3.1.

1.4K 58 11
                                    

Cała piątka odwróciła się gwałtownie, słysząc głos za sobą. Sądzili, że są tutaj sami, że nikogo poza nimi tutaj nie ma. Jednak okazało się, że się mylili. Przed nimi stał jakiś mężczyzna. Był ubrany cały na czarno. Nie widzieli jego twarzy ponieważ miał na sobie założony kaptur.

-Kim jesteś? -zapytał Elijah po chwili.

-To teraz chyba nie istotne, Elijah. -Powiedział mężczyzna. Cała piątka rodzeństwa była jeszcze bardziej zdziwiona. Jak to możliwe, że obcy im facet zna imię ich najstarszego brata...

-Skąd mnie znasz?

-Znam każdego z was.

-Radzę ci powiedzieć kim jesteś i skąd nas znasz. -Warknął Klaus, który był coraz bardziej zdenerwowany całą tą sytuacją.

-Nie mam wobec was złych zamiarów. Nic mi nie zrobiliście więc ja także wam nic nie zrobię. -Powiedział ze spokojem mężczyzna.

-Ile masz lat? -zapytała Clair, wyprzedzając Klausa, który znowu chciał coś powiedzieć.

-Dwadzieścia.

-Co tutaj robisz?

-Trafiłem tutaj kilka miesięcy temu.

-Jak to? -zapytała zdezorientowana Rebekah.

-Mój żywot zakończył się gdy byłem jeszcze dzieckiem.

-Jak zginąłeś? -zapytał Elijah.

-Zagryzło mnie zwierzę gdy byłem na polowaniu.

-No dobrze, ale nie rozumiem co my tutaj robimy. Przecież żyjemy! -powiedziała Clair.

-Tego nie wiem.

-Super. Wzięłam ślub kilka godzin temu i już wylądowałam w jakimś dziwnym miejscu.

-Wzięłaś ślub? -zapytał zaskoczony.

Clair spojrzała na niego ze zdziwieniem. Tak samo jak pozostali. Byli coraz bardziej podejrzliwi co do ich towarzysza. Nawet nie znali jego imienia.

-No tak. -Odpowiedziała po chwili blondynka.

-Masz męża... -szepnął.

-I córkę. -Dodała Rebekah.

-Koleś, kim ty tak w ogóle jesteś? -zapytał w końcu Kol, który siedział na dużym kamieniu za rodzeństwem. -Nawet się nam nie przedstawiłeś a z tego co wygląda to ty nas znasz.

-Moje imię nie jest ważne. -Powiedział po chwili. -Może nie będziemy tutaj tak stać?

-Czyli co? Zapraszasz nas do siebie? -zakpił.

-Kol. -Warknęła Clair.

-No co? A jeśli ma złe zamiary wobec nas? Co jeśli ta naprawdę chce nas zabić?!

-Gdybym chciał to zrobić to już byś nie żył. -Powiedział ze spokojem mężczyzna.

-I tak ci nie ufam. -Warknął do niej Kol.

-To co? Idziemy? -zapytał, ignorując słowa bruneta.

-Chyba nie mamy innego wyjścia. -Powiedziała Rebekah.

Chłopak odwrócił się i zaczął kierować się w stronę swojego domu. Rodzeństwo spojrzała jeszcze raz po sobie po czym ruszyli za chłopakiem. Mimo, że jego zachowanie było dziwne to jednak mieli wrażenie, że skądś go znają.

~*~

Weszli do dość dużego, białego domu. Było tu przytulnie. Zupełnie jak w ich domu w Mystic Falls.

-U góry są sypialnie. Możecie sobie wybrać jakie chcecie. Na pewno chcielibyście odpocząć. -Powiedział chłopak.

-Jaką możemy mieć pewność, że nie zabijesz nas w nocy? -zapytał Kol z kpiną w głosie.

-Kol, uspokój się. -Powiedział stanowczo Elijah.

-Nie zabiję was. Jak już mówiłem... Gdybym chciał was zabić to już dawno bym to zrobił. -Powiedział chłopak.

-Dobra, chodźmy spać. -Powiedziała Rebekah i poszła jako pierwsza na górę. Tuż za nim poszli bracia.

Clair patrzyła na chłopaka, który także po chwili na nią spojrzał spod kaptura.

-Coś nie tak? -zapytał zdezorientowany.

-Mam wrażenie, że cię znam. -Szepnęła.

-To raczej tylko twoje wrażenie.

-Może. -Westchnęła. Spojrzała na niego ostatni raz i poszła na górę, gdzie spotkała swoje rodzeństwo. -O co chodzi?

-Nie ufam mu. -Powiedział Kol cicho.

-Nie tylko ty. -Powiedział Klaus.

-Lepiej nie mówmy o tym teraz. Pamiętajcie, że on jest na dole i może naszą rozmowę słyszeć. -Szepnęła Rebekah.

-Idę spać. Dobranoc. -Mruknęła Clair i weszła do swojej sypialni.

-Musimy się dowiedzieć co to za miejsce i jak się stąd wydostać. -Powiedział Elijah.

-Zaczynamy od jutra. -Zdecydował Klaus po czym wszedł do własnej sypialni. To samo uczynili pozostali.

~*~

Chłopak stał w swojej sypialni przy oknie. W dłoni trzymał starą fotografię, która przedstawiała rodzinę. Uśmiechnął się pod nosem po czym ją schował.

-Już niedługo... -powiedział sam do siebie i położył się na łóżku. Zamknął oczy i już po chwili zasnął, by mieć siły na kolejny dzień. A wiedział, że będą mu one potrzebne...

Gwiazdka + kom = nowy rozdział

PrzysięgaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz