.. Jeśli znowu się do mnie odezwie?
-To wtedy zmienisz numer.
-Przyjdzie do mnie do mieszkania, tak jak zrobił to tym razem.
-Wyprowadzisz się.
-To nie takie proste..
-Owszem, to jest bardzo proste. Nie znajdzie cię, jeśli tylko będziesz chciała. - na korytarzu rozbrzmiewa głos mojej matki, jest jeszcze daleko, rozmawia z lekarzem.
-O rety.. Twoja mama.
-Wie co się stało?
-Rozmawiałam z nią przez telefon. Powiedziałam, że wychodziłam z samochodu i brałam zakupy z bagażnika. Ty akurat przechodziłaś po drugiej stronie ulicy, ale szybko przeszłaś na moją i zaproponowałaś pomoc w zajiesieniu zakupów do mojego mieszkania. Zgodziłam się i poszłyśmy na górę. Kiedy już się żegnałyśmy, ty potknęłaś się i spadłaś ze schodów, ale zamiast upaść na dół, ty zatrzymałaś się na metalowej barierce, stąd obrażenia brzucha. Zabrałam cię wtedy do domu i zadzwoniłam po karetkę. To samo usłyszeli lekarze. Zapamiętasz?
-Jasne jasne - cmoka mnie szybko w usta i wychodzi z sali. Po chwili słyszę rozmowę:
-Dzień dobry, Pani Sosno.
-Dzień dobry, choć może niezbyt dobry..
-Oh takie nieszczęście.. Zawsze była niezdarą, ale nigdy nie wylądowała z tego powodu w szpitalu.. Muszę iść się z nią zobaczyć.
-Dosłownie 5 minut temu się obudziła, więc spokojnie może Pani z nią porozmawiać.
-Ooo jak dobrze, nie idzie Pani ze mną?
-Nie nie, ja już muszę wracać. Obowiązki wzywają..
-Ah rozumiem, w takim razie miłego wieczoru.
-Dziękuję i nawzajem!

Słyszę coraz głośniej kroki mamy, po chwili wchodzi do sali. Dowiaduję się od niej, że zostanę na noc w szpitalu na obserwację, a jutro wypuszczą mnie do domu. Większych obrażeń wewnętrznych nie mam, jedynie co to mam porządnego krwiaka. Trochę będzie boleć, ale na szczęście to nic poważnego. Skurwiel dobrze kopał, tak żeby ofiara cierpiała, ale żeby jej nie zabić..

Rozmawiam z mamą jeszcze jakieś 15 minut, po czym ona wraca do pracy. Wygrzbuję telefon i słuchawki z szafki przy łóżku. Nie pozostaje mi nic, tylko słuchać myzki lub oglądać coś na YouTube, bo nic innego tutaj nie mogę robić. Na szczęście to tylko jedna noc..

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 20, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Przepraszam, kocham CięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz