3.5.

483 38 4
                                    

Clair obudziła się. Nie wiedziała co się stało. Ostatnie co pamięta to jak była w lesie i widziała Damona. Tęskniła za nim. Chciała już wrócić do domu i się do niego przytulić. Poczuć to bezpieczeństwo, które zawsze jej dawał w swoich ramionach. A teraz tego właśnie najbardziej potrzebowała. Do tego tęskniła jeszcze za córką. Musi do nich wrócić.

-Widzę, że księżniczka się już obudziła.

Nagle do piwnicy, w której się znajdowała, weszła jakaś kobieta. Chciała na nią spojrzeć, ale siedziała tyłem do wejścia. Dopiero gdy znalazła się przed nią, zrozumiała z kim ma do czynienia.

-Meredith. -szepnęła.

-Miło cię znowu widzieć, Clair.

-Ciebie nie.

-Wredna jak zawsze. -Powiedziała i zaśmiała się. -Ile to już lat minęło? -zapytała z podłym uśmiechem.

-Chyba o wiele za mało skoro znowu się widzimy. -syknęła.

-Nie mów, że nie tęskniłaś za mną.

-Wyobraź sobie, że nie.

-A wiesz, że ja za tobą tak? Szczególnie za twoim braciszkiem.

Clair szarpnęła dłońmi przez co ich zewnętrzna strona została poparzona przez kajdanki. Zacisnęła zęby żeby nie wydać z siebie jęku bólu.

-Aha, no właśnie. Zapomniałam wspomnieć, że krzesło, do którego jesteś przypięta, jest polane werbeną. Więc lepiej uważaj.

-Zabiję cię. -Wysyczała Clair.

Meredith pochyliła się nad nią i spojrzała w oczy.

-Jeszcze zobaczymy kto kogo zabije.

Pogłaskała ją po policzku, nadal się podle uśmiechając. Clair miała ochotę ją zabić, ale wiedziała, że nie jest w stanie teraz to zrobić. Była jej więźniem. Zupełnie jak kilkanaście lat temu.

-A teraz wybacz, ale idę się zabawić z twoim braciszkiem.

-Tylko spróbuj...

-Wiesz, że spróbuję.

Odeszła od niej. Poszła do wyjścia, śmiejąc się. Po chwili wyszła z piwnicy. Clair została sama ze swoimi myślami. Tym razem wróciła do chwili gdy poznała prawdę, która okazała się dla niej zbyt piękna i okrutna jednocześnie.

-Dlaczego? Dlaczego to zrobiłeś? -zapytała cicho choć wiedziała, że nikt jej nie odpowie. Została tutaj zupełnie sama. Miała tylko nadzieję, że jej brat będzie bezpieczny.

~*~

Cała piątka wróciła do domu. Całą noc szukali dziewczyny, ale po niej nie było ani śladu. Martwili się o nią. Nie mieli bladego pojęcia co się z nią stało. Obawiali się, że ktoś mógł jej zrobić krzywdę.

-Więc co teraz? -zapytała bezradna Rebekah.

-Zastanawia mnie dlaczego wcześniej nie powiedziałeś nam prawdy. -Odezwał się Kol.

-Nie chciałem robić wam nadziei. A wiedziałem, że tak będzie bo chcecie wrócić do domu. A ja... ja gdybym wrócił to tylko do grobu. -Powiedział chłopak.

-Pomoglibyśmy ci. Dobrze o tym wiesz. -Powiedział Elijah.

-Wiem, ale nie chciałem byście byli potem zawiedzeni.

-My nigdy się nie poddajemy. -Powiedział Kol.

-Dobrze znów cię widzieć, Henrik. -Szepnął Klaus. Podszedł do młodszego brata i przytulił go.

Henrik uśmiechnął się i oddał jego uścisk lecz po chwili się od siebie odsunęli.

-To przeze mnie Clair uciekła. Poznała prawdę i uciekła. Jeśli coś się jej stanie to ja sobie tego nigdy nie wybaczę.

Rebekah podeszła do niego i przytuliła do siebie. Głaskała go delikatnie po włosach żeby się uspokoił.

-Będzie dobrze. -Szepnęła mu do ucha. -Zawsze i na zawsze.

-Zawsze i na zawsze. -Powtórzył cicho po niej i spojrzał na resztę rodzeństwa. Obiecał sobie, że nie da zrobić krzywdy Clair, która jest nie wiadomo gdzie. I to przez niego. Zrobi wszystko co w jego mocy by wróciła do nich. A szczególnie do swojego męża i córki.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i jednak to Henrik 😁

Gwizdka + kom = nowy rozdział

PrzysięgaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz