Chapter VII

142 16 4
                                    

-Tak jak myślałem!- krzyknął Holmes, czytając papiery, które dostał od Molly. Hooper bardzo szybko uwinęła się z wykonaniem sekcji i przygotowaniem dokumentów, co było dosyć męczące i pracochłonne, jednak zadowolenie Sherlocka wynagrodziło jej wszelkie trudy.

-Co konkretnie?- zapytał John.

-Te ślady na rękach po nakłuciach powstały już po śmierci, a więc kobieta nie mogła być narkomanką. Zresztą nie wygląda mi na taką.

-Tak, ty akurat jesteś w temacie, jeśli chodzi o ćpunów- mruknął Watson, a Holmes w odpowiedzi posłał mu piorunujące spojrzenie.

-Czyli dosłownie wszystko na miejscu zbrodni było wyreżyserowane?- zapytała Molly.

-Dokładnie. Jestem pewien na sto procent, że ta dziewczyna tak naprawdę była przypadkową ofiarą. Wydaje mi się, że w tej sprawie nie chodziło o osobę, ale o samo morderstwo. Jakby zabójca chciał zwrócić na siebie czyjąś uwagę. Co do zmarłej, poprosiłem Lestrade'a, by wyszukał ją w bazie zaginionych, być może szybciej uda nam się odnaleźć jej bliskich. I dowiedzieć się czegoś o niej- rzekł detektyw. Jakby na potwierdzenie jego słów, rozbrzmiał dźwięk telefonu.

-Geoffrey, mów.

-Greg, Sherlock, zapamiętaj to wreszcie. Udało mi się znaleźć informacje o naszej ofierze. Dziewczyna nazywała się Annie Mitchelle, pochodziła z dosyć zamożnej rodziny. Jej bliscy zgłosili zaginięcie tydzień temu. Wyszła do kosmetyczki i już nie wróciła.

-Dobrze, czyli moje tezy mają solidne i prawdziwe podstawy. Nie zapomnij poinformować mnie, gdy natraficie na kolejnego zabitego- powiedział Sherlock, po czym zakończył rozmowę bez zbędnych ceregieli.

-Czego się dowiedziałeś?- zapytał John. Detektyw w dużym skrócie przekazał mu dopiero co usłyszane informacje, po czym zwrócił się do Molly z podziękowaniem. Nie należał do osób wdzięcznych, ale wiedział, że musi od czasu do czasu być miły dla niej, by jego dojście do kostnicy i trupów wciąż było dobre.

-Jasne, Sherlock. Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć. Jeśli będziesz jeszcze czegoś potrzebował, to daj znać- odpowiedziała kobieta, zalewając się rumieńcem.

Holmes posłał jej mdły uśmiech i opuścił pomieszczenie, zostawiając za sobą Johna. Mając chwilę samotności, podsumował to, co już wiedział. Dziewczyna, którą tego ranka znaleźli w śmietniku nie była ani narkomanką ani bezdomną. Wszystko było odpowiednio i dokładnie wyreżyserowane. Ciekawił go ten łańcuszek na szyi ofiary. Jeszcze nie wiedział, co dokładnie oznaczał, ale zamierzał jak najszybciej odkryć prawdę. Czy Moriarty maczał w tym palce? Nie wiadomo. Z jednej strony wszystko jest możliwe, z drugiej jednak, czy to nie zaczyna powoli być jego obsesją? Wkrótce zacznie szukać połączenia między Moriartym a kradzieżą batona w sklepie. Musi podejść do tej sprawy obiektywnie i z zimną krwią, jak zawsze to robił.

***
Kate powoli kończyła swoją zmianę. Do umycia zostało jej kilka stołów, ponieważ w godzinach lunchu w knajpce pojawiło się kilka osób. Tom jej powiedział, że najwięcej klientów zjawia się w okolicach dwudziestej, dwudziestej pierwszej. Katherine miała jednak szczęście, ponieważ tego dnia pracowała do siedemnastej, więc nie rzuciła się od razu na głęboką wodę. Wycierała właśnie jeden ze stolików przy oknie, kiedy zadzwonił telefon. Nawet nie spojrzała na ekran, mimo to wiedziała, kto dzwoni. Była pewna, że nie będzie miała spokoju, odkąd Mike zdobył jej numer. Serce zaczęło jej mocniej walić, a palce u dłoni jakby zdrętwiały. Postanowiła ignorować dzwoniącą komórkę. Pomiędzy połączeniami wyciszyła telefon, ale i tak jego wibracje dało się usłyszeć.

Dangerous Imagination [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz