32. Oddalam to pytanie.

933 52 7
                                    

-Nie.-powiedziałam, a na twarzy Bartka zawitało oszołomienie.
-Jak to nie?

-Nie będę z kimś kogo prawie nie znam. No i musisz się o mnie postarać

-W takim razie zapraszam cię na spotkanie zapoznawcze. Będę po ciebie o piątej.-odparł i uśmiechając się wyszedł z mojego pokoju.

-A i mam jeszcze jedno pytanie.-zapytał się wracając do mojego pokoju i zatrzymując się w drzwiach.-Skoro na razie nie będziemy razem, to czemu oddałaś pocałunek? Mogłaś mnie przecież odepchnąć.

-Um... Pomidor.-powiedziałam i po cichu śmiejąc się wyminęłam Bartka, aby zejść do restauracji na obiad.

-EJ!-krzyknął do mnie kiedy byłam już koło windy i zaczął do  mnie biec.-Pomidor czyli?

-Czyli oddalam to pytanie-odpowiedziałam używając kolejnej zabawnej wymówki.-Papa.

Nacisnęłam przycisk w windzie i drzwi zamknęły się przed zdziwioną twarzą bruneta. Weszłam do jadalni i usiadłam przy jednym ze stolików przy oknie. Była dziś piękna pogoda. Krzewy w hotelowym ogrodzie widoczne z restauracji szumiały, chociaż nie można było tego usłyszeć w pomieszczeniu przez zagłuszające wszystko szyby. 

Po obiedzie,zadzwoniłam do Ani, aby pomogła mi wybrać odpowiedni strój na moje spotkanie. Oczywiście nie obyło się bez radości brunetki i słów,że miała rację, że będziemy razem.  Kiedy Lewandowska była w moim pokoju pomogła mi się  przygotować na jedynie przyjacielski wypad z Bartkiem. Zrobiła mi przepięknego warkocza i przygotowała strój, który według mnie był trochę zbyt romantyczny, ale nie chciałam już z Anią o tym dyskutować.
W malinowej spódnicy do kolan i przewiewnej szarej koszuli zeszłam do holu i poczekałam na mojego towarzysza. Nie trwało to jednak długo i zobaczyłam Bartka ubranego w granatowe spodnie i białą koszulę.
-Czemu jesteś tak elegancko ubrany? To nie jest randka, jedynie przyjacielski wypad na miasto.-powiedziałam otwierając brunetowi drzwi i wychodząc za nim z hotelu.
-Mógłbym cię o to samo zapytać, o piękna Pani.-odpowiedział szarmancko stylizując swój głos na średniowiecznego szlachcica.
-Czyli mi nie odpowiesz. Dobra, jak nie chcesz to nie mów.
Szliśmy główną ulicą kiedy poczułam lekkie szarpnięcie za rękę. To był Bartek, który skręcał niezauważalnie w boczną uliczkę nic mi o tym nie mówiąc.
-To gdzie mnie w końcu zabierasz?-zapytałam zniecierpliwiona.-Umieram już z głodu.
-To niespodzianka, zamknij oczy.
Zrobiłam to co powiedział, ale co jakiś czas otwierałam lewe oko, żeby sprawdzić dokąd mnie prowadzi.
-Nie podglądaj!-krzyknął kiedy zauważył, że oszukuje.
-No dobra, już nie będę. Tato.-powiedziałam i lekko się zaśmialiśmy.
Podążając za Bartkiem z zamkniętymi oczami bardzo trudno było zachować ostrożność. Co jakiś czas  przydeptywałam mu buty,bo szedł za wolno, a czasami traciłam równowagę przez nierówną ulicę z kocich łbów.
-Możesz otworzyć oczy.-powiedział kiedy zatrzymaliśmy się, a ja poczułam zapach świeżego kopru i  różnych ziół.
-Jak tu pięknie.-rzekłam przyglądając się każdemu elementowi restauracji. Wyglądała na ekskluzywną, ale miała charakter prawdziwego polskiego domu.
-Witam Cię w jedynej polskiej restauracji we Francji!
Uśmiechnęłam się i zajęliśmy jeden ze stolików w głębi sali.
- A więc Michalino, przejdźmy do konkretów. Opowiedz mi coś o sobie.
-Będziesz mnie teraz dręczyć, żeby się lepiej poznać?
-Tak, dokładnie. Powiedziałaś, że musimy się dobrze znać, abyś dała mi szansę, więc próbuje to zrobić.
Siedzieliśmy rozmawiając i zaprzyjaźniając się. Bartek był taki uroczy słuchając mnie uważnie i co jakiś czas dodając coś od siebie. Po jakimś czasie wyszliśmy z lokalu najedzeni i zawładnięci rozmową. Wracaliśmy starymi uliczkami oświetlonymi jedynie przez latarnie. Księżyc schował się za letnimi chmurami, a lekki, chłodny wiatr tańczył obok nas.
-Dzięki, za wspaniały wieczór.-powiedziałam żegnając się przy drzwiach od mojego pokoju.
-To ja dziękuję za tak świetne towarzystwo.
-W takim razie, dobranoc.-już miałam się odwrócić i zniknąć w czeluściach mojego lokum, kiedy usłyszałam bruneta.
-Poczekaj.-rzekł i nieśmiało mnie pocałował.-Teraz możemy się rozejść.
-To, dobranoc nadal przyjacielu.
-Kurcze. Myślałem, że się uda.-krzyknął z oddali.

___________

Przepraszam, że nie dotrzymałam obietnicy, ale mój doradca powiedział mi, żebym zmieniła już napisany rozdział i to mi trochę popsuło plany oraz spławiło wenę(poleciała chyba gdzieś na drugą stronę kuli ziemskiej i dopiero powoli wraca, więc rozdział taki sobie)

Adios Amigos.

Nie do wybaczenia. A może?जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें