29.

2K 115 12
                                    

Wchodzę do domu z ciężkim sercem. Wszystko leży na swoim miejscu, panuje tu nieskazitelny porządek. Spodziewałam się raczej innego widoku. Ściągam buty, zostawiam je w hallu i wchodzę dalej. Nie widać żywej duszy. Może jeszcze śpi? Albo wyjechała? - zaczynam panikować. Wchodzę delikatnie po schodach na górę i idę do swojego pokoju. Zostawiam torbę na łóżku i postanawiam zajrzeć do sypialni mamy. Uchylam lekko drzwi, leży na łóżku, śpi. Boję się, że obudzi ją mój oddech, więc zamykam spowrotem drzwi i schodzę na dół do kuchni. Zrobię jej ulubione śniadanie, omlet z boczkiem, czysta, czarna kawa i tosty z masłem. Trzeba jakoś ją udobruchać. Myślenie, że głupie śniadanie sprawi, że mi wszystko wybaczy, jest mega dziecinne, ale trzeba sobie jakoś grunt przygotować.
Jestem tak zajęta przygotowywaniem śniadania, że nawet nie zauważyłam kiedy na dół zeszła mama. Szczerze się jej wystraszyłam. Spogląda na mnie dziwnym wzrokiem, nie potrafię określić tego, co widzę w jej oczach. Jest tam mnóstwo bólu, może trochę pretensji i wyrzutów, ale na pewno nie ma pogardy. Odkładam to co trzymam w rękach, bez słowa podchodzę do niej i przytulam ją.
-Przepraszam.. - szepczę jej do ucha, na co ona odpowiada mi tak samo cicho:
-Martwiłam się o ciebie..

-Ale jak to jest, że tobie podobają się dziewczyny? W sensie.. Bruh to źle brzmi ale nie umiem inaczej zadać pytania.
-Normalnie mamo, po prostu nic nie czuje do chłopaków. - siedzimy przy stole i jedząc śniadanie, rozmawiamy.
-Nie rozumiem.. Znaczy no.. To nie znaczy, że ciebie nie akceptuję, najważniejsze jest, żebyś była szczęśliwa, nie zważając na to, z kim byś była, ale.. No nie wiem.
-Spokojnie mamo, pytaj się mnie o wszystko, wiem że czujesz się niepewnie, może nawet źle, ale nie dziwię ci się.
-Kiedy to odkryłaś? Kiedy zrozumiałaś, jaka jesteś? Albo dzięki komu?
-Szczerze? Nie wiem. Tak jakoś po prostu pewnego dnia zaczęłam analizować swoje zachowanie, to co czuję i co myślę i doszłam do wniosku, że jestem lesbijką. Nie przyszło mi to z łatwością, na początku nie wiedziałam co ze sobą zrobić.
-A.. Kto o tym wie? Czy w ogóle ktoś o tym wie?
-Magda i..
-I?
-I Pani Dominika..
-Dlaczego jej o tym powiedziałaś? - mama pyta zdziwina. Ugh mamo, bo to ją kocham?
-Spędziłam z nią dużo czasu sam na sam w Londynie i jakoś temat sam się nawinął.
-Jak zareagowała?
-Cóż.. Była dość zdziwiona. - mamo, ona mnie kocha - Ale zaakceptowała to i nie zmieniła tego, jak mnie traktuje.
-A Magda?
-Magda stwierdziła, że wiedziała to od dawna - zaczynam się śmiać, po mnie wybucha śmiechem mama.
-No tak, przecież Magda to wróżka, ona wie wszystko.
-Hahaha dokładnie!
-Aa.. Gdzie byłaś przez te kilka dni? - spędziłam je świetnie z moją dziewczyną yyy... *wychowawczynią.
-Mieszkałam u Magdy. - mama wstaje od stołu, obchodzi go i podchodzi do mnie, po czym mnie obejmuje.
-Obiecuj mi, że nigdy więcej tak nie zrobisz.
-Mamo.. Eh.. Obiecuję. - chciałam zacząć dyskusję o tym, jak ona mnie od małego bez słowa wytłumaczenia zostawiała i się o mnie wtedy nie martwiła, ale postanowiłam napajać się chwilowym szczęściem i spokojem.

Nie wiadomo kiedy na zegarku wybiła 9:00. Poszłam do swojego pokoju spakować plecak, a mama zajęła się sprzątaniem po śniadaniu. Myślałam.. Myślałam że ta rozmowa będzie wyglądać o wiele gorzej, ale finalnie nie było tak źle. Dobrze jest czuć się akceptowaną przez matkę.
Sprawdzam telefon, Magda dzwoniła dwa razy. Oddzwaniam do niej i umawiam się, że po mnie zajdzie za 10 minut. Schodzę na dół, idę do kuchni się napić, ubieram buty i żegnam się z mamą. Na Magdey czekam przed domem, niedługo później pojawia się na horyzoncie.

W drodze do szkoły zdałam relację Magdzie z ostatnich dni. Dziewczyna na każdą wzmiankę o mnie i o Domibjce robi się podekscytowana. Urocze to.
Pierwszą lekcją dzisiaj jest matma, oddaję nauczyciele pracę którą miałam zrobić w domu zamiast pisania wszystkich zaległych kartkówek, sprawdzianów itp. Dostałam za nią 4, resztę lekcji spędziłam na uważnym słuchaniu nauczycielki, bo jestem mimo wszystko daleko w tyle z materiałem.
Następną lekcją był j. polski. Tu już mam łatwiej, bo po j. angielskim to mój drugi ulubiony przedmiot. Po tej lekcji podchodzi do mnie Tomek, znajomy z klasy, i mówi:
-Hej Ania, Sosna chciałaby żebyś się u niej pojawiła, bo ma do ciebie jakąś sprawę.
-O kurcze, już do niej biegnę. Dzięki!
-Nie ma sprawy - mówi na koniec, uśmiecha się do mnie i idze do swoich kolegów, a ja lecę prosto do gabinetu Dominiki. Wchodzę do środka:
-Hej hej! Podobno chciałaś mnie widzieć. - mówię wesołym głosem, ale gdy spogląda na mbie pociemniałymi od złości oczyma, od razu czuję się o pół metra mniejsza. - Co się stało? - pytam niepewnie.
-Podejdź do mnie natychmiast. - robię to co mi każe - Czytaj to! - rozkazuje i wystawia mi przed twarz swój telefon, widnieje w nim sms, ten sam, którego widziałam w nocy. Cholera, miałam jej powiedzieć o nim rano..

"Dawno się nie widzieliśmy. Mam
robotę dla ciebie. Myślę, że ci się
spodoba. Odpisz ASAP
N."

-Już..
-A teraz powiedz mi, dlaczego ten sms jest otworzony?
-W nocy zanim położyłam się spać, wzięłam twój telefon, bo widziałam że masz powiadomienie.. Przeczytałam tego sms-a i miałam ci powiedzieć o nim rano, ale zapomniałam.. Przepraszam..
-Przepraszam?! Gdybym go dzisiaj nie zauważyła, mógłabym mieć kłopoty i to wielkie!!
-Naprawdę przepraszam.. - mówię ze łzami w oczach.
-Ostatni raz ruszasz mój telefon. Zrozumiano?!
-Tak..
-Idź już na lekcję, zaraz dzwonek.
-Dobrze ale.. Mogłabym wiedzieć o co chodzi z tym sms-em? Kto to 'N' i co to za robota?
-Nie twoja sprawa. - kończy ozięble Z Dominika. To znak, że naprawdę powinnam już wyjść. Idę do łazienki, patrzę w lustro i nie wiem co ze sobą zrobić. Przemywam twarz chłodną wodą i idę spóźniona na lekcję.

Przez cały dzień w głowie siedzi mi ten sms. Wracam do domu po 19, bo musiałam się przejść. Dominika nie odpisuje na moje sms. Naprawdę aż tak bardzo złości się o tego sms-a? Czy chodzi jeszcze o coś innego? Jaką robotą ona może się zajmować? I kim jest ten 'N'? Dowiem się tego od niej, czy będę musiała działać na własną rękę? I dlaczego potraktowała mnie tak zimno? Nigdy wcześniej tak nie zrobiła..

Z tymi pytaniami krążącymi mi po głowie zasnęłam..

Przepraszam, kocham CięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz