1.

293 17 1
                                    

Powoli przechyliłam głowę na bok patrząc na rozmawiające nałożnice. Patrzałem na nie z wysokiego balkoniku do którego miały dostęp tylko sułtanki. Dziewczęta o czymś zaciekle dyskutowały. Przez ostatnie tygodnie cały harem był poruszony, mój ojciec-sułtan podupadł na zdrowiu. Chorował od dłuższego czasu jednak teraz wszystko się nasiliło. Od paru dni nie uczestniczy w obradach dywanu. Tym zajmował się mój najstarszy brat Bayezid.

-Pani, twój ojciec prosi abyś go odwiedziła-za moimi plecami usłyszałam głos jednej ze służących.

-Wszystko z nim dobrze?- zmarszczyłam leki czoło.

-Dzisiaj czuję się jeszcze gorzej.

Kiwnęłam głową i podążyłam w stronę komnaty ojca. Niespokojnie kazałam otworzyć drzwi, strażnicy nie czekali na pozwolenie władcy i wykonali mój rozkaz od razu. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, sułtan leżał na siedzisku ustawionym na tarasie. Powoli do niego podeszłam i lekko go szturchnęłam, jednak on nie reagował, parę razy powtórzyłam tą czynność. Jednak on nie reagował. Przyłożyłam dłoń do jego szyi, była zimna. Nie poczułam pulsu. Nic nie poczułam. Krzyknęłam a następnie zasłoniłam twarz dłonią. Do komnaty wbiegli strażnicy, chwilę potem przy sułtanie pojawił się medyk.

-Moje kondolencje, pani, niech spoczywa w spokoju.

Zacisnęłam oczy, miałam ochotę rozpaczać bez końca. Czułam jakby ktoś wyrwał cząstkę mojej duszy i rzucił ją na pożarcie psom. Po chwili do komnaty ktoś wszedł a za nim parę innych osób.

-Suleyman!- krzyknęła moja matka.

Padła na podłogę obok ojca i zaczęła go szarpać.

-Valide- powoli powiedziałam do swojej rodzicielki. - Mamo, choć. Spokojnie.

-Jak mam być spokojna?Pomóżcie mu! Słyszycie!

-Matko, ojciec nie żyje.

~*~

-Ta jest ładna nie sądzisz?

-Faktycznie, jest piękna. Ile kosztuje Leon?

-20 sztuk złota pani.

Skrzywiłam twarz, co prawda miałam przy sobie taką sumę jednak nie chciałam wydawać pieniędzy na prawo i lewo.

-Chyba jednak zrezygnujemy, do następnego razu- uśmiechnęłam się przepraszająco.

-Gdzie teraz chcesz iść panienko Mario?- spytała moja służąca i serdeczną przyjaciółka Aniela.

-Chyba wrócimy już do domu. Jestem wyczerpana.

-Oczywiście.

Zanim zdążyłyśmy obrócić się w stronę wyjścia z targu usłyszałyśmy dzwony. Chwilę później ujżałam gromadkę mężczyzn z zakrzywionymi mieczami.

~*~
,

Zraniona łzaWhere stories live. Discover now