3.3.

530 42 12
                                    

(Ważna notka pod rozdziałem!!!)

Elijah, Klaus i Kol poszli do lasu by na spokojnie porozmawiać z dala od sióstr i przede wszystkim Aleksandra, który już zdążył zdobyć sympatię obu kobiet.

-On jest jakiś dziwny. -Powiedział Kol. -Nie rozumiem jak Bex i Clair mogą go lubić.

-Ja także mu nie ufam. -Dodał Klaus, który był wobec chłopaka najbardziej nie ufny.

-Rozumiem, że jesteście wobec niego nie ufni, ale nie uważacie, że tak po prostu chciał nam pomóc? -odezwał się Elijah. Obaj bracia spojrzeli na niego.

-Co masz na myśli? -zapytał Niklaus.

-Mam wrażenie, że nie do końca był z nami szczery.

-W końcu ktoś to zauważył. -Mruknął ironicznie Kol.

-On na pewno coś przed nami ukrywa. Tylko nie wiem co.

-To trzeba się tego dowiedzieć. -Powiedział Klaus po czym uśmiechnął się w swoim stylu.

-Co ty chcesz zrobić?

-Przeszukać jego pokój.

-Wiesz, że tego się nie robi.

-Daj spokój, Elijah. Robiliśmy wiele innych złych uczynków. -Powiedział Kol. 

-Kol ma rację. -Stwierdził Klaus.

-Serio? -zapytał zaskoczony, ale Pierwotny posłał mu tylko zirytowane spojrzenie.

-Zrobimy to gdy pójdzie na polowanie. -Zdecydował w końcu Elijah.

~*~

Trójka braci wróciła do domu. Od razu, po wejściu do domu, wyczuli, że coś jest nie tak. Ich przeczucia potwierdziły się krótko po tym gdy weszli do salonu, gdzie na kanapie siedziała zmartwiona Rebekah a Aleksander stał przy oknie, tyłem do wszystkich.

-Stało się coś? -zapytał Elijah.

-Clair znowu płacze. -Mruknęła cicho Rebekah.

Pierwotni wsłuchali się uważnie. Po chwili usłyszeli cichy płacz ich siostry. Odkąd tutaj są to w nocy słyszeli jak płacze w poduszkę. Rozumieli, że tęskni za mężem i córką. Cierpiała tak samo jak oni. Także tęsknili za domem, za bliskimi. Rozumieli jej ból, ale nic nie mogli zrobić. Byli na tą chwilę bezradni.

-Niedługo się uspokoi. -Stwierdził Kol i usiadł na kanapie.

-Powinniście wrócić do domu. Do waszych rodzin. -Powiedział Aleksander, zapatrzony w las za oknem.

-A co z tobą? -zapytała Rebekah.

-Ja już od wielu lat nie żyję. Więc gdybym wrócił to był bym martwy.

-Nawet nie wiemy jak się tutaj znaleźliśmy. -Rzekł Elijah.

-Pomogę wam się tego dowiedzieć a potem wspólnie znajdziemy sposób by was stąd wydostać. Tylko musicie mi zaufać. -Powiedział, odwracając się do nich.

-Jak mamy niby zaufać komuś kto ciągle nosi kaptur by zakryć swoją twarz? -zapytał z kpiną Kol.

-Wiem, że to może być dla was trudne, ale nie macie innego wyjścia.

-Dobrze, ale jeżeli zrobisz cokolwiek przeciwko nam to zginiesz na miejscu. -Ostrzegł go Klaus.

-Rozumiem. -Powiedział chłopak po czym wyszedł z salonu i poszedł na górę.

-I tak mu nie ufam. -Powiedział Kol.

-Nie mamy innego wyjścia. -Szepnął Elijah i także poszedł na górę.

~*~

Był środek nocy. Clair, nie mogąc zasnąć, wyszła z pokoju. Chciała pójść na dół żeby się czegoś napić. Jej oczy były opuchnięte od ciągłego płaczu. Była także zmęczona. Dlatego postanowiła, że pójdzie spać od razu po tym jak wróci do pokoju. Lecz jej uwagę przykuły uchylone drzwi od pokoju Aleksandra. Chciała to zignorować, ale coś kazało jej wejść do środka. Taki miała też zamiar zrobić.

Podeszła do drzwi i otworzyła je po czym weszła do środka. W pokoju panował pół mrok, lecz mimo to nadal wszystko widziała.

-Aleksander? -odezwała się cicho, lecz nie uzyskała żadnej odpowiedzi dlatego doszła do wniosku, że chłopaka tutaj nie ma co ją lekko zdziwiło.

Chciała już wyjść lecz jej uwagę przykuła kartka, leżąca na jego łóżku. Niepewnie podeszła do niego i wzięła ją do ręki. Rozłożyła i spojrzała na fotografię. Nagle jej serce przyspieszyło gdy tylko zobaczyła co przedstawia. Myślała, że śni. Że zaraz się obudzi w swoim łóżku, ale im dłużej tutaj stała i wpatrywała się w fotografię to tym bardziej przekonywała się, że to dzieje się naprawdę.

-To niemożliwe. -Szepnęła sama do siebie. Po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Rzuciła fotografię na ziemię i wybiegła z pokoju. Zbiegła schodami na dół po czym opuściła dom. Nie mogła tutaj teraz zostać. Nie po tym czego się dowiedziała. Okłamał ich, ją... Ciągle kłamał. Cały czas znał prawdę a on nic nie mówił. Tylko nie mogła zrozumieć dlaczego...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Stwierdziłam, że nie mogę tak po prostu zrezygnować z pisania. Szczególnie, że tak daleko już zaszłam. Dziś mija rok odkąd zaczęłam pisać tą historię. Nie sądziłam, że będę w stanie dokończyć pierwszą część a tu proszę! Mamy już trzecią 😊 Wczoraj sobie popłakałam i doszłam do wniosku, że będę miała gdzieś zdanie innych (te negatywne zdanie). Więc jednak nie zawieszam książki (tej ani innych) tak jak miałam zamiar zrobić to wczoraj. Więc... Do następnego! 😘

Gwiazdka + kom = nowy rozdział

PrzysięgaWhere stories live. Discover now